W środowy wieczór amerykańska środkowa UTEX-u ROW Rybnik nie pojawiła się na hali w Pawłowicach Śląskich, gdzie jej team rozgrywał mecz z zespołem KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. Absencja Devanei Hampton w tym meczu była zaskoczeniem nie tylko dla kibiców, ale dla sztabu szkoleniowego, władz oraz pozostałych koszykarek klubu UTEX ROW. Dlaczego tak się stało? - Hampton rano przed meczem poinformowała agenta, że więcej grać w Rybniku nie będzie i wraca do domu. Nie było żadnej rozmowy, a wszystkich postawiła przed faktem dokonanym. Amerykanka nie podała żadnego powodu, dla którego tak właśnie postąpiła - komentuje wydarzenia Gabriela Wistuba, prezes ROW-u.
Wistuba nie zna również żadnej przyczyny, jaka mogła by wpłynąć na taką, a nie inną decyzję Hampton. - Nie podała powodu, to tylko i wyłącznie jej pomysł. Na pewno nie były to pieniądze. Z tego co mi wiadomo agent nie ma na nią wpływu i stało się tak, a nie inaczej - kontynuuje rybnicka prezes. Jak się jednak okazuje, Hampton przez cały sezon stwarzała problemy. Opuszczanie treningów zdarzało jej się bowiem często, ale opuszczenie meczu zdarzyło się po raz pierwszy, a zarazem ostatni. - Problemy z Hampton były takie, że czasem nie przyszła na trening, bo się źle czuła, bolała ją głowa albo żołądek, albo jeszcze coś innego... - ocenia Wistuba. - Ogólnie rzecz ujmując ma trudny charakter i jest dosyć konfliktowa. Często też zmyśla różne rzeczy, łącznie z tym, że rzekomo prowadziliśmy z nią rozmowy dotyczące kolejnego sezonu w Klubie Koszykarskim ROW Rybnik. Słowa te powiedziała Nikicie Bell, co jest jej wymysłem. Klub z Rybnika nie prowadzi żadnych rozmów z Hampton odnośnie przyszłych sezonów.
Hampton była solidnym punktem śląskiego zespołu, gdyż w 25 rozegranych spotkaniach w Ford Germaz Ekstraklasie notowała średnio 13,1 punktu i 6,5 zbiórki. - Początek sezonu miała niezły. Dopóki solidnie trenowała, grała poprawnie. Teraz już jednak nie ma jej w zespole, a do domu wylatuje we wtorek - zakończyła Wistuba.
Odejście Hampton jest równoznaczne faktem, że w walce podkoszowej trener Mirosław Orczyk będzie mógł liczyć jedynie na Martynę Koc oraz wspomagające ją Agnieszkę Jaroszewicz i Nikitę Bell, która też jednak ma problemy z kolanem.
- Przykro mi, że nie dokończymy sezonu w tym samym składzie, w jakim go rozpoczęłyśmy. Najprawdopodobniej brak podstawowego centra spowoduje, że będę spędzała na parkiecie więcej minut, niż to bywało podczas spotkań w rundzie zasadniczej. Postaram się wykorzystać je w jak najlepszy sposób - mówi Martyna Koc.
UTEX ROW Rybnik walczyć będzie w końcówce sezonu o miejsca 5-8, gdzie w pierwszej fazie rywalizować będzie z Wisłą Can Pack Kraków.