Women EuroBasket 2011, czwartkowe ćwierćfinały: Czarnogóra nadal w mocnym uderzeniu?

W środę do półfinałów awans wywalczyły dwie drużyny z "grupy bydgoskiej". W czwartek faworytkami są natomiast ekipy, które pierwsze dwie rundy rozegrały w Katowicach. Czy zatem w półfinałach zostanie zachowany status quo? Faworytami czwartkowych spotkań są obrończynie tytułu z Francji oraz doskonałe debiutantki, czyli Czarnogóra. Niespodzianek na tym turnieju jednak nie brakuje, dlatego wszystko zdarzyć się może.

W tym artykule dowiesz się o:

Czarnogóra - Turcja

godz. 18:00

Czarnogóra to jedyna drużyna, która podczas Women EuroBasket 2011 nie doznała jeszcze porażki. Podopieczne Miodraga Baleticia grają nie tylko ładnie dla oka, ale i zabójczo skutecznie, a to pozwoliło im pokonać już m.in. Francuzki czy Hiszpanki. Teraz zaczyna się jednak etap turnieju, w którym nie można się już potknąć marząc o medalu.

- Myślę, że w tym starciu nie ma faworyta, a nasze szanse oceniam 50 na 50. Grałyśmy przeciwko sobie w ostatnich latach dość często, zatem znamy się doskonale - przekonuje Iva Perovanovic, środkowa z Czarnogóry i zarazem najskuteczniejsza zawodniczka turnieju. Podobnego zdania jest Nevriye Yilmaz. - Graliśmy przeciwko sobie w eliminacjach czy meczach sparingowych, dlatego w porównaniu z innymi zespołami, ten znamy bardzo dobrze - dodaje Turczynka.

Siłą Czarnogóry jest zabójcza skuteczność. Ekipa z Bałkanów przewodzi w stawce najskuteczniej rzucających na tym turnieju, a na swoim koncie notuje również najwięcej zdobywanych punktów. Turczynki zatem, chcąc pokonać rywalki, muszą znaleźć receptę, jak zagrać w defensywie i zatrzymać rozpędzoną maszynę.

- Zaczęłyśmy turniej źle, przegrywając mecze już w pierwszej rundzie. Teraz jednak z każdym spotkaniem jest lepiej, a nasza forma idzie do góry - mówi Yilmaz. Forma rywalek z kolei cały czas jest na tym samym wysokim poziomie, dlatego istnieją obawy, czy jeden słabszy mecz nie nastąpi w najmniej oczekiwanym momencie.

Kluczowym pojedynkiem dla losów meczu wydaje się konfrontacja na pozycji rozgrywających, gdzie Birsel Verdarli będzie musiała powstrzymać Jelenę Skerovic. Co prawda najcięższe armaty są pod koszem, ale to właśnie pojedynek na pozycji numer 1 może zadecydować w tym starciu o wszystkim. Na zatrzymanie Skerovic na razie recepty nie potrafiły znaleźć takie znakomitości, jak Celine Dumerc czy Sylvia Dominguez, ale może uda się ta sztuka Verdarli.

Ciekawe również, jak na Czarnogórę wpłynie przerwa. Co prawda mocno eksploatowane liderki potrzebowały trochę przerwy i te trzy dni na pewno pomogły podładować baterie, pytanie jednak, czy przerwa nie wybije ich z turniejowego rytmu...

Liderki swoich drużyn

punkty

Czarnogóra
Turcja
Iva Perovanovic (19,0)
-
Nevriye Yilmaz (15,2)
Jelena Dubljevic (15,6)
-
Birsel Verdarli (9,8)
Anna DeForge (12,2)
-
Saziye Ivegin (9,5)

zbiórki

Czarnogóra
Turcja
Jelena Dubljevic (7,8)
-
Nevriye Yilmaz (6,0)
Iva Perovanovic (7,4)
-
Birsel Verdarli (5,0)
Milka Bjelica (5,8)
-
Nevin Nevlin (4,0)

asysty

Czarnogóra
Turcja
Jelena Dubljevic (5,0)
-
Birsel Verdarli (3,7)
Anna DeForge (3,2)
-
Nevriye Yilmaz (2,2)
Jelena Skerovic (2,7)
-
Saziye Ivegin (1,8)

minuty na parkiecie

Czarnogóra
Turcja
Anna DeForge (37,8)
-
Saziye Ivegin (30,5)
Iva Perovanovic (35,0)
-
Birsel Verdarli (28,7)
Jelena Dubljevic (34,2)
-
Nevriye Yilmaz (28,7)

