Josip Vranković jest doskonale znany kibicom w Polsce. Gdy przybył do Prokomu Trefla Sopot w roku 2000 z zagrzebskiej Cibony, transfer uznano jednym z hitów nad Wisłą. Koszykarz spędził w Sopocie trzy lata. Do jego sukcesów należy m.in. zdobycie Pucharu i Superpucharu Polski oraz srebrny medal ligi polskiej w roku 2003.
Gdy jego kariera nieuchronnie zmierzała do końca, Vranković postanowił wrócić do ojczyzny. Ponownie grał w Cibonie, zaś ostatnim jego klubem był właśnie Siroki Brijeg. Tam też podjął się pracy pierwszego trenera zespołu po zakończeniu kariery. Co najbardziej szokujące, już w pierwszym sezonie swojej przygody na ławce trenerskiej, 38-letni wówczas Chorwat, zwyciężył w finale ligi bośniackiej, pokonując faworyzowaną Bośnię ASA Sarajewo.
Sukces ten, odbił się szerokim echem w Chorwacji. Włodarze Cibony postanowili powierzyć trenowanie właśnie Vrankoviciowi, licząc, że ten powtórzy sukces. Niestety, drugi sezon w karierze trenerskiej był mniej udany dla młodego szkoleniowca. Z powodu niezadowalających wyników, kontrakt rozwiązano za porozumieniem stron w grudniu 2007 roku.
Na dzień dzisiejszy pewne jest, że Vranković wróci do klubu, z którym zdobył mistrzostwo Bośni i Hercegowiny. Wszystkie szczegóły kontraktu zostały dogadane, a podpis jest tylko formalnością.