Koszykarki spod znaku CCC rozpoczęły spotkanie w Pruszkowie znakomicie. Już po pierwszej kwarcie Pomarańczowe miały o 15 punktów więcej od gospodyń i w pełni kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie, tradycyjnie prezentując znakomitą grę w defensywie. Zawodniczki Lidera w pierwszej kwarcie uzbierały jedynie 20 punktów.
- Wydawało się, że po pierwszej, a w zasadzie po pierwszych dwóch kwartach, męcz będzie dla nas łatwy i przyjemny - mówił po meczu Krzysztof Koziorowicz, szkoleniowiec CCC. - Powiedziałem jednak w szatni, że w baskecie żeńskim czy męskim, przewaga 15 punktów już przed drugą połowę meczu, nie daje żadnej gwarancji zwycięstwa.
Słowa opiekuna polkowiczanek w pełni się sprawdziły, bowiem w drugiej połowie na parkiecie dominowały gospodynie, a wszystko za sprawą zmiany defensywy na strefę. Ta sprawiła rywalkom niezwykle dużo problemów. - Mieliśmy problemy z rozbiciem strefy, przede wszystkim ze znalezieniem dobrej pozycji do oddawania rzutów. Popełniliśmy sporo strat, z których gospodarze wyprowadzili dużo skutecznych szybkich ataków - ocenił powody zaistniałej sytuacji Koziorowicz.
W końcówce Lider mógł nawet doprowadzić do remisu, ale zza łuku spudłowała debiutująca przed pruszkowską publicznością Jereica Hughes. W odpowiedzi trójkę ustrzeliła Natalija Trofimowa i wszystko stało się jasne. Trener przyjezdnych cieszył się jednak, że jego podopieczne wygrały w takich okolicznościach. - Fajnie się gra, kiedy wszystko idzie i wszystko wpada, bo generalnie basket polega na tym, żeby wpadało. Jednak ten mecz wygraliśmy po trudnym boju, po trudnej końcówce i to jest bardzo ważne. Ważniejsze czasami od tych zwycięstw łatwych i przyjemnych - ocenił opiekun CCC, który jednocześnie komplementował rywalki. - Zespół z Pruszkowa nie należy do zespołów słabych, tylko należy do grupy tych drużyn, która gra dobrą koszykówkę i pokazał się już w tym sezonie z dobrej strony.
W pruszkowskiej hali Znicz zadebiutowała w ekipie CCC amerykańska rzucająca Kalana Greene, która przywędrowała z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. W pierwszym pojedynku w polkowickim teamie na parkiecie spędziła 19 minut notując 8 oczek. - Rozpoczęłyśmy spotkanie bardzo twardo z dużym naciskiem na agresywną grę w defensywie. W drugiej połowie Pruszków zaczął grać bardzo dobrze, ale w decydujących momentach każda z nas zagrała na tyle dobrze, że udało nam się odnieść zwycięstwo - powiedziała po spotkaniu sama zainteresowana.
Dla Greene był to już drugi występ w tym sezonie w Pruszkowie. Wcześniej bowiem w Zniczu zameldowała się z ekipą akademiczek i wtedy wygrać się nie udało. Lider wygrał wtedy 72:71, a Amerykanka na swoim koncie zapisała 10 punktów, 3 zbiórki i 2 przechwyty.