W Orlen Basket Lidze rozpoczęli nowy sezon ani dobrze, ani źle. Są z przeciętnym bilansem 2-3 na 11. miejscu i liczą na poprawę. Ale w międzynarodowych rozgrywkach ENBL spisują się natomiast bardzo dobrze.
Drużyna Dziki Warszawa we wtorek w Czechach wcale nie była murowanym faworytem, a pokonała BK Opava aż 83:68.
Rozpoczęło się od nokautu 28:15 w pierwszej kwarcie i powiększeniu przewagi w drugiej (21:12). Gospodarze po zmianie stron próbowali co niwelować straty, ale mieli tylko 38-proc. celności w rzutach z gry i ostatecznie przegrali różnicą 15 punktów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent
Kapitalnie wypadł duet Rickey Mcgll - Nicholas Mcglynn. Ten pierwszy w 30 minut rzucił 23 punkty i miał dziewięć asyst, a podkoszowy w 25 minut zapisał przy swoim nazwisku 21 punktów i zebrał siedem piłek. Jarosław Mokros dorzucił ponadto 16 oczek.
Trener Krzysztof Szablowski może być jedynie zły na straty, bo tych jego zawodnicy popełnili aż 21. Ale byli we wtorek zdecydowanie lepszym zespołem i zasłużenie wygrali.
Dziki z bilansem 3-1 są aktualnie na drugim miejscu w dziewięciozespołowej grupie A międzynarodowych rozgrywek ENBL. Do ćwierćfinału awans zapewnią sobie cztery najlepsze ekipy.
Wynik:
BK Opava - Dziki Warszawa 68:83 (15:28, 12:21, 24:14, 17:20)
Dziki: Rickey Mcgill 23, Nicholas Mcglynn 21, Jaroslaw Mokros 16, Denzel Andersson 9, Janari Joesaar 5, Piotr Pamula 3, Mateusz Szlachetka 2, Mateusz Bartosz 2, Maciej Bender 2, Andre Wesson 0, Wojciech Nojszewski 0.