Zwycięstwo w pełni zasłużone - relacja z meczu Polpharma Starogard Gd. - PGE Turów Zgorzelec

Zespół Polpharmy Starogard Gdański w starciu z ekipą PGE Turowa Zgorzelec potrafił znaleźć alternatywę w ataku dla Patricka Okafora oraz znajdującego się w nie najlepszej dyspozycji Anthony'ego Weedena. W połączeniu ze skuteczną defensywą pozwoliło to "Farmaceutom" zapisać na swoje konto 15. zwycięstwo w sezonie. Dzięki temu podopieczni Miliji Bogicevicia są coraz bliżej zajęcia 3. miejsca po sezonie zasadniczym.

Turów od samego początku szukał w ataku swojego lidera - Michaela Wrighta. Na zagrania Amerykanina żadnej recepty nie mógł znaleźć Patrick Okafor. Nigeryjczyk ponadto będąc podwajanym, został kompletnie odcięty od zdobywania punktów. Warto zauważyć jednak, że grał on bardzo inteligentnie. Rozdzielał sporo piłek na obwód, gdzie znakomicie dysponowany był Brody Angley. Amerykański playmaker Polpharmy wreszcie zaprezentował swoje umiejętności strzeleckie. Ponadto bez zarzutu kierował poczynaniami swoich kolegów w ataku. Co ciekawe gospodarze bez problemów dotrzymywali kroku swoim rywalom, mimo iż punktów w ogóle nie zdobywali Okafor oraz Anthony Weeden. Na obwodzie najlepszego strzelca Polpharmy dzielnie zastępował wspomniany Angley, natomiast pod koszem rewelacyjnie spisywał się Damian Kulig. Turów choć w pewnym momencie zdołał odskoczyć miejscowym na 5 punktów, to jednak ostatecznie po 10 minutach to "Farmaceuci" prowadzili 22:20.

Początek drugiej kwarty zdecydowanie należał do Polpharmy. Znakomitą zmianę dał Uros Mirković. Serb niesiony dopingiem kibiców był wszędzie tam, gdzie potrzebowała go drużyna. Po niespełna 3 minutach gospodarze wyszli na 7-punktowe prowadzenie. Reprymenda udzielona przez Andreja Urlepa najwidoczniej jednak podziałała mobilizująco na zawodników Turowa. Szkoleniowiec drużyny ze Zgorzelca posłał do boju Jarryda Loyda, który być może nie błyszczał skutecznością, ale za to świetnie rozdzielał piłki do swoich partnerów. Najwięcej z nich trafiało w ręce skutecznego Konrada Wysockiego, który wzorowo odciążał mniej widocznego w tej części gry Wrighta. W szeregach gospodarzy z biegiem czasu jednak coraz lepiej radził sobie Okafor, który miał nieco więcej swobody, kiedy na parkiecie pojawił się Chris Johnson. Pod koniec pierwszej połowy miejscowi nieco rozluźnili się w defensywie, a kiedy kilka sekund przed ostatnią syreną drugiej kwarty z dystansu trafił Justin Gray, prowadzenie "Kociewskich Diabłów" stopniało do zaledwie 2 "oczek".

Po zmianie stron gospodarze wyszli na parkiet już bardziej skoncentrowani przede wszystkim w defensywie. Sygnał do ataku dał swoim kolegom Łukasz Majewski, który szybko popisał się kolejną w tym pojedynku "trójką". Wreszcie przebudził się Weeden. Amerykański strzelec Polpharmy był bardziej widoczny w ataku. - Rozgrywaliśmy dobry mecz, przede wszystkim prezentowaliśmy się jak drużyna - mówił Weeden. Jak się okazało bardzo ważne dla losów nie tylko tej kwarty, ale i całego meczu było przewinienie techniczne, którym ukarany został Brandon Wallace. Polpharma w bardzo krótkim odstępie czasu zyskała 7 punktów. - Mam pretensje o zachowanie moich zawodników. Nieważne czy decyzja sędziów była słuszna, czy też nie. Zawodnicy nie mają prawa dyskutować z arbitrami. Oni są po to, żeby grać, a nie gadać - denerwował się na konferencji trener Urlep. Pozwoliło to odskoczyć "Farmaceutom" na 11 "oczek". Od tego momentu miejscowi kontrolowali to, co działo się na parkiecie.

