Stefano Sacripanti (trener Pepsi Caserty): Po pierwsze chciałbym powiedzieć, że dzisiaj graliśmy bez dwóch naszych kluczowych zawodników, Fabio de Belli i Jumaine’a Jonesa. Nie ma z nimi wielkich problemów, ale narzekają na drobne urazy, więc woleliśmy nie ryzykować i zostawić ich w domu. Z drugiej strony, dzięki ich nieobecności otworzyła się szansa na grę dla młodych zawodników, którzy zazwyczaj nie grają wcale, albo bardzo mało. Mam tutaj na myśli Domenico Marzaioliego i Salvatore Parrillo, którzy spędzili na parkiecie po około osiem-dziewięć minut. Co do samego meczu, Anwil wygrał go zasłużenie, ale mam wrażenie, że przewaga dziesięciu oczek wydaje się być zbyt duża, wszak przez większość spotkania trzymaliśmy się bardzo blisko gospodarzy. Niestety pod koniec popełniliśmy kilka niepotrzebnych strat, mieliśmy problemy z bronieniem pick and rolli i stąd taki rezultat. Próbowaliśmy znaleźć oczywiście receptę na te kłopoty, ale proste błędy nie pozwoliły nam dogonić rywala. Gratulacje dla Anwilu. Uważam, że to bardzo dobry zespół i już wiem, dlaczego Łukasz spędził tutaj dwa lata.
Emir Mutapcić (trener Anwilu Włocławek): Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że jestem szczęśliwy, że wygraliśmy to spotkanie, choć oczywiste jest, że nie miało on takiego znaczenia dla naszego rywala, jakie miało dla nas. Cieszę się, że nie zagraliśmy tak, jak w poprzednich spotkaniach, choć oczywiście jeszcze sporo pracy przed nami. Przede wszystkim w defensywie - myślę, że w tym elemencie ciągle możemy grać znacznie lepiej. Naszym celem było dzisiaj zatrzymać drużynę Pepsi na mniej niż 20 punktach w każdej kwarcie i to się udało, ponieważ oni zdobywali kolejno 16, 19, 17 i znowu 19 oczek, a kilka z nich nie wynikało z ich dobrej gry w ataku, ale z naszych pomyłek w obronie. Nie chciałbym stwierdzić, że obrona jest w tej chwili dla nas najważniejszą rzeczą, ale jestem pewien, że ten zespół ma wielki potencjał defensywny i nasze mecze musimy wygrać dzięki temu.
Chciałbym również zwrócić uwagę na kilka szczegółów, a pierwszym z nich jest to, że zapominamy o końcowej fazie defensywy, czyli o zbiórce. Obrona nie kończy się wraz z oddaniem rzutu przeciwnika, kończy się wraz z zebraniem piłki. A teraz patrzę w statystyki i widzę, że rywal był w stanie zebrać aż 14 piłek na naszej tablicy. To zdecydowanie za dużo. Nie ważne z kim gramy, siedem-osiem zbiórek ofensywnych to jest wszystko na co powinniśmy pozwalać naszemu przeciwnikowi.
Jeśli zaś chodzi o atak... Możemy grać bardzo szybko, bo mamy takich zawodników, i ten fakt musimy wykorzystywać. Dzisiaj sporo punktów padło właśnie po szybkich atakach i to mi się bardzo podobało. Jednakże to wszystko znowu wychodzi z dobrej obrony, która daje najprostsze sposoby zdobycia kosza.
Jednakże jestem również niezadowolony z faktu, jak zagraliśmy pierwszą część meczu, bowiem popełniliśmy wówczas aż osiem czy dziewięć zupełnie bezsensownych strat, podczas gdy w całym meczu mieliśmy ich 18. Musimy być bardziej konsekwentni i skoncentrowani na detalach jeśli chcemy być lepsi w tym elemencie. I to cała piątka graczy, która w danej chwili jest na parkiecie.
Chciałbym podkreślić jeszcze jedną rzecz, która jest dla mnie bardzo ważna. W pierwszych dwóch meczach pod moimi skrzydłami zespół oddawał więcej rzutów za trzy, niż za dwa. Dzisiaj natomiast było inaczej i to mnie cieszy, bo nie może być tak, że próby dystansowe są naszą najważniejszą bronią. Zdecydowanie częściej musimy używać gry pod kosz i penetracji.
Na koniec chciałbym powiedzieć jeszcze słówko o grze koszykarzy z ławki - jestem bardzo zadowolony z faktu, że zawodnicy rezerwowi dali sporo energii temu zespołowi i każdy kto wychodził na parkiet, dawał dobry impuls. Było to widać chociażby na początku drugiej połowy, kiedy zagraliśmy najlepszą obronę w trakcie całego spotkania.
Łukasz Koszarek (Pepsi Caserta): Bardzo fajnie wracać do Włocławka. Grałem tutaj dwa lata i muszę przyznać, że dziwnie czułem się dzisiaj, kiedy fani, których doping nadal pamiętam, nie wspierali mnie, ale inną drużynę. Ale tak to bywa w życiu koszykarza. Gratulacje dla drużyny Anwilu. Myślę, że oni bardzo mocno potrzebowali tego zwycięstwa po zmianie trenera. Dzisiaj pokazali kawałek dobrej koszykówki, zaciętość, agresywność i sądzę, że zarówno kibice, jak i włodarze klubu powinni być zadowoleni. My mieliśmy na pewno trochę problemów z intensywnością gry, trochę byliśmy ospali i stąd taka duża ilość strat. Zazwyczaj tylu ich nie popełniamy. Ponadto byliśmy dzisiaj osłabieni brakiem dwóch kluczowych zawodników i ta nasza gra wyglądała dość dziwnie. Mimo wszystko trzymaliśmy się jednak blisko Anwilu, ale w końcówce popełniliśmy błędy i gospodarze zasłużenie wygrali ten mecz.
Łukasz Majewski (Anwil Włocławek): Nie będę analizował tego spotkania pod względem sportowym, ponieważ trener dokonał już bardzo dogłębnej analizy. Powiem tylko, że bardzo mocno zależało nam dzisiaj na wygranej, ponieważ kończy się rok i jak najbardziej chcieliśmy poprawić morale w drużynie, a także zagrać dobry mecz pod względem jakości gry. Zdajemy sobie sprawę jakie są oczekiwania we Włocławku, a jaka była nasza postawa w ostatnich meczach. Myślę jednak, że wszystko idzie w dobrym kierunku, bo z trenerem Mutapciciem jesteśmy zaledwie od kilku dni, a nasza gra wygląda lepiej. Na pewno jest zmiana na plus, co tylko potwierdza dzisiejszy wynik. Teraz mamy chwilę odpoczynku, ale niedługo wracamy do ciężkiej pracy i skupiamy się na lidze, ponieważ tylko ona nam została. 2 stycznia z pewnością będziemy chcieli zacząć nowy rok w takim stylu, w jakim zakończyliśmy stary.