Koszykarze Polpharmy Starogard Gdański zastanawiali się przed pierwszym meczem półfinałowej jak poradzą sobie gracze Anwilu Włocławek gdy naprzeciw nich stanie najlepsza defensywa ligi w sezonie zasadniczym. Mówili to w kontekście demolki, której włocławianie dokonali w trzecim spotkaniu ćwierćfinałowym przeciwko Polonii Azbud Warszawa, deklasując rywala różnicą 49 oczek, 103:54.
Buńczuczne zapowiedzi żelaznej obrony okazały się jednak pustosłowiem. Już na początku spotkania gospodarze urządzili sobie prawdziwą ucztę strzelecką z dystansu. Najpierw dwiema trójkami popisał się Mujo Tuljković, a po chwili trafili Andrzej Pluta i Nikola Jovanović i Anwil prowadził 14:6, a po kolejnej próbie kapitana drużyny - 22:10.
Goście prezentowali się nadzwyczaj słabo w obronie zespołowej. Mieli problemy z komunikacją i nie wracali do swoich obrońców po podwojeniach, stąd włocławianie często mieli okazje do oddawania rzutów z czystych pozycji. W ataku zaś ograniczali się do podawania piłki Tony’emu Weedenowi. Amerykanin trafił co prawda trzykrotnie za trzy w pierwszej kwarcie, ale zryw ten nie przyniósł większych korzyści.
Fani Polpharmy zacierali jednak ręce z uśmiechem, bowiem pod koszami rządził i dzielił Patrick Okafor, który szybko zdobył pięć oczek i wymusił dwa faule Alexa Dunna. Radość ta okazała się jednak przedwczesna, bowiem na parkiecie rychło pojawił się Rashard Sullivan i w drugiej kwarcie rozpoczął swój show. Amerykanin nie dość, że powstrzymał zapędy Nigeryjczyka w ataku, to jeszcze w imponujący sposób zdobył 10 z 14 swoich punktów. Anwil prowadził zatem do przerwy 48:37.
- Zbyt miękko weszliśmy w ten mecz. Nie można nie grać twardej koszykówki przeciwko Anwilowi w jego hali, bo to się zazwyczaj kończy źle dla rywala. Mieliśmy problem ze zbiórkami i problem z Sullivanem, który dominował pod koszem - komentował opiekun gości, Milija Bogicević, którego nadzieje na korzystny rezultat rozwiały się wraz końcem trzeciej kwarty. W tej odsłonie jego podopieczni zdobyli ledwie osiem oczek przy dziewiętnastu Anwilu.
- W pierwszej połowie bardzo dobrze broniliśmy i wykorzystywaliśmy błędy rywala w defensywie. Udało nam się ograniczyć Okafora i to miało spory wpływ na dalsze losy meczu - mówił Dunn, który ponownie pojawił się na placu gry po zmianie stron i tym razem pilnował nigeryjskiego środkowego starogardzian tak skutecznie, jak Sullivan w pierwszej części meczu.
Natomiast po akcji dwa plus jeden bardzo pożytecznego Bretta Winkelmana na początku czwartej kwarty, Anwil wyszedł na najwyższe tego wieczora prowadzenie 70:45. Wyszedł na prowadzenie i... uwierzył, że jest już po meczu. Trener Bogicević nakazał zaś swoim podopiecznym pressing na całym parkiecie i obronę strefową. Taka defensywa pozwoliła gościom zdobyć szybko jedenaście oczek i przewaga miejscowych stopniała do stanu 72:56. Zryw Polpharmy podziałał jednak na gospodarzy jak płachta na byka, Dru Joyce przyspieszył tempo gry, czwartą już trójką popisał się Pluta i chwilę później na tablicy wyników pojawił się rezultat 81:58.
- Jesteśmy bliżej finału, ale jeszcze nie możemy się cieszyć - mówił po meczu trener Igor Griszczuk, któremu nie przeszkadzało nawet to, że jego podopieczni przegrali czwartą kwartę 19:30. - Uważam, że zagraliśmy dzisiaj bardzo dobry mecz, wygraliśmy zbiórki oraz asysty. Mieliśmy ich aż 19. Prawie połowa z nich należała do Joyce’a, który idealnie współpracował z Sullivanem i Plutą. To właśnie kapitan Anwilu był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu z dorobkiem 20 oczek. Po stronie gości nieoczekiwanie 17 punktów zdobył Uros Mirković.
Anwil Włocławek - Polpharma Starogard Gdański 86:75 (29:22, 19:15, 19:8, 19:30)
Anwil: Pluta 20 (4x3), Sullivan 14, Tuljković 13 (2x3), Jovanović 12 (2x3), Winkelman 11 (1x3), Wołoszyn 6, Szubarga 6, Dunn 2, Joyce 2 (9 as.), Chanas 0
Polpharma: Mirković 17, Weeden 15 (3x3), Okafor 12 (1x3), Kulig 11 (1x3), Wiśniewski 11, Majewski 5 (1x3), Dąbrowski 2, Ochońko 2, Michałek 0