TBL pod lupą: Polpharma Starogard Gdański

Polpharma w sezonie 2010/11 miała wzloty i upadki. Zaczęła fatalnie, by później - już pod wodzą nowego trenera - wbić się do ścisłej czołówki ligi i zdobyć Puchar Polski. Ale koniec końców starogardzian dopadła zadyszka i w Tauron Basket Lidze zostali sklasyfikowani na piątym miejscu, co i tak jest drugim wynikiem w historii klubu.

W tym artykule dowiesz się o:

Czytaj również: Anwil, PBG Basket, AZS, Zastal, Polonia, Kotwica, Siarka

Jak prezentowali się Polacy?

Robert Skibniewski (rozgrywający) - Wrócił do Polski z Czech, ale zanim trafił do Polpharmy, zaliczył krótki epizod w Anwilu. Dla Skibniewskiego miejsca we Włocławku jednak nie było, w efekcie niespełna 28-letni rozgrywający zmienił barwy klubowe. I trzeba przyznać, że to był strzał w dziesiątkę. Starogardzianie poszukiwali rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia, motoru napędowego, który będzie dobrze współpracował z partnerami.

Skibniewski nie zawiódł, a wręcz przeciwnie - zaskoczył wszystkich dojrzałością, spokojem i odpornością. Rozgrywający Polpharmy spisał się na medal - to gdy on kierował grą, "Kociewskim Diabłom" wiodło się najlepiej. Zresztą miał też moment, kiedy jego forma była na tyle wysoka, że mógł też wyraźnie pomóc zdobywając sporo punktów. Odegrał kluczową rolę w zdobyciu przez Polpharmę cennego Pucharu Polski.

Świetnie wpasował się do koncepcji trenera Zorana Sretenovicia, który bardzo polegał na doświadczonym zawodniku. Skibniewskiego dopadła wprawdzie zadyszka, miał momenty, kiedy popełniał sporo błędów, brakowało mu skuteczności, ale w ogólnym rozrachunku wypadł bardzo dobrze - wycisnął z siebie więcej, niż ktokolwiek w stolicy Kociewia zakładał.

Robert Skibniewski ma za sobą znakomity sezon

Robert Skibniewski w świetle statystyk:

MeczeMin.PktZb.As.Przech.Bl.Eval
24 31,26 9,2 2,5 4,8 1,1 0 9,6

Ocena portalu SportoweFakty.pl: 5*

Kamil Chanas (rzucający obrońca) - on również trafił do Polpharmy z Anwilu Włocławek, ale przed sezonem. Jego umiejętności pozostają od dłuższego czasu niezmienne - dobry rzut z dystansu oraz groźne wejścia i wszelakie ekwilibrystyczne próby. Miniony sezon był dla niego udany przede wszystkim ze względu na drużynowe sukcesy - piąte miejsce w Tauron Basket Lidze to dla starogardzkiej Polpharmy drugi wynik w historii a Puchar Polski to pierwsze takie trofeum tego klubu.

Chanas był bez wątpienia jednym z najlepszych zmienników w całej lidze. Wchodził i niejednokrotnie ratował zespół z opresji, tudzież jeszcze bardziej pogrążał rywali. W sytuacjach kryzysowych Sretenović nie bał się na niego stawiać. 26-letni koszykarz początkowo utrzymywał wysoką dyspozycję - w pierwszych sześciu meczach nie zszedł poniżej 10 punktów. Później już taki regularny nie był, ale nadal był jednym z najlepszych graczy Polpharmy.

Nie można powiedzieć - mimo kilku naprawdę wyśmienitych starć - że oczarował starogardzką publiczność, że był największą gwiazdą drużyny i czołową ligi, niemniej jednak spełnił niemałe oczekiwania. Zresztą był trzecim strzelcem drużyny - uplasował się za Amerykanami Michaelem Hicksem i Deonte Vaughnem.

Kamil Chanas w świetle statystyk:

MeczeMin.PktZb.As.Przech.Bl.Eval
26 22,39 10,3 2,5 1,2 0,8 0,0 9,1

Ocena portalu SportoweFakty.pl: 4,5*

Marcin Dutkiewicz (niski skrzydłowy) - tak naprawdę był to - pod względem rozegranych minut i otrzymanych szans - stracony sezon dla tego gracza. Dutkiewicz błysnął w Polonii 2011, a że nie jest już najmłodszych zawodnikiem, to spodziewano się, iż będzie znacznie częściej wykorzystywany w rotacji. Tymczasem stało się inaczej. Nie zdobył on zaufania trenera Zorana Sretenovicia, w efekcie pojawiał się na parkiecie tylko w dwóch sytuacjach - kiedy Polpharma wygrywała wysoko lub gdy podstawowi zawodnicy mieli problemy z faulami.

