Łukasz Majewski (kapitan Polpharmy): Zabrakło nam skuteczności. Mieliśmy dobre pozycje do rzutu, ale piłka nie wpadała do kosza. Jako drużyna z ekstraklasy nie możemy zdobywać tylko siedmiu punktów w czwartej kwarcie. Na pewno nie rozluźniło nas zwycięstwo z Polonią 2011 w lidze. Rywali też nie zlekceważyliśmy. Pucharu nie potraktowaliśmy jako koniecznego zła, gdyż w każdym spotkaniu walczymy o wygraną. Czasami brakuje szczęścia w ataku, tak jak w środę w Warszawie. Byliśmy słabsi, to trzeba przyznać.
Łukasz Wiśniewski (obrońca Polpharmy): W pierwszej połowie nasza skuteczność była zdecydowanie lepsza. W drugiej oddawaliśmy rzuty z czystych pozycji, ale nie trafialiśmy, dzięki czemu rywale mogli wyprowadzać szybkie kontry. W trochę lepszym nastroju wracałem z meczu w Jaworznie. Tam mój zespół wygrał, niestety debiut w barwach Polpharmy rozpocząłem od porażki.
Damian Kulig (skrzydłowy Polpharmy): Rzuciliśmy w czwartej kwarcie zaledwie siedem punktów - zdecydowanie za mało. Nie wiem, co się z nami stało po przerwie. Rywale szybko rzucili nam osiem punktów z rzędu i wrócili do gry. Nie wychodziło nam praktycznie nic. Dla nas liczy się tylko zwycięstwo, a do każdego spotkania podchodzimy z pełnym zaangażowaniem.
Michał Spychała (drugi trener Polonii 2011): W drugiej połowie zagraliśmy mądrze i zespołowo. Znacznej poprawie uległa też nasza obrona. Wcześniej graliśmy zbyt spokojnie i nie wykorzystaliśmy swoich atutów. Mam tu na myśli Rafała Bigusa, który dostał ze dwie, trzy piłki, ale trochę nie w tempo. Po przerwie było już z tym lepiej. W ataku włączył się dodatkowo Leszek Karwowski, a nasze tempo gry uległo znacznej poprawie. To nie była statyczna postawa, a akcje były zespołowe.
Leszek Karwowski (kapitan Polonii 2011): Graliśmy w drugiej połowie swoją koszykówkę. Być może Polpharma poczuła się tak jak my w meczu z Kotwicą, kiedy w trzeciej kwarcie uwierzyliśmy już w wygraną, co skutecznie wykorzystali rywale. Od początku wierzyliśmy, że możemy wygrać.