Rezerwowi mieli znaczenie. Śląsk musiał wygrać ten mecz

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / WKS Śląsk Wrocław / Na zdjęciu: koszykarze Śląska Wrocław
Materiały prasowe / WKS Śląsk Wrocław / Na zdjęciu: koszykarze Śląska Wrocław
zdjęcie autora artykułu

Po raz kolejny Tyler Cheese rozegrał świetne spotkanie w ataku, ale jego 34 punkty to było za mało, aby pokonać WKS Śląsk. Wrocławianie wygrali na Podkarpaciu z Sokołem Łańcut 91:84. Niezłe zawody ma za sobą Hassani Gravett.

Rzucający Śląska w całym spotkaniu był bardzo wszechstronny. Zanotował w nim 13 punktów, miał 9 zbiórek, 5 asyst oraz 3 przechwyty. 27-latek mocno przyczynił się więc do ostatecznego triumfu swojej drużyny.

Sokół walczył bardzo dzielnie, ale ostatecznie nie był w stanie sprawić sensacji. Bo właśnie tak należałoby określić pokonanie drużyny z Wrocławia, mimo że ta z tym sezonie mocno zawodzi.

Jedna statystyka w tym meczu jest niesamowita. To konkretnie rezultat 0:36. Właśnie tak wygląda bowiem ilość zdobyczy punktowych, jeżeli chodzi o graczy rezerwowych.

Żaden z zawodników z ławki nie zdobył choćby punktu wśród gospodarzy. Co więcej, tylko Marcin Nowakowski oddał jeden jedyny rzut z gry, jeśli wziąć pod uwagę osiągnięcia koszykarzy spoza wyjściowej piątki.

ZOBACZ WIDEO: Zdjęcia wrzucili do sieci. Zobacz, gdzie Ronaldo zabrał swoją ukochaną

Przeciwko Śląskowi nie zagrał jeszcze Michał Kroczak, który opuścił to spotkanie na zasadzie umowy dżentelmeńskiej pomiędzy klubami. Zabrakło także Birama Faye, który ma skręcony staw skokowy.

Zatem, mimo iż wrocławianie także cały czas mają wielkie kłopoty ze składem (w Łańcucie nie zagrali Łukasz Kolenda, Jakub Nizioł, Mateusz Zębski i Saulius Kulvietis), to jednak oni byli faworytami tego spotkania. I z tej roli się wywiązali, choć nie bez problemów.

W czwartej kwarcie, przy wyniku 82:71 dla gości, wydawało się, że jest po meczu. Tym bardziej, że było to półtorej minuty przed zakończeniem starcia. Ale ambitni gospodarze nie zamierzali się poddawać.

Dwukrotnie za trzy trafił wtedy Filip Struski, jedno trafienie dołożył Tyler Cheese i było tylko 82:86. Końcówka należała jednak do gości, którzy dobrze egzekwowali rzuty wolne. To między innymi Kendale McCullum był ich autorem.

On też zresztą w całym meczu zdobył dla Śląska najwięcej punktów. Wynik na 91:84 dla wrocławian rzutami osobistymi ustalił jednak Andrii Voinalovych i tym samym dwa punkty pojechały na Dolny Śląsk.

Muszynianka Domelo Sokół Łańcut - WKS Śląsk Wrocław 84:91 (20:22, 15:23, 20:19, 29:27)

Sokół: Tyler Cheese 34, Terrell Gomez 19, Filip Struski 12, Adam Kemp 10, Janis Berzins 9, Paweł Dobrzański 0, Kacper Młynarski 0, Marcin Nowakowski 0.

Śląsk: Kendale McCullum 21, Dušan Miletić 15, Daniel Gołębiowski 13, Hassani Gravett 13, Michał Sitnik 11, Andrii Voinalovych 10, Artsiom Parakhouski 4, Oskar Hlebowicki 0.

# Drużyna M Z P + - Pkt
1 Trefl Sopot 4531143809356076
2 King Szczecin 4428163877365672
3 WKS Śląsk Wrocław 4123183253337364
4 Anwil Włocławek 3525102999271960
5 PGE Spójnia Stargard 4019213261319259
6 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 3521143060282556
7 Legia Warszawa 3420142918282554
8 MKS Dąbrowa Górnicza 3417173231311951
9 Polski Cukier Start Lublin 3016142720270746
10 Dziki Warszawa 3016142347238246
11 Icon Sea Czarni Słupsk 3014162332239544
12 Arriva Polski Cukier Toruń 3013172428252043
13 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 309212452275339
14 Tauron GTK Gliwice 309212577272939
15 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 308222468273738
16 Muszynianka Domelo Sokół Łańcut 305252413265335

Czytaj także: Niespodzianka w stolicy. Legia po wygranej z Anwilem uległa Startowi >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty