Mecz sezonu w Orlen Basket Lidze? W Toruniu działy się niesłychane rzeczy!

PAP / Marcin Bielecki / Luther Muhammad
PAP / Marcin Bielecki / Luther Muhammad

Niebywałą końcówką meczu pomiędzy Arriva Polskim Cukrem a PGE Spójnią można by obdzielić kilka spotkań. Po game winnerze rewelacyjnego tego wieczora Luthera Muhammada goście wygrali w Toruniu 89:88! Amerykanin zdobył dla stargardzian 34 punkty!

Ależ to było spotkanie. Choć mecz - regulaminowo patrząc - trwa okrągłe 40 minut, to jednak warto skupić się przede wszystkim na tym, co w Toruniu działo się po zmianie stron. W pierwszej połowie długimi fragmentami wydawało się, że gospodarze mają to starcie pod kontrolą.

Może i podopieczni Srdana Suboticia nie potrafili sobie zbudować większej przewagi, ale jednak w pewien sposób dominowali. W trzeciej kwarcie wszystko się jednak odwróciło. Podopieczni Macieja Raczyńskiego wzięli się do pracy i zaczęli grać swoje.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień

Przyjezdni minutę po minucie zbliżali się do torunian i w połowie tej części prowadzenie zaczęło przechodzić z rąk do rąk. Później większą przewagę zdołali osiągnąć starogardzianie, których w całym meczu w ofensywie prowadził Luther Muhammad.

Czwarta kwarta to był jednak prawdziwy rollercoaster. Gdy już wydawało się, że torunianie ponownie przejęli inicjatywę, bowiem bardzo dobry fragment miał chociażby Divine Myles, Spójnia miała inny plan. Ważna akcja miała też miejsce, gdy za trzy spudłował wspomniany Myles, a pod koszem Viktor Gaddefors dobił jego rzut, ale faulował przy tym rywala w walce o zbiórkę, więc sędziowie słusznie jego punktów nie zaliczyli.

W kolejnych akcjach goście wrzucili wyższy bieg - Jayden Martinez i Muhammad wzięli sprawy w swoje ręce i na tablicy zagościł remis - najpierw po 81, a następnie po 83. W końcówce każde posiadanie miało znaczenie i każdy swoje "pięć minut" wykorzystał. W jednej z ostatnich akcji punkty dla miejscowych zdobył Dominik Wilczek, więc Spójnia poprosiła o czas.

Nic zatem dziwnego, że w ostatniej akcji meczu piłka powędrowała do mającego dzień konia Muhammada. Ten zdecydował się nie na rzut z półdystansu, a wejście - mimo tłumu - pod kosz i trafił równo z końcową syreną! Sędziowie sprawdzali jeszcze, czy aby na pewno Amerykaninowi udało się oddać próbę w czasie i ostatecznie jego game winner został zaliczony!

Arriva Polski Cukier Toruń - PGE Spójnia Stargard 88:89 (22:17, 26:25, 12:25, 28:22)

Arriva Polski Cukier: Divine Myles 22, Dominik Wilczek 15, Michael Ertel 14, Abdul Malik Abu 12, Viktor Gaddefors 12, Barret Benson 6, Wojciech Tomaszewski 4, Grzegorz Kamiński 3, Bartosz Diduszko 0.

PGE Spójnia: Luther Muhammad 34, Malik Johnson 13, Kacper Borowski 12, Jayden Martinez 10, Paweł Kikowski 7, Wesley Gordon 6, Dawid Słupiński 5, Yehonatan Yam 2, Sebastian Kowalczyk 0, Aleksandar Langović 0.

Komentarze (3)
avatar
Bóg jest miłością
8.03.2025
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Skandaliczne sędziowanie. Nawet ślepy widzi, że to było z faulem. 
avatar
Tańczący z łopatą :]
7.03.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Spójnia! Fajna końcóweczka ze zwycięskim rzutem. 
avatar
Asfodell
7.03.2025
Zgłoś do moderacji
3
3
Odpowiedz
Gratulacje bracia. Potrzebowaliście tej wygranej. Szkoda, że w koszu nie ma remisów, bo ten byłby najbardziej sprawiedliwy. Fajne meczycho z emocjami do ostatniej sekundy. 
Zgłoś nielegalne treści