Mistrzowie głodni zwycięstw - zapowiedź meczu Asseco Prokom Gdynia - Żalgiris Kowno

Znają się już niemal od podszewki, co nie znaczy, że w ich najbliższym starciu zabraknie emocji. Asseco Prokom Gdynia po raz kolejny stanie w szranki z Żalgirisem Kowno, choć tym razem w meczu Zjednoczonej Ligi VTB. Mistrzowie Polski, którzy są na czwartym miejscu w tabeli chcą po pierwszej wygranej w Eurolidze (nad Chimkami) pójść za ciosem. Czy im się uda? Przekonamy się już w niedzielę o godz. 14.

Dopiero przed kilkoma dniami kibice mistrza Polski doczekali się upragnionego zwycięstwa w europejskich pucharach, które przedłużyło nadzieje podopiecznych Tomasa Pacesasa na awans do Top16 Euroligi. Gdynianie pokonali we własnym obiekcie podmoskiewskie Chimki, w efekcie poprawili sobie dekadenckie nastroje, panowały one po serii porażek z zagranicznymi drużynami.

Zwycięstwa z rosyjskim zespołem nie byłoby jednak, gdyby nie nóż na gardle, podjęcie radykalnych kroków. Wszak nie sposób inaczej nazwać powołanie do pierwszej kadry Courtney'a Eldridge'a, dotąd ligowego przeciętniaka, który w starciu z ekipą Sergio Scariolo zaprezentował się naprawdę korzystnie. Ale to nie do niego należał ten mecz, lecz do Ratko Vardy, byłego koszykarza Chimek. Środkowy Asseco Prokomu rewelacyjnie spisał się w ostatniej kwarcie, w efekcie poprowadził żółto-niebieskich do triumfu.

- W końcu udało nam się odnieść pierwsze zwycięstwo w Eurolidze. Znamy więc smak wygranej. Przed nami kolejny ciężki mecz z Żalgirisem, który również chcemy rozstrzygnąć na naszą korzyść. Teraz już w każdym meczu chcemy zgarniać komplet punktów, zwłaszcza w tych rozgrywanych na własnym parkiecie - powiedział Pacesas.

Mimo wszystko przed mistrzem Polski kolejny trudny sprawdzian, choć mają nieco ułatwione zadanie. Przede wszystkim dlatego, że gdynianie mieli teraz czas na treningi u siebie, za którymi tęskni wiele ekip, skupiających się na aż trzech, w niektórych przypadkach nawet czterech, płaszczyznach. Wypad do Sopotu na derby Trójmiasta był bardzo krótki, mecz z Chimkami odbył się u siebie, więc wreszcie litewski szkoleniowiec miał czas, żeby przez kilka dni wdrożyć nowe zagrywki, wyciągnąć wnioski z poprzednich starć i postarać się o krok naprzód. Bo tego niewątpliwie Asseco Prokom aktualnie potrzebuje, pewnej przebojowości, którą połknęli przed rokiem.

Być może to początek nowej drogi klubu z Trójmiasta. Wszak należy mieć w pamięci poprzedni rok, kiedy to podopieczni Pacesasa również zaczęli bez fajerwerków, przegrywali, a z czasem zaczęli się rozkręcać i notować coraz to lepsze wyniki, w efekcie zaszli w Eurolidze naprawdę daleko, bo aż do Elite Eight, gdzie zatrzymał ich dopiero mocarny Olympiakos Pireus. W tym roku o powtórkę będzie szalenie trudno, zważywszy na fakt, że Asseco Prokom występuje już nie w dwóch, lecz trzech rozgrywkach, co utrudnia odpowiednie przygotowanie do każdego meczu.

Tyle tylko, że o dwa punkty łatwo nie będzie. Nadal spore problemy sprawia gra zespołowa, ale pojawiło się światełko w tunelu. Z dobrej strony z Chimkami pokazali się nie tylko Varda i Eldridge, ale także Filip Widenow. Reprezentant Bułgarii wcześniej praktycznie niewidoczny, jakby stłamszony i słabo wykorzystywany, dostał więcej swobody i świetnie to wykorzystał. Zyskał na tyle pewności siebie, lekkości, że litewski szkoleniowiec powinien mu zaufać w meczu z Żalgirisem. Do odniesienia kolejnego sukcesu potrzeba jednak znacznie więcej - dobrej postawy amerykańskiego zaciągu, przyzwoitej postawy koszykarzy podkoszowych - bo przecież drużyna z Kowna jest w wysokiej formie, co znacząco utrudnia i tak niełatwe zadanie.

Ekipa Petrovicia w sporym stopniu opiera się na rodzimych zawodnikach, spośród których najlepiej spisują się Martynas Pocius i Paulius Jankunas. Łącznie w składzie Żalgirisu występuje aż pięciu brązowych medalistów ostatnich mistrzostw świata, co tylko dowodzi sporych możliwości tego zespołu, który w Eurolidze może się pochwalić korzystnym bilansem 5 zwycięstw i 2 porażek, a w Zjednoczonej Lidze VTB kompletem 3 wygranych. Całość uzupełniają solidni obcokrajowcy. Bo chyba o sporych możliwościach Mirzy Begicia, DeJuana Collinsa czy Travisa Watsona przekonywać nie trzeba.

Serbski szkoleniowiec całkiem nieźle połączył wszystkie elementy w całość, toteż wicemistrzowie Litwy notują naprawdę dobre rezultaty i to oni przed starciem z Asseco Prokomem Gdynia są w lepszej sytuacji. Przy obecnej formie stać ich na triumf w Trójmieście, ale gospodarze tanio skóry nie sprzedadzą, ani też nie powielą błędów z poprzedniej konfrontacji.

Początek spotkania w niedzielę o godzinie 14.00.

Komentarze (0)