Jeremy Sochan otworzył wynik poniedziałkowego meczu San Antonio Spurs z Los Angeles Clippers, zdobywając pierwsze dwa punkty. Ale ostatecznie na parkiecie spędził tylko 12 minut.
To efekt urazu, który się nasilił i zaczął Polakowi mocno przeszkadzać. Jak się okazuje, 21-latek doznał kontuzji lewego kciuka. Probował z nią grać, jednak ból okazał się zbyt duży, aby kontynuować udział w meczu z Clippers.
- Nie wiem, jak wygląda sytuacja Jeremiego. Z tą ręką miał już pewne problemy. Nie wrócił na parkiet i wiem, że zmaga się z bólem - powiedział na konferencji prasowej od razu po meczu tymczasowy pierwszy trener Spurs, Mitch Johnson.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent
Sochan, który zalicza świetny początek sezonu 2024/2025, w poniedziałek zdołał odnotować cztery punkty, trzy zbiórki i jedną asystę.
Osłabieni brakiem Polaka, Teksańczycy nie dotrzymali kroku Clippers i przegrali 104:113. Gospodarze, po czterech niepowodzeniach, odnieśli natomiast pierwszy sukces w nowej hali. Co ciekawe, odwrócili losy meczu w czwartej kwarcie, wygrywając tę odsłonę 31:18.
- Wykonaliśmy dobrą pracę z ustawianiem się na parkiecie, spudłowali trochę rzutów. Kilka razy w późniejszym etapie spotkania nieco bardziej precyzyjnie realizowaliśmy nasze założenia. Pojawiły się błędy i uchybienia, za które musieliśmy zapłacić - mówił Johnson, zastępujący mającego problemy zdrowotne Gregga Popovicha.
Sochan czeka teraz na szczegółowe badania. Wtedy dowiemy się więcej o jego stanie zdrowia.