Michał Spychała: Nie zagraliśmy złego meczu

W środę, w derbowym pojedynku koszykarze SKK pokonali Znicz Basket Pruszków 94:75. Dzięki temu zwycięstwu gospodarze awansowali na 9. miejsce w tabeli. Goście natomiast, po trzech triumfach z rzędu, musieli przełknąć gorycz porażki. Już w niedzielę pruszkowianie, na własnym parkiecie spotkają się ze Sportino Inowrocław.

Nie udał się drugi derbowy pojedynek w tym sezonie, zawodnikom Znicza Basket Pruszków. Po efektownej wygranej kilka kolejek temu nad Rosą Radom, w środę koszykarze Znicza musieli przełknąć gorycz porażki w starciu z SKK Siedlce. - Przyjechaliśmy tutaj walczyć, tak jak pojechaliśmy do Radomia i staraliśmy się jak mogliśmy. Brakowało nam w tym spotkaniu jak widać zbyt dużo, natomiast wbrew pozorom ten mecz w naszym wykonaniu, wcale nie był dużo gorszy od ostatnich naszych pojedynków z Sudetami czy Krosnem. Nawet uważam, że był lepszy. Nie jestem jakoś strasznie podłamany. Wiadomo, wynik trochę boli, ale patrzę z optymizmem w przyszłość - mówił po spotkaniu w rozmowie z naszym portalem, szkoleniowiec pruszkowian, Michał Spychała.

Pierwsza połowa nie wskazywała na tak efektowne zwycięstwo miejscowych. Goście na parkiecie w Siedlcach prezentowali się bardzo dobrze. Imponowali szczególnie agresywną grą i szybkimi kontrami. Motorem napędowym drużyny Znicza był doświadczony obwodowy, Dominik Czubek. - Trafiliśmy na bardzo dobrze dysponowany zespół z Siedlec. Walczyliśmy ile mogliśmy. Popełniliśmy jednak za dużo błędów w obronie. Za dużo traciliśmy punktów spod samej deski. Bolą mnie te punkty, jak również głupie błędy naszego zespołu - tłumaczy trener gości. Na przerwę koszykarze Znicza Pruszków schodzili jedynie z trzypunktową stratą do rywali. Wszystko wskazywało na to, iż gracze Michała Spychały powalczą jeszcze w środowy wieczór o zwycięstwo.

- Walczyliśmy ile mogliśmy - tłumaczy Spychała

W drugiej połowie, zdecydowanie lepszą drużyną byli już podopieczni Tomasza Araszkiewicza. Siedlczanie grali szybko i z polotem, a przede wszystkim bardzo ambitnie i skutecznie. Już dawno ekipa z Siedlec nie zdobyła 94 punktów w meczu. Na pochwalę zasłużył cały zespół gospodarzy, jednak według wielu obserwatorów, najlepszym graczem ekipy z Mazowsza był Kamil Sulima, który od kilku spotkań prezentuje się bardzo dobrze. - Wynik jest trochę za wysoki. Sama końcówka pojedynku doprowadziła do takiej przewagi. Myślę, że wynik spotkania powinien zakończyć się w okolicach 12 punktów przewagi gospodarzy - twierdził Spychała. Ostatecznie miejscowi pokonali Znicz Basket Pruszków 94:75. Była to trzecia porażka gości w tych rozgrywkach. Na pewno wpływ na poczynania przyjezdnych miała kontuzja Marka Szumełdy-Krzyckiego, który zmaga się z urazem stawu skokowego i od dwóch spotkań jest wyłączony z gry.

Już w niedzielę drużyna Znicza będzie miała okazję do zrehabilitowania się. Do Pruszkowa przyjedzie ekipa Sportino Inowrocław, która w tym sezonie jeszcze nie wygrała spotkania i poniosła aż osiem porażek. - Jest to zespół bardzo niebezpieczny. Porównałbym go do drużyny z Siedlec. Jest tam trzech, czterech kluczowych graczy, którzy grają w tej lidze długo. Tacy zawodnicy jak Grzegorz Kukiełka, Dawid Witos i Tomasz Zabłocki, wiadomo kim w tej lidze są. Będzie na pewno ciężko. Wiadomo, że nikt nie lubi przegrywać meczu za meczem. Ta cała energia się kumuluje. Jednak jest to mecz, który musimy wygrać - chwali najbliższych rywali Michał Spychała. Warto wspomnieć, iż w ostatnich dniach szkoleniowiec gości został drugim trenerem kadry U-20. Dla obecnego trenera pruszkowian nie będzie to pierwsza okazja do współpracy z reprezentacją. Rok temu Spychała znalazł się bowiem w sztabie szkoleniowym kadry U-18, która na mistrzostwach Europy odbywających się na Litwie wywalczyła 6. miejsce.