Litwa - Francja

godz. 20:30

Obrończynie mistrzowskiego tytułu przyjechały do Polski z jasno określonym celem, jakim jest... tytuł. Trudno się dziwić, bowiem Trójkolorowe na papierze wyglądają bardzo dobrze. Co prawda nieco mąci wszystko kontuzja Emmeline Ndongue, ale nawet pomimo tego osłabienia, zespół prezentuje się okazale.

- Odpoczęłyśmy dzięki tym kilku dniom wolnego. Dobrze potrenowałyśmy, jesteśmy skoncentrowane na naszym celu. Jestem pewna, że będzie dobrze nie tylko w tym meczu, ale i do końca turnieju - mówi Endene Miyem, skrzydłowa reprezentacji Francji.

Litwinki to wielka pozytywna niespodzianka Women EuroBasket 2011. W fazach grupowych przegrały tylko z Czeszkami, a to dało im pewny awans do ćwierćfinałów. To, że już teraz trafiły na Francuzki, jest tylko i wyłącznie "zasługą" tych drugich, które w katowickim Spodku zanotowały kilka wpadek. - Każdy może sprawić niespodziankę i na dzień dzisiejszy nie wiem, kto jest faworytem nie tylko do mistrzostwa, ale i każdego kolejnego meczu - przekonuje Algirdas Paulauskas, trener Litwinek.

W obozie francuskim o Litwinkach wypowiadają się z wielkim uznaniem i szacunkiem. - Jest to bardzo dobrze zbilansowany zespół, w którym każda zawodniczka jest sporym zagrożeniem. Obwodowe doskonale penetrują i rzucają, a podkoszowe są świetnie wyszkolone technicznie. Żeby wygrać, musimy w tym meczu kontrolować tempo gry - ocenia Pierre Vincent, opiekun Trójkolorowych.

Faworytem są z pewnością Francuzki, które w opinii wielu nie pokazały jeszcze na tym turnieju pełni swoich możliwości. Na razie niewidoczna jest Celine Dumerc, która bardziej niż z rywalkami walczy z sędziami, a jakby uśpiona wydaje się być Sandrine Gruda. Gdy te dwa ogniwa "zapalą", Francja może spokojnie powtórzyć wynik sprzed dwóch lat.

- Myślimy o igrzyskach olimpijskich. Musimy wygrać to spotkanie, żeby zapewnić sobie udział w turnieju kwalifikacyjnym w przyszłym roku. Jeżeli to uda się osiągnąć, skupimy się na innym celu - zakończyła Emilie Gomis, rzucająca Trójkolorowych.

Liderki swoich drużyn

punkty

Litwa
Francja
Sandra Linkeviciene (12,2)
-
Sandrine Gruda (13,0)
Ausra Bimbaite (11,5)
-
Endene Miyem (10,8)
Egle Sulciute (7,7)
-
Emilie Gomis (9,0)

zbiórki

Litwa
Francja
Sandra Linkeviciene (6,5)
-
Sandrine Gruda (5,7)
Ausra Bimbaite (4,7)
-
Emmeline Ndongue (4,8)
Egle Sulciute (4,2)
-
Endene Miyem (4,5)

asysty

Litwa
Francja
Sandra Linkeviciene (2,8)
-
Celine Dumerc (3,5)
Ausra Bimbaite (2,3)
-
Emilie Gomis (2,0)
Egle Sulciute (1,2)
-
Clemence Beikes (2,0)

minuty na parkiecie

Litwa
Francja
Sandra Linkeviciene (31,2)
-
Sandrine Gruda (28,7)
Ausra Bimbaite (29,5)
-
Emilie Gomis (24,0)
Rima Valentiene (27,0)
-
Celine Dumerc (22,7)
Komentarze (0)