W końcówce przesądziło sokole oko - relacja z meczu Asseco Prokom II Gdynia - PTG Sokół Łańcut

Ilość strat i zbiórek w ataku, słabsza skuteczność zza linii 6,75 m przesądziły dzisiaj o porażce rezerw Mistrzów Polski. Z kolei Sokół po raz kolejny potwierdził, że jest najbardziej zespołowo grającym zespołem 1. ligi. Co prawda cały mecz był dość wyrównany, jednak w końcówce lepsi okazali się goście, którzy wygrali 70:66 (17:10; 16:21; 19:15; 14:24).

21 strat gospodarzy przy 9 gości, 13 zbiórek w ataku przy 21 łańcucian, 5 celnych "trójek" przy 11 przyjezdnych - to powinno oddać obraz tego, co miało miejsce na parkiecie w gdyńskiej hali. Ale nie do końca... Przecież wynik niemal przez cały czas oscylował wokół remisu. Czemu więc Asseco nie przegrało większą ilością punktów? A to dlatego, że było po prostu bardziej skuteczne przy rzutach spod kosza i z półdystansu (62% skuteczności za 2 punkty, przy 27% PTG). O wyniku przesądziły ostatnie minuty meczu. Bohaterami końcówki zostali bez wątpienia: Piotr Ucinek i Jacek Balawender, którym ręka nie zadrżała w takim momencie przy rzutach za trzy.

Pierwsze 2 punkty w tym spotkaniu trafił Sokół. Od tej pory obie ekipy grały agresywnie i równo. Po 4 minutach było 6:2 dla Asseco. Podopieczni trenera Dariusza Kaszowskiego zaczęli grać chaotycznie, nie wykańczali efektywnie akcji. Prokom przycisnął w defensywie. Pod tablicami rządzili Tomasz Andrzejewski (16 zbiórek w całym spotkaniu) oraz Tomasz Wojdyła (11 zb). Po 7 minutach było 12:6 dla gdynian. Do końca tej partii rytm grze nadawali głównie gospodarze, którzy prowadzili w całym spotkaniu 17:10.

Drugą odsłonę otworzyły punkty Wojdyły. Po chwili do ataku przystąpiły skuteczne "sokoły": Rafał Glapiński i Maciej Klima. Obaj podreperowali trochę wynik, ale na krótko. Gospodarze pod wodzą strzelców: Aleksandra Krauzego i Tomasza Andrzejewskiego po 7 minutach prowadzili już 30:10. Pod koniec Sokół znowu "gonił" wynik. Po trójkach Piotra Ucinka i Jacka Balawendera było już tylko 30:26 dla Prokomu. Po dodatkowych dwóch skutecznych akcjach ten pierwszy gracz na niespełna 45 sekund do końca doprowadził do remisu po 31. W ostatniej sekundzie szczęśliwie trafił jednak Andrzejewski i w rezultacie na tablicy było 33:31 dla Asseco.

Trzecią ćwiartkę podobnie jak poprzednią rozpoczęły 2 punkty Wojdyły. Potem Asseco zaczęło popełniać dużo strat (niecelne podania). Wykorzystali to goście. Dwoma celnymi rzutami z dystansu popisał się Balawender. PTG wyszło po raz pierwszy na prowadzenie 37:35. Po reprymendzie trenera Leszka Marca gdynianie szybko się obudzili. Po 6 minutach po trafieniach Krauzego na tablicy było już 46:41 dla gospodarzy. Końcówka była już bardziej wyrównana. Kwarta zakończyła się wynikiem 19:15 dla Prokomu, który wygrywał w całym spotkaniu 52:46.

Pierwsza połowa ostatniej odsłony była kontynuacją poprzedniej. Z kolei w drugiej rządził skuteczniejszy Sokół. Na początku oglądaliśmy koncert rzutów za trzy. Najpierw zza linii 6,75 m nie pomylił się Marcin Malczyk. Jednak po chwili z tej samej pozycji trafia Marcel Wilczek. Walka toczyła się punkt za punkt. Po 4 minutach było 60:54 dla gdynian. Grę na swoje barki wziął rozgrywający gości, Rafał Glapiński. Gracz przechwytywał piłki, dodatkowo trafił z dystansu, tym samym szlifując wynik. Po 6 minutach na tablicy było 62:57. Asseco postawiło mocną defensywę. Na deskach rządzili Wojdyła i Andrzejewski. W połowie tej odsłony role się odmieniły. Teraz to Sokół zaczął agresywniej grać w obronie, a dwukrotnie przy rzucie za trzy ręka nie zadrżała Piotrowi Ucinkowi. Po jego trafieniach Sokół znowu wyszedł na prowadzenie 63:62. Gospodarze zdenerwowani takim biegiem zdarzeń popełniali głupie straty, dużo faulowali. Na 15 sekund do ostatniego gwizdka było 66:64 dla gości. Sędzia zagwizdał Aleksandrowi Krauzemu faul umyślny na Rafale Glapińskim. Playmaker Sokoła nie pomylił się ani razu przy dwóch rzutach wolnych. Na tablicy 68:64 dla PTG i jeszcze dla nich piłka z boku. Bezradne Asseco znowu fauluje. Dwa oczka z osobistych dokłada na konto Sokoła Maciej Klima. Na 5 sekund przed końcem Tomasz Wojdyła trafia jeszcze spod kosza, ale te punkty nic już nie wskórały. Łańcucianie zwyciężyli tę kwartę 24:14 i cały pojedynek 70:66.

Warto dodać, że ekipa Dariusza Kaszowskiego grała bez swoich dwóch podstawowych, kontuzjowanych zawodników: Bartosza Dubiela i Tomasza Fortuny. Z kolei w Asseco po kontuzji palców dłoni grali: Grzegorz Mordzak i Aleksander Krauze. Ten pierwszy w tym meczu zawiódł. Przy 32 minutach spędzonych na parkiecie zdobył tylko 6 punktów, 4 asysty, 2 zbiórki i 5 strat. Może tu trzeba szukać przyczyny porażki zespołu z Gdyni? Może gdyby trener wprowadzał więcej zmian i dał pograć dłużej młodszym zawodnikom, a przede wszystkim rozgrywającemu Piotrowi Śmigielskiemu (zawodnik po ostatnich dwóch meczach ma średnią 14 punktów), to spotkanie mogłoby się skończyć inaczej. Tak czy siak Sokół udowodnił, że mimo braków kadrowych jest bardzo zgraną drużyną i będzie chciał mocno zawalczyć w tym sezonie o awans do ekstraklasy.

Asseco Prokom II Gdynia - PTG Sokół Łańcut 66:70 (17:10, 16:21, 19:15, 14:24)

Asseco II: Tomasz Andrzejewski 17 (1x3), Tomasz Wojdyła 17, Aleksander Krauze 17 (2x3), Marcin Malczyk 7 (1x3), Grzegorz Mordzak 6 (1x3), Paweł Bach 2, Piotr Śmigielski 0, Krzysztof Krajniewski 0, Jędrzej Jankowiak 0, Piotr Konsek 0, Kacper Młynarski 0

Sokół: Maciej Klima 16, Piotr Ucinek 16 (3x3), Rafał Glapiński 14 (2x3), Jacek Balawender 9 (3x3), Marcel Wilczek 8 (2x3), Jaromir Szurlej 7 (1x3), Ireneusz Chromicz 0, Wojciech Pisarczyk 0

Źródło artykułu: