Na pewno wszyscy związani z krakowskim klubem, a także większość ekspertów w roli faworyta stawia gospodynie. Wszak jak dotąd, nie zaznały one jeszcze goryczy porażki i w Ford Germaz Ekstraklasie są jedyną oprócz CCC Polkowice niepokonaną drużyną. Tyle, że każda seria kiedyś się kończy, a ambitne pruszkowianki z pewnością będą chciały zrobić wszystko, by odebrać komplet punktów ekipie ze stolicy Małopolski. W jaki sposób mogą to uczynić?
Na pewno wiele zależeć będzie od reprezentantki Polski, Aleksandry Chomać. 26-letnia środkowa nadspodziewanie dobrze rozpoczęła obecny sezon i póki co bez wątpienia można ją uznać za filar swojego zespołu. To w dużej mierze dzięki niej, a także wszechstronnej Amber Holt Matizol ma na koncie dwa zwycięstwa i w trakcie obecnego weekendu spróbuje powalczyć o kolejne. Warto dodać też, że rola jaką na parkiecie odgrywa Chomać wcale nie ogranicza się tylko do zdobywania punktów spod kosza. Na poparcie tych słów wystarczy przypomnieć ostatni pojedynek z udziałem jej drużyny, w którym Polka mimo słabszej skuteczności i tak była ważnym punktem kolektywu, wykonując mnóstwo pożytecznej pracy w walce o górce piłki. Dlatego też można się spodziewać, że i w konfrontacji z Wisłą będzie miała wiele do powiedzenia.
Teraz jednak czeka ją zdecydowanie trudniejsze zadanie, bowiem na przeciwko siebie będzie miała podkoszowe z najwyższej europejskiej pułki. Nie da się ukryć, że takie zawodniczki jak Milka Bjelica czy Petra Ujhelyi swoją grą zdecydowanie wyrastają ponad poziom naszej ekstraklasy i na pewno nie pozwolą rywalowi na dominację w polu trzech sekund. W związku z tym wydaje się, że swojej szansy pruszkowianki mogą upatrywać jedynie w chwilowej obniżce formy Wiślaczek, co akurat wcale nie jest niemożliwe. W dotychczasowych spotkaniach krakowiankom zdarzały się bowiem słabsze momenty, w których szwankowała właśnie efektywna gra wysokich zawodniczek, wobec czego jeśli podobny scenariusz będzie miał miejsce i tym razem, podopiecznym Arkadiusza Konieckiego nie pozostanie nic innego, jak spróbować to wykorzystać.
Tyle, że w ekipie spod Wawelu doskonale zdają sobie sprawę z tego problemu, więc trudno oczekiwać, by tak klasowy zespół w nieskończoność powielał te same błędy. - Wszystko to myślę jest spowodowane zbytnim pośpiechem, jaki wkrada się w nasze szeregi w trakcie spotkań. Czasem trzeba po prostu cierpliwości i konsekwencji, a my jak najszybciej chcemy zdobywać kolejne punkty - twierdzi Milka Bjelica i po chwili dodaje: - Jest to zatem znak, że trzeba jeszcze mocniej przyłożyć się do treningu, by z każdym dniem być coraz lepszym. Ale czas pracuje na naszą korzyść, więc jestem spokojna.
Ponadto, niezwykle pozytywną informacją dla Białej Gwiazdy jest to, że od wtorku wraz z drużyną w zajęciach biorą udział Erin Phillips i wspomniana Ujhelyi, które do niedawna zmagały się jeszcze z przeziębieniem. Dzięki ich obecności, trener Jose Ignacio Hernandez ma o wiele większe pole manewru przy ustalaniu składu i może do woli rotować poszczególnymi zawodniczkami w trakcie meczu, co wobec bardzo napiętego terminarza Wisły jest niezwykle ważne.
Siłą napędową mistrzyń Polski na pewno będzie też dobra atmosfera, jaka panuje wewnątrz zespołu. - Wiadomo, że każde zwycięstwo podbudowuje morale drużyny i sprawia, że nastroje są bardziej optymistyczne. Możemy się tylko cieszyć, że praca jaką wykonujemy przynosi tak pomyślne dla nas efekty - z satysfakcją przyznaje rozgrywająca, Ana Dabović. Nie zmienia to jednak faktu, że na spotkaniu z Liderem Pruszków, gospodynie muszą być tak samo skoncentrowane, jak na pojedynkach w europejskich pucharach, bo w Krakowie każdy rywal chce się pokazać z jak najlepszej strony i udowodnić tym samym swoją wartość na tle mistrza. Dlatego też, aby radość w stolicy Małopolski została zachowana, Wiślaczki nie mogą sobie pozwolić na lekceważące podejście do meczu.
Na koniec warto dodać że, dobre humory Wiśle może popsuć jej była zawodniczka, Anna Wielebnowska. Wychowanka Korony Kraków, co prawda przed tygodniem mierzyła się wraz z koleżankami z młodym zespołem Inei Poznań, ale zaimponowała formą notując statystyki na poziomie 17 punktów i 12 zbiórek, przejmując tym samym rolę etatowego strzelca drużyny wobec absencji Laurie Koehn. Ten wyczyn sprawia, że miejscowe będą musiały mieć na niej skupioną uwagę, bo w przeciwnym razie może to przynieść dla nich niepożądane skutki.
Jak potoczą się losy tej rywalizacji?
O tym przekonamy się już w niedzielę. Początek meczu o godzinie 16.