Na początku ostatniej części gry w poczynania obu zespołów wkradł się chaos. Szybciej sytuację opanowali podopieczni Miliji Bogicevicia. Polpharma wymuszała na rywalach sporo fauli. Poza tym zbierała mnóstwo piłek w ataku. Po raz kolejny dał o sobie znać Mirković, który prezentował się wręcz koncertowo. Po stronie gości właściwie nikt nie był w stanie wziąć na swoje barki ciężaru gry. Kilka punktów zdobył Bartosz Bochno, jednak było to zdecydowanie za mało, by zatrzymać rozpędzoną maszynę gospodarzy. Na 4 minuty przed końcem spotkania Polpharma prowadziła już 15 "oczkami" i wydawało się, że absolutnie nic w tym pojedynku się nie zmieni. W pewnym momencie jednak gospodarze po raz kolejny w tym meczu zdekoncentrowali się. Bezlitośnie wykorzystywał to Gray, który w krótkim odstępie czasu trafił dwie "trójki", co wyraźnie pobudziło przyjezdnych. Miejscowi tracili kolejne piłki, grali nieskutecznie w ataku, a to wszystko sprawiło, że ich przewaga stopniała do zaledwie 3 punktów. Ostateczne słowo należało jednak do Okafora, który skutecznie wyegzekwował dwa rzuty wolne, przypieczętowując zwycięstwo gospodarzy.

Polpharma odniosła zasłużone zwycięstwo. Turów prezentował się w tym spotkaniu bardzo nierówno, grał zrywami. Jak na tak szeroką rotację składem, zdecydowanie zbyt mało zawodników wnosiło coś do ataku. Zawiódł Michał Chyliński. Nic wielkiego nie pokazał również Wallace. Gospodarze pokazali natomiast, że potrafią wygrywać spotkania nawet, kiedy nie najlepiej prezentują się liderzy zespołu. Kluczowymi zawodnikami tym razem okazali się Mirković oraz Angley. Świetnie wspomagali ich Kulig oraz Majewski. "Farmaceuci" bili się o każdą piłkę na parkiecie, o czym może świadczyć choćby przewaga na tablicy, zwłaszcza tej atakowanej. - Taka przewaga na tablicach rywali po prostu nie mogła nam przynieść zwycięstwa - zauważył trener Urlep. Miejscowi zagrali też mądrze i zespołowo w ataku, starając się znaleźć alternatywę dla Okafora i znajdującego się w nie najlepszej dyspozycji Weedena. Nie można też zapomnieć o żelaznej defensywie. To głównie te czynniki zadecydowały o losach tego pojedynku.

- Wygrać z ekipą wicemistrza Polski to jednak coś wspaniałego. Byliśmy bardzo zmobilizowani przed tym spotkaniem. Chcieliśmy się zrewanżować za porażkę w Zgorzelcu. Wiedzieliśmy, że rywale nie mają tyle czasu co my na przygotowanie do tego pojedynku. Oni grali przecież spotkanie o Puchar Polski - powiedział po spotkaniu trener Bogicević.

Polpharma Starogard Gdański - PGE Turów Zgorzelec

81:75

(22:20, 20:20, 18:11, 21:24)

Polpharma: Uros Mirković 18, Brody Angley 15, Damian Kulig 14, Łukasz Majewski 12, Patrick Okafor 10, Anthony Weeden 9, Łukasz Wiśniewski 3, Piotr Dąbrowski 0, Tomasz Ochońko 0.

PGE Turów: Michael Wright 23, Justin Gray 16, Konrad Wysocki 13, Robert Witka 7, Michał Chyliński 5, Brandon Wallace 5, Bartosz Bochno 4, Krzysztof Roszyk 2, Jarryd Loyd 0, Chris Johnson 0.

Źródło artykułu: