Antykoszykówka do przerwy - relacja z meczu Znicz Basket - Olimp Start

Wygrana różnicą dwudziestu dwóch punktów druga połowa zadecydowała o zwycięstwie Olimpu Start Lublin w starciu ze Zniczem Basket Pruszków. Przyjezdnych do wygranej poprowadził Przemysław Łuszczewski (20 pkt i 13 zbiórek), który skutecznie wyeliminował podkoszowych rywali. Kilka sekund przed końcem wyrzucony z boiska został były obrońca pruszkowskiego zespołu Michał Aleksandrowicz.

Wychowanek UKS Pułaski Warszawa starł się z Dominikiem Czubkiem w ostatnich sekundach spotkania, w chwili gdy wynik był już rozstrzygnięty. Kapitana pruszkowskiego zespołu sędziowie ukarali przewinieniem technicznych, zaś Aleksandrowicz wyrzucili z boiska. - Słusznie został ukarany dyskwalifikacją, ale moim zdaniem arbitrzy powinni tak samo postąpić z Dominikiem Czubkiem, który przez cały mecz prowokował swoich rywali na boisku. Dyskwalifikacja Aleksandrowicza wynikała z tego, że stanął w obronie Przemka Łuszczewskiego, popchniętego przez wspomnianego kapitana gospodarzy. Wiem, że są chodzące legendy, ale je trzeba tak samo karać, jak młodych, jeszcze nie tak doświadczonych zawodników - sugerował zaraz po meczu, opiekun Startu Dominik Derwisz.

Brzydkie zachowanie z końca meczu doskonale ilustruje grę obu drużyn w pierwszej połowie. Przez pierwsze dwadzieścia minut spotkanie obfitowało w niecelne rzuty (średnio 27 proc. z gry) i niczym nieuzasadnione błędy. Momentami swoim poziomem przypominało rozgrywki lig amatorskich. - Pierwsza połowa była makabryczna dla widza. Fatalnie graliśmy my, fatalnie grali rywale. Zresztą sam wynik 23:18 mówi sam za siebie - oceniał Derwisz. Wtórował mu Przemysław Łuszczewski. - To była antykoszykówka, gra niemiła dla oka, po prostu brzydka - mówił poduszkowy Startu.

Gospodarzy od początku mieli problem na rozegraniu. Już w trzeciej minucie drugim przewinieniem został ukarany Marek Szumełda-Krzycki i Znicz Basket został bez typowego rozgrywającego. Próbowali go zastąpić Adrian Suliński i Janavor Weatherspoon, ale obaj nie mieli najlepszego dnia. Amerykanin z polskim paszportem dodatkowo zmagał się z infekcją.

Po przerwie gra Startu uległa znacznej poprawie, miejscowi prezentowali dyspozycję zbliżoną do pierwszych dwóch kwart. Lublinian poderwał Michał Sikora, który umiejętnie napędzał ataki rywali. W zdobywaniu punktów wyręczali go Łuszczewski oraz Tomasz Prostak. Przez moment dobrze grał Aleksandrowicz.

Na zakończenie trzeciej kwarty Start prowadził 38:36, a Pruszków zaczął bronić strefą. Wówczas dwie trójki z narożnika boiska trafił Prostak. Ostatnią część meczu lublinianie wygrali aż 31:16, momentami osiągając przygniatającą przewagę.

Bardzo dobre zawody rozegrał Łuszczewski, który skutecznie zatrzymał w polu trzech sekund podkoszowych Znicza Basket. Andrzej Misiewicz, Przemysław Szymański, czy Wojciech Fraś decydowali się na rzuty głównie z półdystansu i dystansu, w sumie zdobywając 20 punktów. Tyle samo miał sam skrzydłowy Startu. - Od kiedy "Włodek" jest w pełnej dyspozycji nie mamy problemów z zatrzymywaniem rywali w tym fragmencie boiska. On tam radzi sobie bardzo dobrze - chwalił Łuszczewskiego trener Derwisz.

Załamani wysoką porażką koszykarz Znicz Basket nie chcieli rozmawiać po meczu.

Znicz Basket Pruszków - Olimp Start Lublin 52:69 (8:11, 15:7, 13:20, 16:31)

Komentarze (0)