Adam Wójcik: Będziemy robić swoje

Anwil Włocławek zmierzy się z PGE Turowem Zgorzelec w szlagierze 11. kolejki PLK. Przygraniczna ekipa póki co spisuje się poniżej oczekiwań, więc działacze klubu dokonali zmiany szkoleniowca. Od sobotniego starcia z Anwilem na ławce trenerskiej zasiądzie Andrej Urlep, którego doskonale zna Adam Wójcik, skrzydłowy zgorzelczan i to właśnie on podzielił się swoimi przemyśleniami na temat nadchodzącego meczu.

Andrzej Pluta, kapitan Anwilu Włocławek, otwarcie przyznaje przed sobotnim pojedynkiem Anwilu Włocławek z PGE Turowem Zgorzelec, że niedobrze stało się dla włocławskiego klubu, iż Andrej Urlep został nowym trenerem zgorzelczan tuż przed meczem z aktualnym wiceliderem tabeli. Wszak wiadomo, że wszyscy gracze w zespole wespną się na szczyt swoich możliwości, by przypodobać się nowemu szkoleniowcowi, stawiając trudne warunki wiceliderowi tabeli.

Jednym z nielicznych w Turowie, który nie musi niczego udowadniać Słoweńcowi jest Adam Wójcik, 39-letni weteran polskich parkietów, który w przeszłości wspólnie z tym trenerem zdobywał mistrzostwa Polski ze Śląskiem Wrocław. - Co mogę na ten temat powiedzieć? Po prostu nastąpiła zmiana, na którą zawodnicy nie mieli wpływu. Zarząd uznał, że tak będzie najlepiej a nam nie pozostało nic innego, jak tą decyzję zaakceptować - mówi dla portalu anwil.wloclawek.pl polski środkowy, dodając jednak po chwili. - Na razie trener nie miał zbyt dużo czasu by od razu wszystko zmienić na lepsze, ale wierzę, że powoli osiągniemy wysoką formę. W końcu Andrej Urlep znany jest z tego, że potrafi doskonale poukładać zespół, wyciągnąć maksimum możliwości z poszczególnych koszykarzy i wykorzystać to dla dobra zespołu - żywi nadzieję poprawy zawodnik.

W dotychczasowych meczach srebrny medalista poprzedniego sezonu zwyciężył sześciokrotnie i cztery razy przegrał. Jednakże nie same porażki, ale fakt przeciwko komu się one przydarzyły, spowodował zawirowania w zespole i brak atmosfery. - Jeśli się przegrywa, nigdy nie jest dobrze. Wiadomo, że szuka się winnych, ponadto nie graliśmy jeszcze z czołówką ligi. Najtrudniejsze mecze dopiero przed nami, a porażki z Czarnymi u siebie, czy z Kotwicą oraz Polonią na wyjeździe dały sporo do myślenia - mówi Wójcik.

Jednym z problemów przygranicznej ekipy jest brak skuteczności z dystansu. Bo o ile dzięki Michaelowi Wrightowi czy Robertowi Witce Turów często dominuje na tablicach (średnio w każdym meczu zespół wygrywa zbiórki 35:24), problemem wydają się być rzuty zza łuku. W tym elemencie nie sprawdza się prawie w ogóle Willie Deane, więc ciężar spada na barki Justina Gray’a oraz wspomnianego Witki, który musi łączyć dwie pozycje. - Gra się tak jak przeciwnik pozwala. Nie zawsze można pokazać swoje największe atuty, więc drużyna musi pracować w ten sposób, żeby można było oddawać rzuty z dobrych pozycji. Natomiast jeżeli przeciwnik odskakuje, to wówczas najłatwiej dojść go trójkami, aczkolwiek jest to broń obosieczna - zauważa doświadczony gracz.

Przed Turowem teraz seria ciężkich spotkań, rozpoczynających się już sobotnim starciem z Anwilem Włocławek. - Czeka nas trudna przeprawa. Nie dość, że Anwil gra bardzo dobrze, przegrał jedynie z Polpharmą, to ponadto wiemy o tym, jak ciężko wygrywa się mecze we włocławskiej hali. Na pewno obie drużyny będą chciały zwyciężyć - my będziemy robić swoje i rywal też swoje. Ja mam jednak nadzieję, że tym meczem przybliżymy się, a w kolejnych dogonimy Anwil - kończy swoją wypowiedź Wójcik, który nigdy nie był ulubieńcem kibiców w Hali Mistrzów, więc z pewnością stanie na wysokości zadania i jeszcze raz będzie chciał udowodnić swoje umiejętności w walce z odwiecznym przeciwnikiem.

Źródło artykułu: