Znicz zgasł w Gdyni - relacja z meczu Start Gdynia - Znicz Pruszków

Start Gdynia zdemolował w sobotę Znicza Pruszków, wygrywając aż 107:56. Gospodarze przeważali od pierwszej do ostatniej minuty, ani na chwilę nie tracąc koncentracji i w pełni zasłużenie odnieśli kolejne zwycięstwo na własnym parkiecie.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsze minuty spotkania pokazały, dlaczego hala przy ulicy Olimpijskiej nie została jeszcze zdobyta. Punkty szybko zdobyli Mateusz Kostrzewski i Tomasz Wojdyła. Po stronie gości jedynie Marek Szumełda-Krzycki zdołał trafić do kosza, choć tylko z linii rzutów wolnych. Gdynianie rozpędzali się, a zawodnicy z Pruszkowa odpowiadali faulami. Po sześciu minutach gospodarze prowadzili już 14:6, a do gry świetnie włączył się kapitan Startu Piotr Śmigielski. Problemy Znicza w obronie przełożyły się na liczbę fauli - Marcin Matuszewski i Adrian Suliński po zaledwie kilku minutach gry zapisali na swoim koncie po dwa przewinienia. Dalsze punkty Wojdyły i Śmigielskiego pozwoliły Startowi wygrać pierwszą kwartę aż 29:10.

Wysokie prowadzenie nadmiernie uspokoiło grę gdynian, którzy przez blisko dwie minuty nie potrafili zdobyć kosza. Brak skuteczności dalej za to męczył Znicz, który pierwsze punkty zdobył dopiero pod koniec czwartej minuty, kiedy na tablicy wyświetlał się wynik 41:13. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy Start prowadził już różnicą 30 punktów, a Znicz nie miał pomysłu jak odmienić losy meczu. Goście nie tylko przegrywali w walkach pod tablicą, ale i grali o wiele mniej zespołowo. To wszystko przekładało się na taki, a nie inny wynik.

Jak rozpoczął się mecz, tak rozpoczęła i druga połowa - od punktów Kostrzewskiego. W odróżnieniu jednak od poprzednich 20 minut trzecia kwarta była dosyć wyrównana, a gra toczyła się punkt za punkt. Przewaga Startu nie rosła już tak szybko, a i w obronie gdynianie pozwolili przeciwnikom na odrobinę więcej. Wykorzystywał to przede wszystkim niski skrzydłowy z Pruszkowa Grzegorz Malewski. Ostatnie minuty tej części meczu przyniosły jednak kolejną serię gospodarzy, którzy prowadzili już różnicą 40 punktów.

Czwarta kwarta była już tylko formalnością, a kibice na hali przy ulicy Olimpijskiej zastanawiali się tylko, kiedy ich drużyna przekroczy sto punktów. Ponieważ Start grał głębokimi rezerwami, magiczną granicę przekroczył Tomasz Nowakowski dopiero na niespełna dwie minuty przed końcem. Gdynianie byli lepsi w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła i zasłużenie odnieśli wysokie zwycięstwo nad Zniczem Pruszków.

Start Gdynia - Znicz Basket Pruszków 107:56 (29:10, 26:15, 27:17, 25:14)

Start: Kostrzewski 16, Wojdyła 15, Nowakowski 13, Śmigielski 12, Mordzak 10, Młynarski 10, Krajniewski 8, Malczyk 7, Bach 5, Szpyrka 5, Konsek 4, Andrzejewski 2.

Znicz: Czubek 11, Malewski 9, Szumełda-Krzycki 7, Szymański 7, Misiewicz 6, Matuszewski 6, Suliński 5, Osiakowski 3, Potraski 2, Bonarek 0, Fijałkowski 0.

Źródło artykułu: