Kompletnie zaskoczeni byli na początku meczu kibice, którzy przyszli do Hali Gwardia. Fani z pewnością spodziewali się szybkiego objęcia prowadzenia przez swoich ulubieńców, lecz ci mieli wiele problemów z koszykarzami Siarki Tarnobrzeg tuż po pierwszym podrzucie piłki. Sporo kłopotów defensywie AZS sprawiał duet Michael Deloach - Louis Truscott, dzięki któremu goście przegrywali jedynie 14:16 w 6. minucie meczu.
Sygnał do skuteczniejszej gry dał Grady Reynolds, dopiero po czasie wziętym przez trenera Mariusza Karola. Amerykanin bardzo ambicjonalnie podszedł do starcia z Truscottem i zmobilizowany, zaczął grać bardzo aktywnie. Już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie dziewięć punktów, a że tyle samo zdobył jego rodak, Winsome Frazier, koszalinianie wygrywali po pierwszej kwarcie 31:21 i wydawało się, że znaleźli swój rytm.
Dzięki dwóm rzutom z dystansu Daniela Walla i Stefana Blaszczynskiego przyjezdni zmniejszyli jeszcze straty do czterech oczek (31:27), zaś gdy chwilę później swoje kolejne trafienie dodał Truscott, było tylko 37:35. Trener Karol o mało nie eksplodował ze złości i poprosił o kolejny czas. Żaden z koszykarzy nie ustrzegł się krytyki ze strony swojego szkoleniowca, lecz po chwili okazało się, że reprymenda była przydatna. Ostatnie minuty drugiej kwarty miejscowi wygrali bowiem 16-7 i jeszcze przed przerwą odzyskali zaliczkę wypracowaną w pierwszej odsłonie.
Podczas przerwy trener Bogdan Pamuła z pewnością liczył, że jeszcze nie wszystko stracone. Choć jego podopieczni przegrywali różnicą jedenastu oczek, to jednak w drugiej kwarcie udowodnili, że są w stanie toczyć wyrównaną walkę. Problem w tym, że tuż po zmianie stron AZS jeszcze bardziej zwiększył tempo gry, po raz kolejny postawił na ofensywę i szybko uciekł gościom.
Winsome Frazier trafił swoją czwartą i piątą trójkę, a po chwili jego wyczyn skopiował George Reese. Doświadczony Amerykanin nie imponował w ofensywie na początku spotkania, ale wraz z upływem spotkania rozkręcał się coraz bardziej i to nie tylko jeśli chodzi o zdobywanie punktów, ale również walkę na deskach i kreowanie gry kolegom z zespołu. Po kilku jego akcjach koszalinianie objęli dziewiętnastopunktowe prowadzenie, 69:50, w 25. minucie spotkania.
Sytuację gości próbował ratować jeszcze Deloach, lecz w pojedynkę nie był w stanie rywalizować przeciwko całemu zespołowi gospodarzy. Po kolejnej serii punktów Reese’a, AZS jeszcze zwiększył swoją przewagę do dwudziestu sześciu oczek, 95:69, i wówczas stało się jasne, że miejscowi nie mogą przegrać tego spotkania, a kwestią niewiadomą pozostawały tylko rozmiary zwycięstwa.
Ostatecznie podopieczni trenera Karola wygrali mecz 111:88, zaś duet Frazier - Reynolds uzyskał do spółki 51 punktów! Dwójka ta nic nie robiła sobie z defensywy Siarki przez cały mecz i raz po raz dziurawiła kosz rywali. Nie byłoby jednak tej skuteczności gdyby nie trójka graczy, którzy zadbali o kreowanie gry. Genialny Igor Milicić czwarty raz w tym sezonie zaliczył dwucyfrowy wynik w rankingu asyst (dokładnie 12), zaś niewiele gorsi byli również Reese (osiem) i drugi playmaker zespołu Tomasz Śnieg (sześć).
AZS Koszalin - Siarka Tarnobrzeg 111:88 (31:21, 22:21, 32:22, 26:24)
AZS: Winsome Frazier 26, Grady Reynolds 25, George Reese 17, Grzegorz Arabas 13, Igor Milicić 12, Tomasz Śnieg 8, Mateusz Bartosz 4, Slavisa Bogavac 4, Robert Gibaszek 2, Sebastian Balcerzak 0, Mateusz Bieg 0, Mirosław Łopatka 0
Siarka: Michael Deloach 27, Louis Truscott 24, Stefan Blaszczynski 14, Rafał Rajewicz 13, Daniel Wall 7, Stanley Pringle 3, Szymon Juniak 0, Tomasz Pisarczyk 0, Eric Taylor 0