Siedmiu nieugiętych - relacja z meczu AZS Koszalin - Asseco Prokom Gdynia

Widmo rychłego odpoczynku zmobilizowało akademików do wytężonego wysiłku, mimo że stanęli do konfrontacji w wąskim, zaledwie siedmioosobowym składzie. Podopieczni Mariusza Karola potwierdzili jednak, że pokonać można każdego. Nawet wielokrotnego mistrza Polski, bynajmniej nietykalnego w pierwszych dwóch spotkaniach.

Dwa mecze w Trójmieście miały identyczny przebieg. Gdynianie systematycznie odjeżdżali koszalinianiom, którym kompletnie nie wiodło się po obu stronach parkietu. Defensywa była nieszczelna, a ofensywa, choć nie najgorsza, nie wystarczająco groźna dla żółto-niebieskich.

- Powiedzmy szczerze. Gdybyśmy zaczynali grać z Prokomem od dwudziestej minuty, to mecz byłby później fajny i emocjonujący i na styku. Ale nie gramy tylko dwadzieścia minut, lecz czterdzieści, więc ta przewaga zarysowuje się systematycznie. Może nie od razu, ale w każdej kwarcie Prokom odjeżdżał od nas o kilka punktów. No i suma summarum kończy się to na ponad 20 punktach, o tyle są od nas silniejsi - mówił po drugiej potyczce trener Mariusz Karol.

W Koszalinie okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Gospodarze nawet w osłabieniu potrafili dzielnie postawić opór mistrzom Polski, którzy łagodnie ujmując rozczarowali. - Już kolejny raz koszykarze AZS sprawiają swoim kibicom wiele radości i nie można narzekać na naszą postawę we własnej hali. Wyjątkiem był mecz z Kotwicą, gdy wyraźnie zawiedliśmy - przyznał Karol, który we wtorek nie mógł skorzystać z usług Grzegorza Arabasa. Wyróżniająca się postać AZS zmaga się z zapaleniem ścięgna Achillesa, być może powróci na środowe spotkanie.

Właściwie w ofensywie koszalinianie zagrali niewiele lepiej niż wcześniej, ale tym razem to wystarczyło do wygrania. Pierwsze skrzypce od samego początku odgrywał George Reese. Amerykanina gdynianie upilnować nie potrafili, doświadczony zawodnik przeważnie nie marnował okazji. Trafił aż 9 z 11 rzutów z gry, dołożył do tego 2 celne osobiste, co ostatecznie złożyło się na 20 punktów.

Reese nie walczył jednak w pojedynkę. Pozostali - niezbyt liczni - partnerzy poszli jego tropem. Wprawdzie skutecznością wyraźnie mu ustępowali, ale u nich też widać było ogromną determinację. Drużyną przyzwoicie kierowali Igor Milicić i Tomasz Śnieg, którzy łącznie zanotowali aż 14 asyst (odpowiednio 8 i 6).

- Każda drużyna, która zdobędzie około 80 punktów przeciwko Asseco Prokomowi powinna dostać gromkie brawa. Obojętnie czy przegrała różnicą trzydziestu punktów. Taki wynik ofensywny przy tak klasowej defensywie musi robić wrażenie - stwierdził zadowolony opiekun AZS.

Koszalinianie poczynili za to postępy w obronie. W poprzednich potyczkach dwukrotnie tracili ponad 100 punktów. Tym razem Asseco Prokom nie przekroczyło nawet bariery 80 "oczek". Gdynianie już od dawien dawna zmagają się ze swoją ofensywą, która nie funkcjonuje prawidłowo. Podopieczni Tomasa Pacesasa mają momenty świetnej gry, jak chociażby na początku pierwszej kwarty, ale gdy kończą się pomysły i wchodzi improwizacja, często podejmują błędne decyzje, uparcie próbują rzucać z dystansu. "Trójki" w Koszalinie nie były ich mocną stroną, celne okazały się zaledwie trzy takie rzuty z dziewiętnastu oddanych.

Zawiedli Polacy. Żaden z rodzimych zawodników nie przekroczył bariery 10 punktów, najbliżej tego byli..Adam Hrycaniuk i Piotr Szczotka, którzy zdobyli po 6 oczek. O jedno mniej miał Krzysztof Szubarga. A przecież w pierwszych meczach nie ustępowali oni zagranicznym liderom drużyny.

Asseco Prokom świetnie wyszło z bloków startowych, po kilku minutach wygrywało już 10:2 i pewnie kroczyło po zwycięstwo, by następnie niemal stanąć w miejscu i dogorywać już do samego końca. Mistrzowie Polski przez długi czas trzymali się blisko gospodarzy, ale nie byli w stanie prześcignąć rywala i odskoczyć. Zdeterminowani koszalinianie słabość ekipy Pacesasa bezlitośnie wykorzystali, pozostając w walce o półfinał Tauron Basket Ligi. Mecz numer cztery odbędzie się w środę. Początek o godz. 18.

AZS Koszalin - Asseco Prokom Gdynia

83:78

(22:23, 21:23, 22:17, 18:15)

AZS: George Reese 20, Winsome Frazier 16, Slavisa Bogavac 13, Grady Raynolds 10, Igor Milicic 10, Tomasz Śnieg 8, Mateusz Bartosz 6.

Asseco Prokom: Daniel Ewing 20, Ratko Varda 12, Ronnie Burrell 10, Filip Widenow 8, Piotr Szczotka 6, Adam Hrycaniuk 6, Krzysztof Szubarga 5, Courtney Eldridge 5, Robert Witka 4, Qyntel Woods 2, Tommy Adams 0, Przemysław Frasunkiewicz 0.

Źródło artykułu: