Spore problemy mistrzów Polski. Rywale wysoko zawiesili poprzeczkę

PAP / Adam Warżawa  / Na zdjęciu: Geoffrey Groselle i Bartosz Diduszko
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Geoffrey Groselle i Bartosz Diduszko

Trudne warunki Treflowi postawił Arriva Polski Cukier Toruń. W hali 100-lecia Sopotu gospodarze wygrali ostatecznie 75:68, ale przyjezdni wysoko zawiesili poprzeczkę, nie poddając się do samego końca.

Choć podopieczni Srdana Suboticia w pierwszej połowie starcia w hali 100-lecia Sopotu nie prowadzili ani razu, to jednak prezentowali się z bardzo przyzwoitej strony. Nawet kilkunastopunktowa przewaga gospodarzy w drugiej kwarcie nie podłamała przyjezdnych, którzy grali swoje i nie poddawali się.

Wobec braku Divine'a Mylesa oraz słabszej dyspozycji Michaela Ertela (do przerwy zaledwie trzy punkty i 1/7 z gry), pałeczkę po stronie torunian przejął Dominik Wilczek. Rzucający przed zmianą stron uzbierał na swoim koncie aż 15 punktów, a najmocniej wspierał go, co może być pewnym zaskoczeniem, Bartosz Diduszko. Obie drużyny grały na bardzo podobnych procentach z gry, wobec czego Trefl prowadził tylko 42:39.

W drugiej połowie sopocian poprowadzić z ławki trenerskiej miał duet Felix Alonso - Radosław Soja. W trakcie przerwy u Żana Tabaka pojawiły się bowiem problemy zdrowotne i szkoleniowiec Trefla wymagał pomocy medycznej. Chorwat wrócił jednak na ławkę jeszcze w trzeciej kwarcie, choć to cały czas była bardzo trudna przeprawa dla gospodarzy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje

Dopiero na przestrzeni trzeciej i czwartej kwarty mistrzowie Polski odskoczyli gościom na kilka punktów. Po rzutach wolnych Jakuba Schenka zrobiło się już 60:51, a gdyby tego było mało, torunianie w tym momencie mieli już na swoim koncie aż cztery przewinienia, choć do końca meczu pozostawało nieco ponad osiem minut.

Po chwili Schenk ponownie wystąpił w roli głównej, trafiając na wprost kosza za trzy, ale w kolejnej akcji tym samym odpowiedział Ertel. To niejako rozzłościło Trefla, gdyż za trzy trafili jeszcze Nick Johnson oraz Bartosz Jankowski i na tablicy pojawiło się już piętnastopunktowe prowadzenie drużyny gospodarzy.

Torunian było jednak jeszcze stać na zryw, po którym było tylko 69:63. Sytuację Treflowi uspokoił nieco Geoffrey Groselle, ale i to nie był koniec emocji! Goście poczuli, że mogą jeszcze odmienić losy niedzielnej rywalizacji. Trójka Wojciecha Tomaszewskiego sprawiła, że miejscowi prowadzili tylko 71:67, a gdyby tego było mało, po chwili popełnili oni kolejny błąd i na linii rzutów wolnych stanął Viktor Gaddefors, faulowany niesportowo przez Groselle'a!

Szwed trafił jednak tylko raz, po wznowieniu gry złą akcję rozegrał Wilczek, ale w odpowiedzi faulowany Schenk trafił też tylko jedną z dwóch prób. Mimo pewnych problemów, Trefl wygrał jednak to spotkanie, choć absolutnie w tym meczu nie zachwycił.

Trefl Sopot - Arriva Polski Cukier Toruń 75:68 (20:11, 22:28, 12:12, 21:17)

Trefl: Nick Johnson 13, Jakub Schenk 13, Jarosław Zyskowski 13, Geoffrey Groselle 9, Andy Van Vliet 7, Nahiem Alleyne 6, Mikołaj Witliński 6, Marcus Weathers 5, Bartosz Jankowski 3.

Arriva Polski Cukier: Dominik Wilczek 20, Wojciech Tomaszewski 13, Michael Ertel 10, Viktor Gaddefors 9, Abdul Malik Abu 6, Bartosz Diduszko 6, Barret Benson 2, Dzimitry Ryuny 2.

Komentarze (2)
avatar
Asfodell
15 h temu
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Bolą w uj takie porażki. Mecz był do wyciągnięcia. Jeśli Myles nie wróci a Kunz się wykuruje, trzeba będzie podziękować Białorusinowi i poszukać rozgrywającego. Jest potencjał i ten sezon jeszc Czytaj całość
avatar
Bóg jest miłością
16 h temu
Zgłoś do moderacji
3
3
Odpowiedz
Porażka była wkalkulowana. Trzeba znowu trenować i się zgrywać, bo skład co chwila się zmienia.