Fantastyczne derby Dolnego Śląska! - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Turów Zgorzelec

To było z pewnością spotkanie godne wielkich derbów Dolnego Śląska. Być może był to nawet jeden z najlepszych meczów całego sezonu. Walka, wielkie rzuty i efektowne akcje - to wszystko było w Hali Orbita.

Atmosfera na początku meczu była fantastyczna, a w powietrzu czuć było ekscytację miejscowych fanów. Do czerwoności halę rozgrzała informacja, że do składu wraca legenda zespołu, Adam Wójcik. I to od razu do pierwszej piątki! Ta presja spowodowała, że Śląsk Wrocław zaczął mecz nerwowo, od strat, a goście czterokrotnie rzucali z czystych pozycji za 3. Trafił tylko Artur Mielczarek. Turów Zgorzelec zaczął z kolei bardzo agresywnie - z niesamowitą intensywnością przechodził z obrony do ataku, co napędzał Ronnie Moore oraz wyciągał wszystkie możliwe zbiórki w ataku (przez 7 minut goście mieli ich tyle samo, co gospodarze łącznie "desek"). Szybko obudził się jednak Adam Wójcik i spotkanie toczyło się kosz za kosz. Po efektownej akcji 2 + 1 na koniec goście wygrali pierwszą odsłonę 18:16.

Od początku spotkania obie drużyny borykały się z fatalną skutecznością z dystansu. W pewnym momencie trafiły łącznie zaledwie 2/17 z takich prób. Śląsk znajdował jednak inną drogę do kosza, głównie po wejściach. Natomiast po akcji 3 + 1 Akselisa Vairogsa gospodarze prowadzili już 28:22. Goście co prawda deklasowali ich na desce (20:12, 10 zbiórek w ataku w 15 minut), ale to Śląsk był skuteczniejszy. Dużo dało jednak wejście z ławki potężnego środkowego - Johna Edwardsa. W ataku dawał on sobie radę z dobrze broniącym Aleksandarem Maldenoviciem i doprowadził do remisu po 28. Wtedy do akcji wkroczył Serb i Śląsk znów prowadził 32:28. Turów jednak zaczął grać skuteczniej i pod koniec pierwszej połowy prowadził 39:35. W odpowiedzi mocnym wejściem pod kosz popisał się Slavisa Bogavac. Ostatnia akcja nie zmieniła już wyniku i do przerwy zgorzelczanie prowadzili 39:37.

Jeżeli upatrywać w czymś przewagi Turowa, to na pewno w zbiórkach. Gracze gości wręcz deklasowali Śląsk w tym elemencie (w 20 minut aż 24:16). Trwał również impas w trójkach (obie drużyny łącznie 2/20...).

Śląsk Wrocław wyszedł na drugą połowę bojowo usposobiony. Akcje Mladenovicia oraz (bardzo dziwna i szczęśliwa) Bogavaca zakończyły się sukcesem i gospodarze odzyskali prowadzenie. Atmosfera wyraźnie się zaostrzyła. Po jednej z akcji pod koszem Konrad Wysocki nie wytrzymał i popchnął na ziemię Mladenovicia. Został za to ukarany przewinieniem technicznym. Od tego momentu szósty bieg wrzucił jednak Ronnie Moore, w niesamowity sposób wjeżdżając pod kosz. Szybko zrobiło się 66:58 dla gości. Wtedy najefektowniejszą akcją spotkania popisał się Qa'rraan Calhoun. Amerykanin dostał świetne podanie nad obręcz i z impetem zapakował. To zagranie napędziło Śląsk do boju, gospodarze zdobyli kolejne cztery "oczka" i po 30 minutach przegrywali już tylko 64:66.

Ostatnia odsłona zaczęła się od kłopotów w ataku Śląska. Żadna z wcześniejszych opcji nie działała właściwie. Popis w ataku dawał natomiast Daniel Kickert, który wg pierwszych wyników głosowania zagra w pierwszej piątce Meczu Gwiazd TBL. Po kolejnej błyskawicznej akcji Moore'a Turów prowadził już 75:69. Wtedy znów klasę pokazał Mladenović. Najpierw dobił rzut Bartosza Diduszko, a potem po akcji dwójkowej skończył ją nad koszem. Goście prowadzili 73:75. Śląsk mógł wyjść na prowadzenie, ale fatalnie po raz kolejny spudłował Bartosz Diduszko. Końcówka toczyła się w szaleńczym tempie. Na trójkę Aarona Cela odpowiedział Bogavac i było 79:80 dla Turowa na 2 minuty do końcowej syreny. Następny rzut wolny Serba doprowadził do remisu po 80:80. Jego obecność na linii zmieniała się z rzutami wolnymi Moore'a. Robert Skibniewski trafił trudny rzut z półdystansu na remis po 85, ale szybko odpowiedział Konrad Wysocki. Na 30 sekund do końca Turów prowadził 87:85. Z drugiej strony reprezentacyjny rozgrywający wymusił przewinienie i wyrównał na 87:87. Wysocki trafił tylko jeden, ale za to zwycięski rzut wolny. Wrocławianie mieli 21 sekund na akcję, ale Akselis Vairogs ją przekozłował i goście cieszyli się z wygranej 87:88.

Śląsk Wrocław - Turów Zgorzelec 87:88 (16:18, 21:21, 27:27, 23:22)

Śląsk Wrocław: Mladenović 20, Bogavac 19 (9 zb.), Skibniewski 13, Calhoun 9, Diduszko 7, Vairogs 7, Wójcik 6, Graham 6

Turów Zgorzelec: Kickert 26, Moore 19, Jackson 12, Cel 10, Wysocki 6, Edwards 6, Gustas 4, Mielczarek 3, Lauderdale 2

Źródło artykułu: