Krzysztof Kaczmarczyk: Po wygranej z UTEX-em ROW Rybnik mogłyście chyba w końcu odetchnąć, bowiem udało się wygrać pierwsze spotkanie w Ford Germaz Ekstraklasie w nowym roku?
Aleksandra Chomać: Nowy rok zaczął się ciężko dla nas, ponieważ naszymi przeciwniczkami był sam szczyt tabeli, czyli Wisła, Gorzów i Polkowice. Z Rybnikiem po prostu musiałyśmy wygrać i żadna z nas innego scenariusza tego meczu nie brała pod uwagę.
W końcu wygrałyście mecz będąc w roli zdecydowanego faworyta pokaźną różnicą punktową. Dotychczas nie często wam się to zdarzało, a wszystkie mecze były nerwowe nawet z drużynami z dołu ligowej tabeli.
- W tym meczu grałyśmy zespołowo. Uważam, że też bardziej skupiłyśmy się nad założeniami trenera, niż jak było w meczu z CCC. Byłyśmy skoncentrowane do samego końca. Przypomnę, że w Rybniku również wygrywałyśmy różnicą ponad 20 punktowa, ale w czwartej kwarcie zaczęłyśmy grać frywolnie, a Rybnik bardzo szybko zniwelował tę przewagę. Podejrzewam, że gdyby ten mecz był o pięć minut dłuższy, to niewiele brakowałoby do niespodzianki. Na szczęście zarówno wtedy, jak i teraz, to my wygrałyśmy.
W spotkaniu z Rybnikiem w twojej opinii to wy zagrałyście tak dobrze, czy rywal nie podjął rękawicy?
- Myślę, że to my zagrałyśmy bardzo agresywnie w obronie. Wyrwałyśmy kilka piłek, z czego poszły szybkie ataki. Każda zawodniczka wniosła coś dobrego na boisko. Cała drużyna tego dnia była bardzo dobrze dysponowana.
12 punktów, 3 zbiórki i 3 asysty - jak podsumujesz swój występ w tym meczu?
- Zawsze może być lepiej. Zwłaszcza tych zbiorek powinno być więcej. Dla mnie liczy się najbardziej wygrana drużyny.
Trzy zawodniczki ROW-u to żadna przeszkoda dla Aleksandry Chomać
Mówiło się, że możecie mieć duże problemy ze względu na choroby niektórych zawodniczek. Na parkiecie jednak dominowałyście od początku do samego końca i nie było widać żadnych problemów kadrowych.
- Kilka dziewczyn przyjmowało antybiotyki i obawialiśmy się, jak to może później odbić się na kondycji. Jak widać nie było śladu po chorobach. Trener bardzo dobrze rotował zawodniczkami i w odpowiednich momentach dostawałyśmy zmiany. Mecz zaliczamy do tych "przyjemnych". (śmiech)
W środę Lider rozgrywał swój mecz na niewygodnym terenie w Łodzi z Widzewem, a Ciebie zabrakło w składzie. Pomimo tego twoim koleżankom udało wygrać się bardzo pewnie.
- Tak dziewczyny rozegrały kolejne bardzo dobre zawody i to bardzo cieszy. Ja niestety miałam problemy z plecami i musiałam zostać w domu na środkach przeciwbólowych.
Teraz przed wami kolejny wyjazdowy mecz na nieprzyjemnym dla rywali terenie, czyli w Lesznie. Zespół ten podbudowany wygraną nad KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski walczy o miejsce w fazie play off i jest podbudowany do osiągania dobrych wyników.
- To tak jak my. Chcemy zajść jak najwyżej się da i zakładamy przed każdym meczem, że wygramy. Oczywiście każdemu na zwycięstwie zależy. Będziemy robić co w naszej mocy, aby utrudniać rywalkom drogę do wygranej. (śmiech)
Aktualnie twoja drużyna plasuje się na 4. miejscu w tabeli FGE. Myślisz, że na zakończenie rundy zasadniczej uda wam się utrzymać czwórkę, żeby dysponować atutem własnego parkietu w fazie play off?
- Mamy nadzieję, że tak właśnie się stanie. Będziemy robić co w naszej mocy, żeby to miejsce utrzymać.
Jesteś podstawowym centrem swojego zespołu i wszystkie dotychczasowe mecze, w których grałaś, rozpoczęłaś w pierwszej piątce. Jesteś usatysfakcjonowana z osiągnięć w tegorocznym sezonie?
- Bardzo się cieszę, że trener Koniecki mi ufa. Dostaje swoje minuty gry i staram się jak najlepiej wywiązywać ze swoich obowiązków na parkiecie. Jednak widzę, że jeszcze wiele muszę poprawić. Głównie chodzi tutaj o skuteczność, bo z tym ostatnio krucho...