Dariusz Maciejewski (trener KSSSE AZS PWSZ Gorzów): Wygrać w polskiej lidze trzy na cztery mecze to trzeba umieć grać w koszykówkę. Dzisiaj Widzew pokazał, że w tą koszykówkę umie grać i postawił nam poprzeczkę bardzo wysoko. My byliśmy kiedyś w takim samym momencie, że graliśmy na początku bardzo zespołowo, ofiarnie, bo mieliśmy ten zespół dużo szybciej. Teraz jestem co roku stawiany w takiej sytuacji, żeby ten zespół jak najszybciej złożyć. Nie zawsze się to udaje i to z różnych przyczyn. W tej chwili nie jesteśmy jeszcze na tyle dobrą drużyną, żeby grać zespołową koszykówkę i takie mecze wygrywamy w większości indywidualnymi akcjami. Do zespołowości nam jeszcze daleko i trzeba zrobić wszystko, żeby w krótkim czasie to naprawić. W obronie i ataku mamy jeszcze duże rezerwy i duża praca nas czeka, żeby to zrobić. I na wideo i na treningach musimy bardzo dużo pracować i wyciągać wnioski. Jesteśmy w tej chwili w organizacji grania bardzo do tyłu. Najważniejsze, że wygraliśmy. W ubiegłym roku z tego, co pamiętam też mieliśmy duże problemy z Brzegiem i Rybnikiem. Ledwo wygraliśmy. Ten początek sezonu dla takich zespołów, które zbierają się w ostatniej chwili zawsze jest trudny. Aczkolwiek moim zdaniem powinniśmy grać troszeczkę lepiej. Ten mecz nam się trochę nie ułożył. Kluczowy gracz zszedł już po pierwszej akcji, co daje też przeciwnikowi wiarę, że rywal jest mocno osłabiony. Jej kolejne wejścia to była tylko taka moja próba czy ona się nadaje do grania. Ale gracz na tej pozycji musi dobrze bronić, skakać i biegać do kontrataku, ale po obserwacji jej tego nie widziałem. Dlatego trzeba było grać młodszymi dziewczynami w stylu Claudia Trębicka czy Agata Chaliburda. Mamy też duże problemy zdrowotne. Nie chciałem o tym mówić gdzieś tam głośno przed meczami, żeby przeciwnik o tym nie wiedział. Agnieszka Kaczmarczyk w ogóle nie trenowała, bo ma problemy z kolanami, a Iza Piekarska była zatruta dwa dni. Dlatego żadnego treningu nie przeprowadziliśmy w pełnej formie, co było też widać. Cieszę się, że mamy dwa punkty, a liga okazuje się być bardzo ciekawa.
Miodrag Gajic (trener Widzewa Łódź): Przeciwnik wygrywał mecz i nic mi nie zostało na koniec. Mieliśmy okazje w końcówce, ale nie podaliśmy dokładnie piłki zawodniczce do ręki. Zrobić skuteczną zasłonę i zdobyć trójkę to było bardzo trudne w kilka sekund. Cały mecz walczyliśmy, ale nie graliśmy dobrze. Mieliśmy bardzo dużo strat i przeciwniczki za dużo zrobiły zbiórek w ataku. To nas wykończyło, bo przeciwniczki powtarzały podwójnie atak. Gratuluję moim dziewczynom walki, a w końcówce mieliśmy szansę, ale niestety jej nie wykorzystaliśmy.Musimy o tym zapomnieć i przygotowywać się do kolejnych meczów, które bardzo szybko nadchodzą.
Małgorzata Chomicka (zawodniczka Widzewa Łódź): Cieszę się, że nawiązałyśmy równą walkę z dziewczynami z Gorzowa. Szkoda dwóch punktów, bo zawsze ich później brakuje. Gratuluję przeciwniczkom. U nas było za dużo strat i za mało zbiórek. Trzeba to poprawić.
Katarzyna Dźwigalska (zawodniczka KSSSE AZS PWSZ Gorzów): Gratuluję zespołowi z Łodzi poprzednich meczów i tego dzisiejszego oraz walki. Możemy tylko podziękować, że postawiły nam tak wysoko poprzeczkę. Teraz wiemy nad czym musimy pracować i czego nam jeszcze brakuje. Dla nas najważniejsze są dwa punkty i zwycięstwo, aczkolwiek styl w jakim to osiągnęłyśmy na pewno nie jest satysfakcjonujący zarówno dla nas jak i naszych kibiców, których przyzwyczailiśmy do zwycięstw. Dużo pracy przed nami. Jeszcze siebie nie czujemy. Musimy dużo pracować nad zespołowością w ataku i obronie.