Polski skrzydłowy z bardzo dobrej strony zaprezentował się w meczu z PGE Turowem. Zgorzelczanie wyfaulowali wówczas starogardzian i w dodatku wygrywali, ale mimo tego potrzebowali dogrywki, żeby ograć Polpharmę. Wszystko dlatego, że Dutkiewicz trafiał rzut za rzutem. Ostatecznie zdobył 10 punktów w niewiele ponad 9 minut, lecz i tak goście wyjechali ze Starogardu z dwoma oczkami.

Marcin Dutkiewicz w świetle statystyk:

MeczeMin.PktZb.As.Przech.Bl.Eval
16 6,23 2,1 1,2 0,1 0,1 0,1 2,1

Ocena portalu SportoweFakty.pl: bez oceny*

Tomasz Cielebąk (silny skrzydłowy) - najbardziej doświadczony w całej stawce, wszak nie bez powodu został wybrany kapitanem drużyny. Cielebąk ma za sobą całkiem przyzwoite występy w Polpharmie, do której wrócił po kilku latach. 35-letni zawodnik dobrze spisywał się w sezonie zasadniczym - właściwie rzadko schodził poniżej solidnego poziomu. Ale im dalej w las, tym ciemniej. W końcówce miał już spore problemy - w fazie play-off ani razu nie zdobył choćby pięciu punktów.

Jednak jak już pisaliśmy - symptomy wyraźnego spadku, pewnej eksploatacji były widoczne już wcześniej. Ostatnie dobre starcie rozegrał właściwie przeciwko Anwilowi Włocławek. Wprawdzie później jeszcze miał 12 oczek w starciu z PGE Turowem, ale to już nie był tak dobry występ.

Kapitan "Kociewskich Diabłów grał przyzwoicie

Tomasz Cielebąk w świetle statystyk:

MeczeMin.PktZb.As.Przech.Bl.Eval
26 22,43 8,8 4 1 0,3 0,6 10,2

Ocena portalu SportoweFakty.pl: 3,5*

Adam Metelski (środkowy) - często był wręcz "przyspawany" do ławki rezerwowych. Nie był asem w ofensywie - zdobywał mało punktów, często zresztą niewidoczny. Przed sezonem spodziewano się jednak, że jego rola w drużynie będzie nieco większa.

Metelski z niezłą dyspozycją trafił na dwa ostatnie mecze ćwierćfinału play-off z Energą Czarnymi Słupsk. W obu starciach zapisał na swoje konto po osiem oczek, zebrał całkiem sporo piłek. Inne dobre spotkania? Pierwsza wygrana Polpharmy w sezonie, czyli triumf we Włocławku nad Anwilem. Wtedy to rezerwowy środkowy zdobył 12 punktów na dobrej skuteczności.

Adam Metelski w świetle statystyk:

MeczeMin.PktZb.As.Przech.Bl.Eval
20 12,56 3,8 3,1 0,3 0,1 0,7 5,8

Ocena portalu SportoweFakty.pl: 3*

Karol Szpyrka (rozgrywający) - wierzył w niego Paweł Turkiewicz, ale tylko do momentu sprowadzenia Roberta Skibniewskiego. Szpyrka debiutował w ekstraklasie, więc to było dla niego trudne zadanie. Kierowanie grą w Tauron Basket Lidze to zupełnie inna półka, niż rozgrywanie na zapleczu.

Szpyrka miewał przebłyski naprawdę dobrej gry, nie brakowało mu woli walki, próbował agresywnie bronić, ale później zaliczał już tylko epizody, na podstawie których ciężko cokolwiek wywnioskować. Zoran Sretenović nie był do tego gracza przekonany, stawiał na niego tylko gdy Skibniewski miał problemy z faulami lub Polpharma wysoko prowadziła.

Karol Szpyrka w świetle statystyk:

MeczeMin.PktZb.As.Przech.Bl.Eval
13 6,52 1,5 0,8 0,7 0,2 0,1 1,6

Ocena portalu SportoweFakty.pl: 2*

Jak prezentowali się obcokrajowcy?

Michael Hicks (niski skrzydłowy) - "szalony" Amerykanin zachwycał skutecznością na początku, aczkolwiek nie miało to wielkiego przełożenia na wyniki uzyskiwane przez zespół. Najlepszy okres w sezonie zaliczył tuż po sprowadzeniu Zorana Sretenovicia. Pod jego wodzą Hicks stał się liderem z prawdziwego zdarzenia - w pięciu kolejnych spotkaniach zdobywał co najmniej 15 punktów. Polpharma wygrała trzy z pięciu potyczek, choć warto podkreślić, iż starogardzianie grali dwukrotnie na trudnym terenie - w Zgorzelcu i Gdyni.

Później jednak Hicksa dopadła zadyszka, spadła efektywność, którą jednak uporczywie chciał przełamać, stąd też czasami naprawdę kiepskie występy. Na przełomie lutego i marca odzyskał formę i znowu był skutecznym ogniwem w talii Sretenovicia. To był drugi sezon Hicksa w Polpharmie i trzeba przyznać, że pod względem taktycznej koszykówki, poczynił imponujący postęp.

Hicks ma za sobą udany sezon. Był najlepszym - pod względem liczby zdobytych punktów - graczem w Polpharmie, chociaż trzeba przyznać, że kilkakrotnie spodziewano się po nim więcej, niż zaprezentował w danym meczu. Ponadto sięgnął po Puchar Polski.

Michael Hicks był najskuteczniejszym graczem Polpharmy

Michael Hicks w świetle statystyk:

MeczeMin.PktZb.As.Przech.Bl.Eval
26 26,13 12 3,2 1,6 0,8 0,1 10,9

Ocena portalu SportoweFakty.pl: 4*

Deonta Vaughn (rzucający obrońca) - ledwo podpisał kontrakt, jeszcze nie pojawił się w Polsce, nie pojawił się na placu gry, a już okrzyknięto go wielką gwiazdą Tauron Basket Ligi. Vaughn bowiem zachwycał wszystkich w lidze akademickiej NCAA, ale nad Wisłą nie poszło mu już tak dobrze.

Amerykanin miał duże problemy z aklimatyzacją. W nowych warunkach nie czuł się najlepiej - europejska koszykówka długo do niego nie przemawiała - popełniał sporo błędów, grał zbyt egoistycznie, słabo kreował grę, a jego rzuty z dystansu bywały nawet nieporozumieniem. Vaughn potrzebował jednak czasu, częściowo też zmiany na stanowisku szkoleniowca, żeby ktoś go ukierunkował.

Efekt prac nad rozwojem młodego zawodnika był raczej zadowalający. Vaughn w końcówce sezonu grał naprawdę przyzwoicie - zdobywał sporo punktów, zbierał dużo piłek, asystował. Mimo wszystko gwiazdą ligi nie został.

Deonta Vaughn zanim zagrał w barwach SKS, został okrzyknięty gwiazdą ligi

Deonta Vaughn w świetle statystyk:

MeczeMin.PktZb.As.Przech.Bl.Eval
26 29,41 11,6 4 3,5 0,8 0 11,2

Ocena portalu SportoweFakty.pl: 4*

Uros Mirković (silny skrzydłowy) - ku zdumieniu to...najbardziej utytułowany koszykarz Polpharmy. Jako jedyny w barwach tego klubu zdobył brązowy medal i Puchar Polski. Mirković wrócił do stolicy Kociewia już w trakcie sezonu, bo luka w strefie podkoszowej starogardzian była zbyt wielka, żeby ją bagatelizować.

Mirković ponownie miał jednak problemy z grą w Tauron Basket Lidze. Znowu przeważały w jego przypadku słabe mecze, w których zawodził na całej linii. Miał kilka przebłysków, ale bez wątpienia to za mało, aby przechylić szalę na stronę usatysfakcjonowania. W kluczowych momentach potrafił seryjnie marnować rzuty osobiste, które z czasem stały się jego utrapieniem.

O ile jeszcze takie wybryki można było mu wybaczyć w debiucie, o tyle w drugim sezonie, kiedy doskonale znał polskie realia gry, powinien być stabilniejszy i efektywniejszy. Tak jednak nie było i - mimo że statystycznie wypadł nieco lepiej niż w sezonie 2009/10 - chyba nieco rozczarował.

Uros Mirković w świetle statystyk:

MeczeMin.PktZb.As.Przech.Bl.Eval
21 20,48 9,6 4,8 1 0,5 0,8 10,6

Ocena portalu SportoweFakty.pl: 3*

Kirk Archibeque (środkowy) - wiązano z nim wielkie nadzieje, bo na środkowym ciąży wielka odpowiedzialność i stawia się ogromne wymagania. Zwłaszcza że w stolicy Kociewia byli przyzwyczajeni do przyzwoitych centrów, którzy często plasowali się w czołówce najlepszych strzelców ligi. Ale nie tym razem.

Archibeque, podobnie jak Vaughn, przyszedł i grał niczym zagubiony. Współpraca z partnerami kompletnie mu nie wychodziła, często notował straty, a zdobywanie punktów przychodziło mu z największym trudem. Toteż nic dziwnego, że spadła na niego ogromna krytyka. Co prawda Amerykanin w miarę upływu czasu nieco się rozkręcił i grał już lepiej, ale nadal popełniał mnóstwo błędów, a w obronie dawał się łatwo ogrywać.

To rzutowało na jego obraz, który bez wątpienia nie był pozytywny. Mimo kilku przebłysków nie można powiedzieć, żeby zaliczył udany sezon. Co ciekawe, to on w Polpharmie ma najlepszy eval spośród wszystkich zawodników.

Kirk Archibeque: zawiódł czy spisał się na miarę oczekiwań?

Kirk Archibeque w świetle statystyk:

MeczeMin.PktZb.As.Przech.Bl.Eval
26 20,45 9,1 6,2 0,7 0,5 0,6 12,3

Ocena portalu SportoweFakty.pl: 3,5*

Brian Gilmore (niski skrzydłowy) - gracz wielka zagadka, bo nawet teraz niełatwo powiedzieć na ile go stać, chociaż w minionych rozgrywkach nie spisał się najlepiej. Gilmore w inauguracyjnym spotkaniu z Siarką Tarnobrzeg spisał się dobrze, potem niezłe występy przeplatał słabymi. Długo nie mógł się odnaleźć w zespole. Zanim zaprezentował swoje umiejętności mówiono, że jest typowym skrzydłowym, ale mecze pokazały, iż Amerykanin lubi uciekać na obwód i rzucać z dystansu.

Gilmore rzadko napierał w strefie podkoszowej, szukał przestrzeni właśnie daleko od kosza lub na półdystansie. W lutym złapał wiatr w żagle i grał naprawdę dobrze. Rywali karcił za pozostawianie mu miejsca. Niespełna 26-letni rozegrał jednak zbyt mało dobrych spotkań, żeby powiedzieć, iż był dużym wzmocnieniem dla Polpharmy. Odegrał niemałą rolę w kilku potyczkach, jak już wspomnieliśmy miał dobry rzut za trzy, ale na tym właściwie koniec. Gilmore kiepsko wypadał w walce jeden na jednego, słabo grał tyłem do kosza.

Brian Gilmore w świetle statystyk:

MeczeMin.PktZb.As.Przech.Bl.Eval
25 16,07 7,3 2,3 0,4 0,3 0,2 7,2

Ocena portalu SportoweFakty.pl: 3,5*

Rekordziści Polpharmy Starogard Gdański

Punkty: Deonta Vaughn - 24 punkty przeciwko Treflowi Sopot

Zbiórki: Kirk Archibeque - 12 zbiórek przeciwko Zastalowi Zielona Góra

Asysty: Robert Skibniewski - 10 asyst przeciwko Asseco Prokomowi Gdynia

Straty: Robert Skibniewski - 5 strat przeciwko Enerdze Czarnym Słupsk

Przechwyty: Kamil Chanas - 4 przechwyty przeciwko PBG Basket Poznań

Bloki: Uros Mirković - 3 bloki przeciwko PGE Turowowi Zgorzelec

Eval: Uros Mirković - 29 punktów przeciwko Enerdze Czarnym Słupsk

Podsumowanie

Zdobycie brązowego medalu Mistrzostw Polski przed rokiem było wielkim sukcesem starogardzkiego klubu. Nieprędko spodziewano się kolejnych tak wyśmienitych wyników, zwłaszcza że doszło do kolejnej rewolucji kadrowej, która dotknęła nawet stanowisko prezesa klubu. Polpharma mimo początkowego niepowodzenia, fatalnej gry pod wodzą Pawła Turkiewicza, wyszła z opresji bez szwanku. Języczkiem u wagi było zatrudnienie Zorana Sretenovicia. Niegdyś wielka gwiazda europejskich a nawet światowych parkietów zawitała do Starogardu, żeby poprowadzić "Kociewskie Diabły", które przegrały pierwsze cztery mecze.

Sretenović tchnął nowe życie w drużynę. Polpharma znowu przypomniała o sobie i wskoczyła nawet do ścisłej czołówki Tauron Basket Ligi, a apogeum osiągnęła podczas Final Four Pucharu Polski. Ostatecznie to trofeum trafiło do rąk Farmaceutów, dla których był to największy sukces w historii klubu. W końcówce drużyna opadła z sił, brakowało solidnych zmienników, w efekcie starogardzianie odpadli w ćwierćfinale play-off TBL z Energą Czarnymi Słupsk, po czterech spotkaniach.

*Skala od 1-6

Źródło artykułu: