Poziom nie zachwycił - relacja z meczu KPSW Astoria Bydgoszcz - GKS Tychy

Koszykarze KPSW Astorii udanie pożegnali się z bydgoskimi kibicami w starym roku. W starciu dwóch ostatnich drużyn w tabeli podopieczni Jarosława Zawadki pokonali po stojącym na słabym poziomie spotkaniu GKS Tychy.

W tym artykule dowiesz się o:

Dlaczego środowy pojedynek stał na słabym poziomie? Wystarczającej odpowiedzi udzielił szkoleniowiec tyskiego zespołu Tomasz Służałek. - Jeszcze w trakcie ostatniej przerwy odeszło od nas trzech podstawowych graczy. Dodatkowo Piotrek Hałas wrócił po kontuzji i nie jest w pełni sił. Ponadto z marszu ponownie przystąpiliśmy do rozgrywek, co było widać w naszej skuteczności z dystansu.

Do poziomu gości dostosowali się także bydgoszczanie. Co prawda w pierwszej połowie oba zespoły zdobyły po 37 punktów, ale skuteczność z półdystansu na poziomie 40 procent (drużyna Astorii) do przerwy mówi sama za siebie. - Dodatkowo pod koszem brakowało nam kontuzjowanego Igora Treli. To bardzo utrudniło ustawienie różnych wariantów gry na ten mecz - podsumował skuteczny Sebastian Grzesiński.

Znacznie ciekawsza i emocjonująca była druga połowa. Lepiej tą część spotkania rozpoczęli goście, którzy po kilku akcjach Dawida Witosa i Mariusza Bacika prowadzili już 41:46. Czas wzięty przez Jarosława Zawadkę poskutkował, bo natychmiast do odrabiania strat zabrali się miejscowi. Dwie ''trójki'' Sebastiana Laydycha pozwoliły ''Aście'' wygrać ten fragment spotkania 13:2 (52:46).

Sił tyszanom starczyło jeszcze na końcówkę trzeciej kwarty. Rzut z dystansu Dawida Witosa zmniejszył prowadzenie gospodarzy do trzech punktów (56:53). Jednak później ponownie z dobrej strony pokazał się Laydych oraz waleczny pod koszami Dorian Szyttenholm i beniaminek odskoczył na dziesięć oczek, co pozwoliło na spokojną końcówkę.

- Po kontuzji Igora Treli do dyspozycji miałem jedynie trzech podkoszowych zawodników. I przez trzy kwarta nasza gra nie wyglądała najlepiej, ale w końcówce wreszcie Łukasz Paul zagrał na miarę swoich możliwości. Już sam fakt posiadania takiego koszykarza robi różnicę pod tablicami. Dobre wejście zaliczył także Sebastian Grzesiński, któremu na początku brakowało ogrania - podkreślił Jarosław Zawadka.

KPSW Astoria Bydgoszcz - GKS Tychy 76:66 (15:17, 22:20, 19:16, 20:13)

KPSW Astoria: Szyttenholm 18 (1), Laydych 17 (4), Grzesiński 13 (3), Gliszczyński 13 (1), Plebanek 7 (1), Robak 5, Paul 3, Szopiński i Bierwagen 0.

GKS Tychy: Witos 19 (1), Bacik 16, Bzdyra 14 (2), Kijanowski 6, Hałas 5, Markowicz 4, Markowicz 4, Goldammer 2, Zarankiewicz i Olczak 0.

Źródło artykułu: