Dwa tytuły w pakiecie - wywiad z Alexem Dunnem, środkowym Anwilu Włocławek

Po piątkowym zwycięstwie nad Polonią Azbud Warszawa, Anwil Włocławek został trzecim półfinalistą Pucharu Polski. Podopieczni Igora Griszczuka wygrali 88:78, a uzyskaniem double-double popisał się Alex Dunn, który do 11 oczek dodał 12 zbiórek. Po ostatniej syrenie amerykański center odpowiedział na kilka pytań specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl. Wypowiedział się m.in. na temat mocnych punktów drużyny, półfinałowego przeciwnika czy tego, które rozgrywki wolałby wygrać, gdyby miał wybór.

Michał Fałkowski: Czy jest jakiś różnica w nastawieniu Anwilu Włocławek gdy zamiast starcia ligowego trzeba zmierzyć się w Pucharze Polski?

- Nie, nie sądzę. Nasz trener by do tego nie dopuścił. Mamy wygrywać każde starcie i nie ma znaczenia czy to liga, czy puchar jeszcze coś innego.

Pytam, ponieważ przeciwko Polonii Azbud bardzo skutecznie rozpoczęliście spotkanie i... po kilku minutach jakby uszło z was powietrze. Zbyt szybko uwierzyliście, że będzie łatwo?

- Nie, rywal po prostu nie wszedł w mecz dobrze skoncentrowany i my to wykorzystaliśmy, ale później się ocknął. Chyba trzy trójki zdobył "Szubi" (Krzysztof Szubarga - przyp.M.F.) i to wyprowadziło nas na kilkupunktowe prowadzenie. Ale jeśli się nie mylę, jeden z ich koszykarzy odpowiedział tym samym i mecz się wyrównał.

Dokładnie - cztery celne rzuty z dystansu zanotował w pierwszej kwarcie Eddie Miller i dzięki niemu Polonia wróciła do gry...

- Tak i on rzucił jeszcze kilka kolejnych trójek w późniejszej fazie meczu. A co do pierwszej kwarty - my zawsze staramy się grać bardzo szybko na początku, by zbudować sobie przewagę, której moglibyśmy później pilnować bez większych nerwów. Tego wymaga od nas trener i to jest nasza mocna strona. Nie zawsze jednak gra układa się całkowicie po naszej myśli.

Polonia tymczasem prezentowała coraz lepiej i lepiej i w trzeciej kwarcie wyszła nawet na nieznaczne prowadzenie...

- Czasami początek drugiej połowy jest dla nas problemem. Niestety często nie wychodzimy na trzecią kwartę z takim nastawianiem mentalnym, z jakim powinniśmy i później musimy szukać właściwego rytmu gry, podczas gdy rywal wyczuwa naszą słabość, nabiera pewności siebie i atakuje z coraz większą siłą. My z kolei zanim powrócimy na właściwe tory popełnimy kilka strat i kilka razy nie trafimy do kosza...

Summa sumarum to jednak Anwil gra w półfinale Pucharu Polski. Bardzo dobrze zagraliście w czwartej kwarcie, którą wygraliście 25:17, a pan miał w niej spory udział.

- Cóż, po to przygotowujemy się do meczów, by umieć przechylać ich szalę na swoją korzyść właśnie w decydujących momentach. A co do mojego udziału - parę razy udało mi się dobrze wejść w tempo na kosz i dobić niecelne rzuty partnerów, ot wszystko. Bardziej cieszę się z faktu, że zebrałem 12 piłek z tablic, bo to jest rzecz, nad którą jako zespół najbardziej pracujemy. Element ten sprawiał nam wiele problemów w pierwszej części sezonu, ale teraz wygląda na to, że jest poprawa. No i jeszcze druga sprawa w kontekście mojej gry - przebywałem na parkiecie przez około 27 minut, a to chyba mój rekord sezonu. Jak wiadomo, im więcej się gra - tym wydajniej można ten czas wykorzystać.

Dziś już wiadomo, że waszym półfinałowym przeciwnikiem będzie PGE Turów Zgorzelec i pewne jest, że spotkanie odbędzie się w przygranicznym mieście. Jakie widzi pan szanse w starciu z tym zespołem i czy problemem będzie mecz na wyjeździe?

- Cóż, jak sobie dobrze przypominam, pokonaliśmy już Turów w tym sezonie, więc teraz będziemy chcieli powtórzyć ten sukces i uzyskać awans do finału. Turów gra w tym sezonie raz w górę, raz w dół, aczkolwiek wiemy, że nowy trener dokonał tam kilku roszad, które zaczynają procentować. Hm... nie będziemy jednak patrzeć na nich. Skupimy się na sobie i nad tym, by wykorzystać swoje przewagi i mocne punkty. Oczywiście, wolelibyśmy grać w domu, przed własną publicznością i bez tej męczącej podróży, ale cóż, nie mamy na to wpływu.

Proszę sobie wyobrazić, że pewnego dnia spotyka pan czarodzieja, który mówi: Alex, spełnię dla ciebie tylko jedno życzenie, wybierasz między mistrzostwem Polski a Pucharem kraju...

- Gdyby taka sytuacja miała miejsce, wówczas bardzo grzecznie zapytałbym czarodzieja czy nie dałoby rady jednak spełnić jakoś tych dwóch tytułów w pakiecie (śmiech). W końcu tak samo mocno walczymy o puchar, jak o mistrzostwo, choć oczywiście w każdym kraju zawsze na pierwszym miejscu stawia się triumf w rozgrywkach ligowych. Gdybym więc miał wybierać - większą radość i satysfakcję sprawiłoby mi mistrzostwo.

Źródło artykułu: