Krzysztof Kaczmarczyk: Czy w Enerdze Toruń nadal myśli się o brązowych medalach z ubiegłego sezonu, czy już poszło to w zapomnienie, bo nowy sezon tuż tuż?
Patrycja Gulak-Lipka: Zeszłoroczny sukces naszego zespołu w postaci brązowego medalu, mocno pobudził apetyt włodarzy klubu i podejrzewam, że kibiców też. Na pewno warto na tym budować przyszłość i stawiać sobie kolejne ambitne cele. Także sukces nie został zapomniany, ale nowy sezon to nowe wyzwania i nowy początek.
Dużo mówiło się o wywalczeniu brązu przez Katarzynki, że to raczej przypadek i słabsza postawa Wisły Can Pack i CCC, a nie dobra gra Energi. Powiedz czy w sezonie 2010/2011 koszykarki Energi Toruń muszą coś komuś udowadniać, że to nie był przypadek?
- Niestety bardzo często tak się usprawiedliwia faworytów. Nasze wygrane mecze z Wisłą i CCC w sezonie regularnym są akurat naszym powodem do dumy, to były jedne z najlepszych meczów w naszym wykonaniu. Poza tym nie byłyśmy jedyną ekipą, która w zeszłym roku pokonała te zespoły. Zeszłoroczny sezon był dla nas ciekawy pod wieloma względami. W kilku meczach dopisało nam szczęście, ale czyż nie tak bywa w życiu, a tym bardziej w sporcie i to w dodatku kobiecym sporcie?
Trener Omanic i włodarze klubu stawiają sobie za cel postęp. Po piątym miejscu dwa sezony temu, brązie w sezonie ubiegłym, teraz przyszła kolej na finał Ford Germaz Ekstraklasy?
- To wymarzony scenariusz i nie twierdzę, że nierealny. Cele postawione przed tym sezonem są ambitne i wierzę, że cała drużyna da z siebie wszystko by je osiągnąć. Sezon jednak zapowiada się na dość ciężki z racji na dużą intensywność, szczególnie pierwszej fazy. No i dochodzą do tego puchary.
Po sezonie 2009/2010 Patrycja Gulak-Lipka trzymała w rękach dyplom za zajęcie trzeciego miejsca przez Energę Toruń. Środkowa Katarzynek liczy, że kolejny sezon będzie jeszcze lepszy dla niej i jej zespołu
Za wami turniej na Litwie oraz turniej w Toruniu. Czy zauważasz postęp w zgraniu, bądź co bądź, nowego składu toruńskiego zespołu, jaki przystąpi do rozgrywek?
- Postęp, choć tylko z tygodnia na tydzień, jest widoczny i to cieszy. Każdy trening wnosi coś pozytywnego w naszym rozumieniu siebie nawzajem. Nasza gra na turnieju w Toruniu była już bardziej uporządkowana. Poza tym wystąpiła już na nim ostatnia zawodniczka z przyjezdnych, co pozwoliło wypróbować kilka ciekawych rozwiązań na boisku. Cały czas brakuje nam kontuzjowanych zawodniczek. Z nimi byłybyśmy naprawdę kompletnym zespołem.
Co będzie największą siłą Katarzynek w nowym sezonie? Wydaje się, że szczególnie pod koszem prezentujecie niesamowitą siłę.
- Widzę wiele jasnych punktów w naszej ekipie. Trudno jednoznacznie powiedzieć co będzie największą naszą siłą... Jedyne, co mi przychodzi na myśl, to zespołowość. Bo cóż warte byłyby najlepsze zawodniczki podkoszowe, gdyby nie miał im kto precyzyjnie podać piłki, bądź odciążyć dobrą skutecznością w rzutach z dystansu.
Do Grodu Kopernika zawitało kilka nowych zawodniczek zagranicznych. Miałaś okazję już z nimi grać. Możesz już teraz coś o nich powiedzieć? Która z nich okaże się największym wzmocnieniem toruńskiego zespołu?
- Niestety z żadną z nich nie miałam przyjemności wcześniej grać. Nowe transfery uważam za trafione. Z trzech zawodniczek podkoszowych, każda ma inne silne strony, a Jelena Maksimovic ma ich zdecydowanie najwięcej... dosłownie i w przenośni. Vera i Mirna to bardzo solidne zawodniczki, dobrze wyszkolone i grające bardzo mądrze. Micaela jest natomiast szybka, sprytna i skuteczna.
Inauguracja sezonu już za kilka dni, a Energa zagra z Liderem Pruszków. Niestety dla was, nie omijają was kontuzje, a na urazy narzekają Alicja Gladden i Magda Radwan. Na pewno na parkiecie nie zobaczymy Moniki Krawiec. Jak duże będzie to miało znaczenie dla losów tego meczu?
- Brak tych zawodniczek będzie miał ogromne znaczenie... Z nimi byłoby zdecydowanie łatwiej. Prawdą jest jednak, że od turnieju na Litwie dziewczyny nie trenują już z nami, więc miniony i najbliższy tydzień spędzimy na wypełnieniu luk po nich innym ustawieniem zespołu. W całej tej sytuacji cieszy powrót do gry Emilii Tlumak, która z dnia na dzień zaskakuje coraz lepszą formą.
Kto według Ciebie na starcie nowego sezonu, należy do głównych faworytów tegorocznych rozgrywek?
- Po raz kolejny w moim mniemaniu jest to Wisła Kraków. Gratuluje włodarzom klubu ciekawych transferów. Jest tam teraz wiele bardzo wszechstronnych zawodniczek, z których udziałem można stworzyć świetny zespól, a to na pewno będzie kluczem do sukcesu. W zeszłym roku obstawiałam jednak podobnie, a wyszło tylko 5 miejsce.
Wracając kilka tygodni wstecz... Dość niespodziewanie chyba otrzymałaś powołanie do reprezentacji Polski. Jak ocenisz swój pobyt na kadrze przez ten czas?
- Najbardziej niespodziewany był moment samego powołania, gdyż było to tuż przed wyjazdami na turnieje, po prawie miesięcznych przygotowaniach kadry. Posypały się niestety kontuzje i okazało się, że moja obecność może być przydatna. Moje przygotowania indywidualne były zdecydowanie na innym etapie niż reszty kadry, ale podjęłam wyzwanie i dołączyłam. Czas ten, z punktu widzenia mojego doświadczenia, oceniam pozytywnie, aczkolwiek sportowo mogło być nieco lepiej. Mam nadzieję, że szansę jeszcze dostanę.
W 2011 roku w Polsce odbędą się Mistrzostwa Europy. Myślisz już gdzieś o tym, żeby znaleźć się w dwunastce trenera Dariusza Maciejewskiego na ten turniej?
- Na chwilę obecną skupiam się na drużynie klubowej i sezonie w Polskiej Lidze Koszykówki Kobiet oraz rozgrywkach Pucharu Europy. Mistrzostwa Europy to jeszcze na chwilę obecną odległy temat. Jeśli sezon będzie udany, bez kontuzji, to przyjdzie pora na powołania, jeśli oczywiście tylko trener uzna, że mogę być przydatna dla reprezentacji Polski. Każdy trener ma swoją filozofię i pomysły. Trener Maciejewski ma swoją, którą konsekwentnie wdraża. W każdym razie ze mną lub bez, będę na pewno trzymała kciuki za sukces tego zespołu.