Podopieczni trenerów Piotra Ignatowicza i Marka Łukomskiego już teraz są zaskoczeniem rozgrywek. Jako beniaminek długo przewodzili w ligowej tabeli, a po ostatnich dwóch porażkach z rzędu osunęli się niespodziewanie na piąte miejsce, nie dające przewagi boiska w pierwszej rundzie play-off. Radomianie mają jeszcze tylko dwa mecze, aby wrócić do górnej czwórki i muszą też po cichu liczyć na potknięcia niektórych rywali.
- Nie wszystko jest w naszych rękach, tak czasami bywa, że w sporcie trzeba też liczyć na potknięcia rywali. Jak do tej pory przegrywaliśmy z drużynami wyżej notowanymi od nas, może z pominięciem ŁKS-u, więc jest się z czego cieszyć. Mimo wszystko chcemy zakończyć sezon w górnej czwórce i aby to zrobić, w najbliższych trzech kolejkach musimy zdobyć komplet punktów- zapowiada trener Rosy Piotr Ignatowicz.
GKS Tychy leżący na ligowym dnie jest mimo wszystko zespołem groźnym i nieobliczalnym. Co prawda nie ma już szans na zajęcie miejsca dającego przewagę boiska w rundzie play-out, jednak celem trenera Tomasza Służałka jest jak najlepsze przygotowanie do tych rozgrywek swoich podopiecznych. Choć ewentualne zwycięstwo nad Rosą nic tyszanom nie da, to jednak na pewno odbuduje ich morale przed najważniejszymi meczami kwietniowymi.
- Mamy małe problemy kadrowe, ale która z drużyn ich nie ma na tym etapie rozgrywek. Nie lekceważymy rywala, mamy respekt przed jego głodem zwycięstw. Będziemy szczególnie uważać na kilku zawodników. Nie możemy sobie pozwolić na wpadkę na koniec rundy, to mogłoby mocno pokrzyżować nasze plany - uważa drugi trener Rosy Marek Łukomski.
Mecz Rosa Radom - GKS Tychy odbędzie się w hali MOSiR przy ulicy Narutowicza 9, początek o godzinie 19:00.