Arkadiusz Miłoszewski (trener Tempcoldu AZS PW Warszawa): Po słabym początku, gdy przegrywaliśmy 1:7, już zmierzałem do stolika, aby poprosić o czas. Zdobyliśmy jednak punkty i postanowiłem z tym zaczekać. To była dobra decyzja, bo zespół rozkręcał się z każdą minutą i na koniec pierwszej kwarty wyszedł na prowadzenie. Żubry miały ten sam problem co my w Białymstoku. U nas Krzysiek Sulima w pierwszej połowie grał wówczas rewelacyjnie, ale później był niewidoczny. To samo było w środę z Rafałem Kulikowskim, który w drugiej połowie nie zdobył nawet punktu. Dodatkowo zawodnicy obwodowi długo nie mogli wstrzelić się z dystansu do kosza. Teraz wszystko rozstrzygnie się w Białymstoku, oby na naszą korzyść.
Bogusław Bobka (trener Żubrów Białystok): Poddaliśmy się presji tego spotkania. Dodatkowo skupiliśmy się na dyskusjach z sędziami zamiast na grze. Przez cały mecz nie potrafiliśmy się od tego odciąć i z tego powodu nasza gra wyglądała, tak jak wyglądała. W moim zespole nie było zawodnika, który zagrał dobrze. Wszyscy zagrali słabo.