Starcie lidera z wiceliderem rozgrywek musi wzbudzać emocje. Tym razem dużo emocji było jedynie przed meczem. Już samo spotkanie nie było zbyt porywającym widowiskiem, bowiem zawodniczki Wisły Can Pack Kraków w pełni pokazały swoją siłę i pewnie pokonały sąsiada w ligowej tabeli.
- Żadnej rewelacji z naszej strony nie było - powiedziała po spotkaniu Joanna Walich, podkoszowa CCC. - Zagrałyśmy troszeczkę słabiej w ataku. W obronie natomiast pierwszą połowę gorzej. Dopiero w końcówce czwartej kwarty było już lepiej i tak, jak być powinno.
Dużego niezadowolenia po meczu nie krył szkoleniowiec Pomarańczowych Krzysztof Koziorowicz. Ten zdawał sobie doskonale sprawę z jakim rywalem gra, ale liczył na zdecydowanie większą walkę, co przyznała jego podopieczna. - Nasz trener z pewnością jest troszeczkę zawiedziony po tym meczu, bo spodziewał się, że będzie zdecydowanie więcej walki, że mecz będzie na styku. Niestety do tego nie udało się nam dzisiaj doprowadzić - dodała autorka 6 punktów i 2 zbiórek.
Biała Gwiazda po tej wygranej zdetronizowała z fotelu lidera właśnie CCC. Dzięki tej wygranej krakowianki zapewniły sobie pierwszą lokatę po rundzie zasadniczej. Pomarańczowe licząc bowiem na wyprzedzenie krakowskiego zespołu musiałyby liczyć, że te przegrają dwa ostatnie mecze w rundzie zasadniczej (wyjazdowe potyczki z Matizolem Liderem Pruszków oraz Widzewem Łódź), a same musiałyby wygrać ograć ŁKS Siemens AGD Łódź we własnej hali oraz toruńską Energę w Grodzie Kopernika.
Wisła Can Pack wydaje się jednak być poza zasięgiem każdego klubu w Polsce. - W tym momencie chyba tak właśnie jest. Wisła ma tak równy i dobry skład, że ciężko będzie z nimi walczyć - zakończyła Walich.
Joanna Walich w walce z Nicole Powell
na foto.sportowefakty.pl