Tuż po zamieszaniu związanym z upływem terminu dokonywania wymian, Portland Trail Blazers oznajmili, że zwolnili Grega Odena. Oznacza to, że niezwykle krótka, chociaż w rzeczywistości prawie pięcioletnia przygoda utalentowanego centra z zawodową koszykówką w USA dobiegła najprawdopodobniej końca.
Przypomnijmy, że klub z siedzibą w Oregonie w ostatnich momentach, kiedy dokonywanie zmian w składzie było jeszcze możliwe, był bardzo aktywny. Dokonał kilku wymian, przebudował skład, oddając między innymi Geralda Wallace'a i Marcusa Camby'ego oraz przede wszystkim zwalniając trenera Nate'a McMillana. Oden także padł ofiarą tej czystki.
Warto przypomnieć, że Greg był uważany za wielki talent już w szkole średniej, głównie dzięki niezwykle atletycznej budowie ciała i warunkom fizycznym. Po roku spędzonym w Ohio State został wybrany przez Blazers z wielkimi nadziejami na to, iż nie tylko sprosta oczekiwaniom, ale wypełni lukę na pozycji centra, bo w NBA coraz mniej środkowych, których można nazwać wielkimi gwiazdami.
Niestety, Oden padł ofiarą swojego daru. Wątłe stawy kolanowe nie wytrzymywały nadmiernego wzrostu oraz mocnej budowy ciała. Podczas kariery w NBA doznał kilku poważnych kontuzji kolana i właśnie stało się jasne, że po dłuższej przerwie znów będzie musiał poddać się operacji mikrozłamań. Kierownictwo klubu, który tak długo go wspierał, tym razem powiedziało dość.
W związku z tym Greg będzie wolnym agentem tego lata. Po raz ostatni grał w sezonie 2009/10 i notował wtedy solidne 11,1 punktu, 8,5 zbiórki i 2,3 bloku. Trudno jednak powiedzieć, czy znajdzie pracę w NBA.