Siła złego, skumulowała się na biednego

W niedzielne popołudnie UTEX ROW Rybnik nie był równorzędnym rywalem dla Wisły Can Pack Kraków i w meczu 17. kolejki Ford Germaz Ekstraklasy nie dość, że przegrał różnicą 47 punktów, to jeszcze w ostatniej sekundzie pozwolił krakowiankom na zdobycie setnego punktu. Ekipa z Rybnika nie miała dużo do powiedzenia w starciu z Białą Gwiazdą. Już na długo przed spotkaniem było wiadomo, że ROW będzie miał nikłe szanse na dobry rezultat, bo problemów było kilka.

Rybniczanki do Krakowa jechały na pożarcie. Nie dość, że rywal był z najwyższej półki, to jeszcze sztab szkoleniowy ROW-u miał dodatkowe problemy w postaci absencji podstawowych Polek, czyli Katarzyny Krężel i Martyny Koc. Pierwsza miała problem z dyskiem, druga z wirusem. - Na środowym treningu doznałam urazu. Po konsultacji okazało się, że w odcinku lędźwiowym kręgosłupa wysunął się dysk - mówiła Krężel, a Koc dodała: - Dopadł mnie jakiś wirus. Cały czas boli mnie głowa, siedzę w domu i czekam, aż w końcu będzie lepiej.

To jednak był tylko początek złych wiadomości dla ekipy ze Śląska. W czwartek okazało się bowiem, że w niedzielnym meczu zadebiutować będzie mogła już Paulina Pawlak, była podstawowa rozgrywająca gdyńskiego Lotosu. Co prawda zawodniczka mówiła, że będzie to dla niej trudne spotkanie, ale trener Jose Ignacio Hernandez miał dodatkowe silne ogniwo w rotacji obwodowej. - Dziękuję dziewczynom, że pomogły mi się tak szybko zaaklimatyzować. Dziękuję też trenerom oraz działaczom, prezesowi i sponsorowi Jerzemu Sarnie za pomoc w odzyskaniu listu czystości. Cieszę się, że tutaj jestem i zrobię wszystko, aby pomóc drużynie w odzyskaniu mistrzostwa Polski i osiągnięciu jak największych sukcesów w Eurolidze - powiedziała po meczu Pawlak. W swoim debiucie reprezentacyjna rozgrywająca spędziła na parkiecie 17 minut, notując w tym czasie 3 punkty, 5 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty.

Pawlak trudno było sobie wyobrazić lepszy debiut. Wisła Can Pack pewnie pokonała rywala, w ostatniej sekundzie zapisała na swoim koncie 100 punktów, a radości i euforii kibiców nie było końca. Fani stworzyli znakomity doping, a z wygranej nad rybnickim ROW-em uczynili triumf jak z najważniejszych spotkań finałowych. Również nową zawodniczkę powitali burzą oklasków. Kolejne mecze z pewnością nie będą dla Pawlak już tak nerwowe.

Niezwykle zadowolony był szkoleniowiec krakowskiego zespołu, który jasno dał do zrozumienia, że było to najbardziej kompletne spotkanie jego podopiecznych w tym sezonie. Cieszył go fakt, że w końcu podczas dokonywania zmian poziom gry jego podopiecznych nie miał wahań.

Trudno się dziwić zadowoleniu hiszpańskiego szkoleniowca. Jego podopieczne szybko wybiły z głowy nadzieję na cokolwiek rywalkom. Rybniczanki podeszły do spotkania bardzo ambitnie pomimo wszelkich przeciwności losu. Po dwóch minutach ekipa ze Śląska prowadziła jeszcze 6:2, ale potem zaczął się koncert Białej Gwiazdy. Krakowianki w pierwszej kwarcie trafiały wszystko. Na 15 oddanych rzutów trafiły 13, a w rzutach zza linii 6,25 były bezbłędne. Na sześć rzutów sześć znalazło drogę do kosza, a trafiały kolejno Zohnova, Fernandez, Cohen i Pawlak. Tym samym rozpoczął się wyścig, którego metą było 100 punktów. Metę osiągnąć udało się na 0,7 sekundy przed końcem, kiedy piłkę w koszu ulokowała Agnieszka Majewska.

Rybniczanki po spotkaniu były mocno podłamane i trudno im się dziwić. - Przegrałyśmy tak wysoko, że nie pamiętam nawet wyniku końcowego. Trzeba szybko zapomnieć o tym meczu - mówiła załamana Whitney Boddie, która przez całe spotkanie odczuwała na sobie presję Pawlak czy Cohen, które starały się naciskać rybnicką rozgrywającą agresywnie na całym boisku. Boddie wywalczyła pod Wawelem 12 punktów, 4 zbiórki i 2 asysty. Niewiele bardziej zadowolona była Monika Sibora, która starała się wyciągnąć jednak jakieś pozytywy. - Mam nadzieję, że podniesiemy się po tej przykrej porażce. Przed nami mecz z Lotosem, a potem przygotujemy się jak należy do pojedynków z INEĄ i ŁKS-em, bo to będą dla nas dwa najważniejsze spotkania w styczniu - powiedziała Sibora.

UTEX ROW walczyć będzie do końca rundy zasadniczej o utrzymanie miejsca w pierwszej ósemce, co daje udział w fazie play off. Spotkania w Poznaniu z INEĄ AZS-em oraz w Łodzi z ŁKS-em Siemens AGD mogą okazać się kluczowe dla losów rybnickiego zespołu w bieżących rozgrywkach. 4 punkty w tych dwóch meczach to spełnienie marzeń, a pomóc w ich zdobyciu będą już mogły Koc i Krężel.

Komentarze (0)