Start Lublin wygrał drugi mecz z rzędu, a takiej "serii" jeszcze w tym sezonie nie miał. I zrobił to bez tego, który przed przerwą na kadrę zapewnił mu jednopunktowy triumf w Szczecinie nad Kingiem.
Manu Lecomte wyjechał na kadrę i wrócił z kontuzją mięśniową. Start szuka zastępstwa, ale na mecz MKS-em jeszcze nie zdążył. W jego buty wszedł Courtney Ramey. I zrobił to doskonale rozgrywając najlepsze zawody w sezonie. Miał 21 punktów, osiem asysty, pięć zbiórek i dwa przechwyty.
Niesamowicie zagrał też Tyran de Lattibeaudiere, autor 33 punktów. Silny skrzydłowy wykorzystał 14 z 19 rzutów z gry. Solidne double-double dołożył też Ousmane Drame.
To właśnie ta trójka zawodników była kluczowa. MKS nie miał sposobu na zatrzymanie de Lattibeaudiera, a w kryzysowym momencie trzeciej kwarty, w której goście zmniejszyli straty do trzech oczek (53:56) otworzył się Ramey. Ten 17 ze swoich 21 punktów zdobył po przerwie.
Dla podopiecznych Borisa Balibrei mecz w Lublinie był nowym początkiem po tym, jak odszedł m.in. wielki lider drużyny Souley Boum.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje
"Pałeczkę" przejął Tyler Cheese i debiut w barwach MKS-u miał wyborny, kompletując 23 punkty, 14 asyst i cztery zbiórki. Przeciwko Startowi wystąpił w roli rozgrywającego, bo na parkiecie nawet na chwilę nie pojawił się inny z tych, który mają teraz ciągnąć zespół, czyli Shakur Hannah.
Start po ośmiu kolejkach i dwóch wygranych z rzędu ma bilans 4-4. MKS przegrał trzecie kolejne spotkanie i jest na minusie (3-5).
Start Lublin - MKS Dąbrowa Górnicza 95:81 (21:20, 27:15, 24:23, 23:23)
Start: Tyran de Lattibeaudiere 33, Courtney Ramey 21, Ousmane Drame 14 (14 zb), C.J. Williams 12, Filip Put 8, Jakub Karolak 5, Bartłomiej Pelczar 2, Roman Szymański 0, Michał Krasuski 0.
MKS: Tyler Cheese 23 (14 as), Mattias Markusson 19, Maciej Kucharek 18, Raymon Cowels 12, Adam Łapeta 5, Aleksander Załucki 4, David Hook 0, Szymon Ryżek 0, Wiktor Rajewicz 0.