- Dla nas ważne mecze dopiero będą, aczkolwiek dla nas każdy mecz jest ważny. Ja podchodzę do każdego meczu poważnie. To nie ma teraz znaczenia, czy będziemy na ostatnim miejscu czy nie. Musimy podchodzić do każdego bardzo poważnie, bo tylko w ten sposób możemy się przygotować do play-out - powiedział Ireneusz Taraszkiewicz po sobotnim pojedynku w Krośnie.
Na porażki Sudetów wpływ mają kontuzje podstawowych zawodników. - Fakt, że nasza kadra znowu jest trochę uszczuplona. Brakuje naszego podstawowego strzelca - Łukasza Niesobskiego, który do tej pory nie zawodził. Jest dwa tygodnie chory na anginę ropną. Sterenga widać w jakiej formie jest, coś mu dolega. Hajnsz ma też zapalenie ścięgna achillesa, a Jóżefowicz zapalenie stawu skokowego. Tak to jest jak zawodnicy przychodzą nieprzygotowani w trakcie sezonu. Nie wytrzymują obciążenia meczowego, już nie mówię treningowego i z tego biorą się kontuzję. Mam doświadczenie, bo w poprzednich latach w okresach przygotowawczych wykonywaliśmy ciężką pracę, bo trenowaliśmy sześć godzin dziennie i to skutkowało tym, że nie mieliśmy poważnych kontuzji. Tutaj zawodnicy przychodzą w trakcie sezonu i nie wytrzymują obciążeń - tłumaczy szkoleniowiec ekipy z Jeleniej Góry.
W sobotnim meczu zespół z Dolnego Śląska zagrał dobrze jedynie w drugiej części pierwszej kwarty. Przez pozostały czas gry jeleniogórzanie znacznie ustępowali gospodarzom. - Gramy bardzo nierówno, falami. Gramy bardzo dobrze, a zaraz potrafimy wykonywać proste straty i przeciwnicy nam odskakują na bezpieczną odległość. Brakuje nam przede wszystkim jakiejś takiej gry zarówno na obwodzie i pod deską, bo albo gramy typowo na obwodzie, albo gramy na siłę pod deskę. Jest trudno stworzyć zespół, jak zawodnicy przychodzą w trakcie sezonu. Koszykówka jest grą zespołową i do tej pory naszym atutem była zespołowość. Posiadaliśmy graczy o mniejszych nazwiskach, ale mieliśmy zespół i ten zespół nadrabiał te niedobory. Teraz pracujemy i nie wiem czy wystarczy nam czasu - stwierdził Taraszkiewicz.