Wreszcie mówią z normalnym akcentem - wywiad z Martyną Koc, zawodniczką Matizol Lidera Pruszków

Dla zespołu Matizol Lidera Pruszków ten rok nie zaczął się najlepiej, najpierw wysoka porażka z teamem z Gorzowa Wlkp., następnie pechowa przegrana z CCC Polkowice. Później już było tylko lepiej. Klub pozyskał nowego sponsora tytularnego, firmę Matizol, a zespół od 22 stycznia notuje w lidze serię czterech zwycięstw z rzędu. Do zakończenia sezonu zasadniczego pozostały pruszkowskim koszykarkom jeszcze trzy spotkania. Najbliższe w sobotę w Brzegu z Odrą, w której występowała niegdyś Martyna Koc.

Mariusz Kolekta: Jak wspominasz czas, gdy grałaś w Brzegu?

Martyna Koc: W Brzegu spędziłam trzy lata i oczywiście w ciągu tak długiego czasu nie zawsze było cukierkowo, ale nawiązałam tu przyjaźnie, które przetrwały do dzisiaj. Mam nadzieję, że pozostaną na całe życie, więc można śmiało stwierdzić, że mam do Brzegu ogromny sentyment!

Czy motywujesz się jakoś specjalnie na mecze przeciwko swoim byłym drużynom?

- Mecze przeciwko drużynom, w których już się występowało, zawsze przynoszą dużo emocji. Zawodnicy chcą się pokazać z jak najlepszej strony, by udowodnić swoją wartość. Jednak jeśli chodzi o mnie, nie przygotowuję się do nich specjalnie. Wychodzę z założenia, że im mniejsza presja, tym większa swoboda gry.

Zespół Lidera Pruszków pozyskał niedawno sponsora tytularnego, firmę Matizol. Jaki to ma wpływ na mentalność zawodniczek? Czujecie większy komfort?

- Zarząd klubu robi wszystko, co w jego mocy, żeby stworzyć nam jak największy komfort. Dobrze mu to do tej pory wychodziło, a nowy sponsor myślę, że jest bardziej zabezpieczeniem na przyszły sezon. Ja osobiście bardzo się cieszę, że nadal są ludzie chcący inwestować w kobiecy basket.

Czy większy budżet oznacza podwyższenie poprzeczki i presję na lepszy wynik?

- Myślę, że presja pojawiła się w momencie, kiedy pokazałyśmy, że trzeba się z nami w tym sezonie mocno liczyć. Przez to, bądź dzięki temu samo dostanie się do play-offów nie wystarcza. Teraz musimy podkreślić nasze znaczenie dla tej ligi jak najwyższą lokatą.

W zespole Lidera gra była zawodniczka Odry - Brittany Denson, która była jedną z najlepiej zbierających i blokujących koszykarek w lidze. Jak współpracuje ci się z Amerykanką?

- Britt ma świetne warunki jak na gracza podkoszowego, bo poza wzrostem i znakomitym wyczuciem bloków, jest bardzo sprawna. Dobrze gra się z takim zawodnikiem.

Czy myślisz o grze w reprezentacji Polski w kontekście zbliżających się mistrzostw Europy?

- Powołanie do reprezentacji Polski jest ogromnym wyróżnieniem dla pracy i umiejętności zawodników. Myślę, że moja forma w tym momencie nie jest wystarczająca na ten poziom.

Pruszków to chyba odpowiednie miejsce w twojej karierze ze względu na fakt, że pochodzisz z tego regionu?

- Tak, zdecydowanie! Po tylu latach jeżdżenia po Polsce wreszcie wróciłam na stare śmieci, z tym że na drugą stronę Warszawy. Czuję się tutaj dobrze, bo otaczają mnie znajome miejsca, starzy przyjaciele i wreszcie mówią z normalnym akcentem (śmiech).

Wasz zespół jest wciąż mistrzem nerwowych końcówek - lubisz tą adrenalinę i nerwy?

- Samo uprawianie sportu wiąże się ze wzrostem adrenaliny i myślę, że gdyby mi to nie odpowiadało, to nie grałabym od tylu lat w koszykówkę. Jak na razie te nerwowe końcówki są szczęśliwe dla nas, mam tylko nadzieję, że tak pozostanie.

Czego jeszcze wam brakuje, by ogrywać czołowe zespoły w lidze?

- Najlepsze drużyny posiadają zawodniczki o umiejętnościach na najwyższym poziomie. Nam brakuje spokoju w grze i większej współpracy w ataku, ale nadrabiamy sporo niedociągnięć ogromną ambicją i sercem do walki.

Wróćmy do wątku reprezentacji. Oglądałaś zapewne mecz Gwiazd FGE z naszą kadrą - jak oceniasz szanse Polski na mistrzostwach Europy?

- Nasza kadra stoi przed ogromną szansą i mam nadzieję, że trenerzy przygotują dziewczyny w taki sposób, żeby jak najlepiej zaprezentowały się na rodzimych parkietach. Dużym utrudnieniem jest fakt, że zabraknie Agnieszki Bibrzyckiej - największej gwiazdy, ale dzięki temu zostanie wykreowana nowa liderka, która z pewnością pomoże walczyć naszym dziewczynom o najwyższe cele.

Do zakończenia rundy zasadniczej pozostały wam trzy mecze - z Odrą, Wisłą i ŁKS-em. W dwóch z nich jesteście faworytkami, jednak Wisłę też da się pokonać...

- Każdy zespół da się pokonać. Do każdego meczu również trzeba podejść z pełną koncentracją, bo nigdy nie wiadomo w jakiej dyspozycji jest przeciwnik. Wisła walczy teraz w Eurolidze o Final Four, więc skupia się na innym przeciwniku i to może być właśnie klucz do naszego sukcesu.

Które miejsce zajmie zatem Lider na koniec sezonu?

- Oczywiście najwyższe (śmiech).

Komentarze (0)