AZS podejmie Sokoła Łańcut i na kwartę przed końcem meczu powinien znać wszystkie rozstrzygnięcia. - To dziwna sytuacja - przyznał szkoleniowiec kutnian, Jarosław Krysiewicz. - Jak świat światem powinno być ustalone przez PZKosz, że wszystkie mecze ostatniej kolejki odbywają się o tej samej godzinie w tym samym dniu. Zareagowaliśmy w poniedziałek, gdy się okazało, że drużyny z Przemyśla i Torunia przeniosły mecze. Nie mogliśmy na to patrzeć biernie i też przełożyliśmy nasz mecz na niedzielę - kontynuował zapytany o uprzywilejowaną sytuację, w jakiej znalazł się jego zespół. Przypomnijmy, że w I lidze mężczyzn podobne sytuacje zdarzają się praktycznie co sezon. Zwykle ostatnia kolejka pozostawia przynajmniej jedną istotną zagadkę oraz kilka mniejszych, decydujących o dalszej drabince. Nadal jednak nikt odgórnie nie narzuca sztywnego terminu rozgrywania spotkań.
AZS w środę skomplikował sobie sytuację, gdyż przegrał w Stargardzie Szczecińskim. Beniaminek pokazał jednak charakter odrabiając dwadzieścia pięć punktów straty. - Cały czas mówimy, że mecze się przegrywa nie w końcówkach, a na początku, w połowie lub czasami w trzeciej kwarcie. My przegraliśmy w pierwszej i to skutkowało do końca - wyjaśnił swoją filozofię szkoleniowiec.
Remis w czwartej kwarcie okazał się przełomowy, gdyż od tego czasu przebudzili się gospodarze. Tak niesamowita pogoń mogła podmęczyć gości, lecz ten argument, jako przyczynę porażki, odparł Krysiewicz. - Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Już nie raz pokazaliśmy, że niektórzy gracze spędzali na parkiecie po czterdzieści minut, a później zaczynali kolejny mecz. Przygotowanie fizyczne nie jest naszym problemem - analizował.
Największym zaskoczeniem okazała się jednak pierwsza piątka ósmej ekipy I ligi. Zabrakło w niej Aleksandra Perki i Dawida Bręka. Obaj w późniejszych minutach wnieśli wiele ożywienia i zostali czołowymi graczami swojej drużyny. - Taką samą piątką zaczęliśmy mecz ze Sportino kilka dni wcześniej. To całkiem dobrze wyglądało. Idąc w myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia poszliśmy tym tropem. To okazało się błędem - zakończył trener akademików.