NBA Preason: Barcelona ogrywa Lakers

Podróż do Europy dla Los Angeles Lakers nie wypadła udanie. Mistrzowie NBA doznali drugiej porażki na Starym Kontynencie. Tym razem lepsza okazała się FC Barcelona, czyli zespół, który w poprzednim sezonie wygrał Euroligę.

W ostatnim spotkaniu w ramach NBA Europe Live zmierzyły się najlepsze drużyny na dwóch kontynentach. Lepiej je zaczęli zawodnicy zza Oceanu, którzy po niespełna sześciu minutach za sprawą Pau Gasola prowadzili 18:12. Katalończycy pozbyli się jednak tremy i rozpoczęli niwelowanie strat. Jeszcze przed zakończeniem kwarty udało im się doprowadzić do stanu po 20. Od tego momentu gra się wyrównała, była to spora zasługa Pete Mickeala, który nie tylko zdobywał punkty, ale także walczył pod tablicami. Gospodarze przejęli inicjatywę i na przerwę schodzili przy wyniku 45:44.

Trener Phil Jackson z pewnością nie żałował gorzkich słów pod adresem swoich podopiecznych, ponieważ na trzecią kwartę Lakers wyszli zmotywowani i dość szybko zanotowali run 9:2. Później uciekli nawet na jedenaście oczek, ale Barca ponownie wróciła do gry. Pod koniec tej ćwiartki, kiedy trafił Jaka Laković udało się jej odzyskać prowadzenie. Ostatnie słowo należało jednak do gości, a konkretnie do Gasola, który zaliczył akcję 2+1 i to przyjezdni znów byli na czele.

Zawodnicy Blaugrany zwietrzyli swoją szansę na zwycięstwo i postawili wszystko na jedną kartę. Rozgrywający Barcelony Juan Carlos Navarro wyprowadził dał swojemu zespołowi dwupunktową przewagę (72:70). To zapoczątkowało prawdziwą wymianę ciosów, z której ku radości miejscowych kibiców lepiej wyszła Barcelona, która ostatecznie zwyciężyła przeciwnika z NBA.

Bohaterem katalońskiej ekipy był Mickael, który zaliczył double - double (26pkt, 13zb). Niwiele gorzej spisał się Navarro. Hiszpański obrońca wzbogacił konto swojego zespołu o 25 oczek. Zanotował także 6 asyst. Natomiast Ricky Rubio uważany za wielki talent nie zaliczy spotkania do udanych. W ciągu 18 minut na parkiecie nie trafił żadnego rzutu i miał najwięcej strat z całej drużyny (4).

Pau Gasol w świetnym stylu przypomniał się kibicom koszykówki w Barcelonie (grał w niej w latach 1999-2001 - przyp. aut.). 25 punktów (7/21 z gry) i 10 zbiórek złożyło się na dorobek centra urodzonego w stolicy Katalonii. Dużo więcej minut (25) niż w pierwszym meczu z Timberwolves na parkiecie spędził Kobe Bryant. Gwiazda teamu z Los Angeles rzuciła 15 oczek, ale na słabej skuteczności (2/15 z gry).

FC Barcelona - Los Angeles Lakers 92:88 (21:24, 24:20, 26:23, 24:18)

Barcelona: Mickael 26 (13zb, 7as), Navarro 25 (6as), Morris 12 (7zb), Vazquez 10 (7zb), Laković 5, Perović 4, Sada 3, N'Dong 2, Grimau 2 (7zb), Rubio 0.

Lakers: Gasol 25 (10zb), Bryant 15, Fisher 12, Odom 12 (18zb), Artest 10, Blake 6, Ebanks 4, Brown 2, Vujacić 2, Ratliff 0, Barnes 0, Caracter 0.

Komentarze (0)