Elite Eight Euroligi: Znamy uczestników Final Four

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zespół Regalu FC Barcelona okazał się lepszy w ćwierćfinałowym bratobójczym pojedynku dwóch zespołów hiszpańskich i wygrywając w czwartek w Madrycie nad tamtejszym Realem, zapewnił sobie udział w Final Four Euroligi 2010. W imprezie tej udział wezmą także koszykarze Partizana Belgrad, którzy sprawili megasensację pokonując Maccabi Tel Awiw. Grono szczęśliwców uzupełnią CSKA Moskwa i pogromca mistrza Polski - Olympiacos Pireus.

Regal FC Barcelona górą w pojedynku dwóch wielkich rywali! Real Madryt walczył w każdej minucie czteroaktowego starcia, ale koszykówka jeszcze raz pokazała, że zgrany kolektyw składany przez lata zawsze będzie bardziej efektywny w najważniejszych momentach, niż ekipa, która przeszła gruntowną zmianę w ciągu zaledwie jednego lata transferowego.

Katalończycy wyszli na nieznaczne prowadzenie już w pierwszej kwarcie i choć Królewscy starali trzymać się blisko, zawsze o jeden krok szybsi, o jeden kosz skuteczniejsi byli podopieczni Xaviera Pascuala. Na punkty Sergi Llulla (20) za każdym razem odpowiadał Ricky Rubio (19), a na dodatek z formą wstrzelił się Juan Carlos Navarro. We wtorek najlepszy strzelec w Hiszpanii zdobył 24 oczka, a w czwartek tylko o trzy mniej i tym samym przesądził o zwycięstwie swojego klubu nad rywalem.

- To były piękne zawody. Każdy z czterech meczów był znakomitym widowiskiem i chcę pogratulować trenerowi Messinie i jego zawodnikom tego, że nie odpuszczali i grali do samego końca. My wygraliśmy, bo byliśmy bardziej cierpliwi i lepiej wykorzystywaliśmy swoje przewagi - stwierdził na konferencji prasowej trener Pascual.

Real Madryt - Regal FC Barcelona 78:84 (19:20, 22:25, 21:20, 16:19)

(Llull 20 (3x3), Reyes 11, Tomić 10 - Navarro 21 (4x3), Rubio 19 (2x3), Lorbek 14 (1x3))

Stan rywalizacji: Barcelona - Real 3-1

Awans: Barcelona

- To fantastyczny sukces. Nie jest łatwo w ciągu dwóch kolejnych spotkań dwukrotnie pokonać tak wielki klub jak Maccabi, tym bardziej, że wielu fachowców widziało ich w Final Four już kilka tygodni temu - wyznał nie kryjący wzruszenia po meczu Partizana Belgrad z Maccabi Tel Awiw, trener tych pierwszych, Dusko Vujosević.

Jego zawodnicy dokonali niesamowitej sztuki i pomimo tego, że w zespole znaczną część stanowią gracze dopiero uczący się prawdziwej koszykówki, pokonali znacznie bardziej utytułowanego i stawianego w roli faworyta rywala. 24-letni Bo McCalebb wcielił się w rolę egzekutora (19 oczek), Lawrence Roberts do spółki z Aleksem Mariciem opanowali zbiórki (19 piłek) a reszta graczy wspierała ich nieustępliwością i walką do ostatniej sekundy.

- Jakiś czas temu powiedziałem, że w Final Four zagra jeden zespół, na którego fachowcy nie postawiliby złamanego grosza. Okazało się, że miałem rację i w paryskim turnieju zagra Partizan. Nie przewidziałem tylko, że sprawca sensacji w drodze do Final Four ogra mój zespół - powiedział opiekun pokonanych, Pini Gershon.

Partizan Belgrad - Maccabi Tel Awiw 76:67 (18:16, 20:19, 17:17, 21:15)

(McCalebb 19 (1x3), Kecman 12 (1x3) - Wisniewski 15 (3x3), Fischer 14, Perkins 14 (1x3, 8 zb.), Eidson 12 (1x3))

Stan rywalizacji: Partizan - Maccabi 3-1

Awans: Partizan

Niesamowity przebieg miało czwarte starcie pomiędzy Cają Laboral Baskonia a CSKA Moskwa. Gospodarze grali z nożem na gardle i było to widać już w pierwszych dziesięciu minutach, które przyjezdni ze stolicy Rosji wygrali różnicą 11 oczek. Ocknęli się dopiero w drugiej kwarcie i dzięki kapitalnym rzutom Fernando San Emeterio nie tylko odrobili straty, ale i wyszli na prowadzenie 38:30. W drugiej odsłonie goście zdobyli więc ledwie osiem oczek!

Kilkupunktowa przewaga Caji utrzymywała się długo, gdyż jeszcze na dziewięć minut przed końcem spotkania miejscowi prowadzili 59:49, a na sześć - 64:57. Wówczas jednak sprawy w swoje ręce wziął J.R. Holden i trafiając w czwartej kwarcie trzykrotnie z dystansu, w tym raz z faulem, wyprowadził swój zespół na prowadzenie 71:70 na minutę przed ostatnią syreną. Dzieła zwycięstwa na wagę awansu do Final Four dokończył rzutami wolnymi Rimantas Siskauskas.

- Euroliga się dla nas skończyła i jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo myślę, że zasłużyliśmy dziś na zwycięstwo. Niestety w zespole rywala grał niesamowity Holden, który trafiał z cudacznych pozycji. Szkoda - żalił się Ivanović, podczas gdy trener CSKA, Evgeni Pashutin stwierdził - Holden się tak świetnym graczem, że może być niewidoczny przez cały mecz, a kiedy trzeba - bierze na siebie całą odpowiedzialność. Ale to nie on wygrał mecz. Wygrała cała drużyna i jest do dla nas niesamowity sukces - ósme Final Four z rzędu!

Caja Laboral Baskonia - CSKA Moskwa 70:74 (11:22, 27:8, 15:15, 17:29)

(San Emeterio 23 (4x3, 9 zb.), Oleson 14 (4x3), Splitter 10 - Holden 19 (4x3), Kaun 18 (10 zb.), Langdon 16 (2x3), Siskauskas 10 (2x3, 8 zb.))

Stan rywalizacji: CSKA - Caja Laboral 3-1

Awans: CSKA

O meczu mistrza Polski z wicemistrzem Grecji piszemy szerzej w osobnej relacji.

Asseco Prokom Gdynia - Olympiacos Pireus 70:86 (20:28, 12:22, 16:16, 22:20)

(Logan 18 (2x3), Woods 16 (4x3), Ewing 14 (4x3) - Childress 22 (1x3), Teodosić 15 (3x3), Kleiza 14 (2x3), Schortsanitis 12)

Stan rywalizacji: Olympiacos - Asseco Prokom 3-1

Awans: Olympiacos

Źródło artykułu: