Tadeusz Aleksandrowicz (trener Spójni): W czwartej kwarcie znaleźliśmy jeszcze siły do agresywnej obrony. Jeśli w kolejnych spotkaniach to poprawimy, wówczas będziemy wygrywać jeszcze wyżej. Na szczęście niektórzy moi gracze zrozumieli to w sobotę w odpowiednim momencie. Nie miałem chwili zwątpienia przy lekkim prowadzeniu Astorii, chociaż nie byłem do końca pewny wygranej. Przeciwnik nie był na tyle mocny, żeby mógł w czwartej kwarcie rozbić naszą zespołową obronę, ale wcześniej miał przewagę dzięki skutecznym rzutom za trzy. Na defensywą trzeba uważać przez cały mecz.
Jarosław Zawadka (trener KPSW Astorii): Nadal brakuje naszej drużynie punktów Doriana Szyttenholma, chociaż do pewnego momentu widać było u niego chęć walki na deskach. Później u większości chłopaków pojawiły się nerwy i zaczęły się głupie straty. Adam Szopiński kompletnie nie radził sobie w obronie z Adamem Parzychem. Zawodnik Spójni kilkakrotnie ograł go w pojedynku jeden na jeden. Ponadto w decydujących momentach wyszło cwaniactwo i doświadczenie Wiktora Grudzińskiego. Szkoda, że sędziowie nam nie gwizdali takich przewinień jak na środkowym gości. Potrzebujemy czasu, bo zbieramy doświadczenie i w końcu to powinno dać nam wygraną.
Sebastian Grzesiński (obrońca Astorii): Nie jestem zadowolony z mojego debiutu w barwach bydgoskiej drużyny. Mieliśmy szansę na zwycięstwo, bo w trzeciej kwarcie udało się wypracować kilka punktów przewagi i nie wiem co się stało w ostatniej odsłonie. Na gorąco nie chciałbym niczego oceniać. Może stosowana defensywa była mniej twarda na zespół rywali. Przestaliśmy zdobywać punkty, a rywale robili to skutecznie o w końcówce nam odjechali.