Grał w NBA w latach 1989-2000. Ma w swoim CV trzy mistrzostwa, wywalczone w barwach Chicago Bulls u boku Michaela Jordana, oraz udział w Meczu Gwiazd w 1994 roku. Teraz w podcaście The Hoop Genius wypowiedział się o współczesnej koszykówce.
Tylko rzuty za trzy
B.J. Armstrong uderzył w aktualny styl. - Wszystkie 30 drużyn gra dokładnie tak samo, wręcz identycznie. Jak to możliwe? Wszyscy stawiają na pięciu zawodników rozciągniętych po obwodzie, oddaje się 50 rzutów za trzy w meczu. Wygrywa ten, który trafi więcej razy. Nie ma już różnorodności i kreatywności - stwierdził były rozgrywający m.in. wspomnianych Bulls.
57-latek nie gryzł się w język. - To, co widzimy, jest efektem nauki, którą dziś otrzymują młodzi gracze. Zabiera się im umiejętność analizy gry, kreatywność i swobodę. Nie winiłbym ich, to efekt filozofii, którą się im przekazuje. Robią to trenerzy i analitycy - stwierdził Armstrong.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje
Były zawodnik NBA stwierdził ponadto, że oprócz rzutów za trzy, wielu zawodników przesadnie skupia się na wymuszaniu przewinień.
- Goni się za faulami. Tak wygląda dzisiejsza koszykówka. Zawodnicy nie atakują kosza, żeby zdobyć punkty - robią to, aby wymusić faul. A kiedy sędziowie tego nie robią, są kierowane w ich kierunku olbrzymie pretensje - dodawał.
- Najlepsi i najwięksi zawodnicy w tej dyscyplinie wciąż decydują się na rzuty z półdystansu, bo potrafią analizować sytuację na boisku i wyciągać z niej wnioski. A co się dzieje dziś? Zawodnicy sztywno trzymają się schematów. Brakuje im kreatywności i wyobraźni - podsumował trzykrotny mistrz NBA.