Powrót do przeszłości - zapowiedź meczu Kotwica Kołobrzeg - Polonia Warszawa

Powrót do przeszłości - tego najpewniej życzyliby sobie fani Kotwicy Kołobrzeg przed sobotnim spotkaniem z Polonią Warszawa. W połowie stycznia bowiem podopieczni Dariusza Szczubiała rozgromili warszawski zespół w meczu Pucharu Polski aż 92:64. Podobny scenariusz jest teraz jednak bardzo mało prawdopodobny, gdyż "Czarne Koszule" starciem z AZS Koszalin pokazały, że wracają do formy.

Po kilku porażkach z czołowymi drużynami ligi, trener Wojciech Kamiński wreszcie mógł odetchnąć w ostatni weekend. Jego podopieczni, koszykarze Polonii Warszawa, pokonali bowiem AZS Koszalin po fantastycznej postawie w drugiej połowie. Kapitalny mecz rozegrał zwłaszcza Harding Nana, który ubiegłotygodniowe spotkanie zwieńczył fantastycznym dobule-double złożonym z 31 punktów i 14 zbiórek. Jakość gry Kameruńczyka wyraża również 40 oczek evaluation, czyli wynik, który jest wyrównaniem rekordu sezonu w tym elemencie.

Nie byłoby jednak zwycięstwa "Czarnych Koszul" gdyby świetnie zagrał jedynie Nana, a zabrakłoby skutecznej postawy jego kolegów. Koszalinianie nie sprostali stołecznej ekipie, gdyż bardzo dobrze poczynaniami partnerów na parkiecie dowodził Marcin Nowakowski (16 punktów i pięć asyst), a skromniejsze double-double uzyskał David Palmer (13 oczek i 11 zbiórek).

A przecież nie tylko ta trójka stanowi o wartości Polonii. Najlepszym strzelcem drużyny niezmiennie jest Darnell Hinson (przeciętnie 16,9 punktu), który nie tak dawno zdetronizował w konkursie rzutów za trzy punkty samego Andrzeja Plutę, zaś dynamikę gry pod koszami zapewnia Tony Easley. Poza tymi graczami, trener Kamiński może liczyć również na pojedyncze cegiełki dokładane do ogółu przez graczy zadaniowych, którymi najczęściej są młodzi Polacy. Innymi słowy, tak wygląda jedna z najlepiej skonstruowanych drużyn w kraju, która jest w stanie wygrywać ze wszystkimi. Zresztą, aktualny bilans 7-8 mówi sam za siebie. Przed sezonem bowiem nikt nie postawiłby złamanej złotówki na to, że warszawianie będą walczyć o play-off.

Zupełnie inaczej wygląda obraz Kotwicy Kołobrzeg, w której wszystko dzieje się pod dyktando Teda Scotta. Amerykanin to pierwszoplanowa postać zespołu a zarazem najlepszy strzelec ligi i w każdym meczu notuje średnio 26,6 punktu. I o ile jeszcze na początku sezonu strzelecka forma koszykarza nie zawsze szła w parze z wynikami drużyny, a ponadto zarzucano mu podejmowanie zbyt pochopnych decyzji rzutowych, to teraz wydaje się, że Scott wreszcie znalazł złoty środek pomiędzy wykorzystaniem własnych umiejętności, a dobrem ogólnym ekipy. O tym jaką łatwość rzutu ma Scott, przekonali się w ostatniej kolejce defensorzy Anwilu. Choć Kotwica przegrała, obrońca zdobył 32 punkty i był bardzo blisko tego, by niemal w pojedynkę wywalczyć wygraną dla "Czarodziei z Wydm".

Drugim filarem kołobrzeżan jest natomiast Darrell Harris, atletycznie grający dominator strefy podkoszowej, uzyskujący w każdym meczu przeciętnie 13,6 punktu i 10,8 zbiórki, zaś coraz śmielej radzi sobie Anthony Fisher. Jeszcze kilka tygodni temu czarnoskóry Amerykanin kompletnie nie wiedział jak poruszać się po boisku, a teraz trudno wyobrazić sobie ofensywę Kotwicy bez tego koszykarza. Z racji tego jednak, że jest on bardziej strzelcem (13,6 punktu), niż kreatorem gry (2,9 asysty), kierownictwo klubu w porozumieniu z trenerem Dariuszem Szczubiałem postanowiło zatrudnić w ostatnim czasie nowego gracza.

Jessie Sapp, bo o nim mowa, trenuje już ekipą od kilku dni i mecz z Polonią będzie dla niego okazją do przywitania się z kołobrzeskimi fanami oraz inauguracyjnego zasmakowania parkietu w Hali Milenium. Wszystko wskazuje na to, że nowy nabytek dostanie sporo czasu na zaprezentowanie swoich umiejętności, bo opiekun Kotwicy widzi go jako koszykarza pierwszej piątki i drugiego lidera zespołu obok Scotta. Za Sappem przemawia fakt, że wszędzie gdzie grał, był najlepszym strzelcem.

Oba zespoły spotkały się ze sobą nieco ponad dwa tygodnie temu w meczu Pucharu Polski. Lepsi wówczas okazali się kołobrzeżanie, a trener Kamiński nie miał w tamtym starciu żadnych argumentów by rywalizować z gospodarzami. Scott jak zwykle trafiał rzut za rzutem, a na dodatek otrzymał wsparcie ze strony innych graczy, m.in. Tomasza Zabłockiego i Kennetha Hendersona i ostatecznie zawody zakończyły się aż 28-punktowym zwycięstwem Kotwicy, 92:64. Czy teraz będzie podobnie? Tego z pewnością życzyliby sobie fani ekipy z Pomorza, lecz warszawiacy zrobią wszystko by nie powielić błędów z połowy stycznia.

Mecz odbędzie się w sobotę, 6 lutego 2011 roku, o godz. 18.

Komentarze (0)