Jedyny reprezentant Polski w NBA we wtorek spędził na parkiecie 33 minuty. Więcej grał tylko Keldon Johnson (35 min). Jeremy Sochan pokazał, jak wszechstronnym jest zawodnikiem.
20-latek zdobył w tym czasie dziewięć punktów, 11 zbiórek, osiem asyst i przechwyt, trafiając 4 na 11 oddanych rzutów z gry. Nie miał przy tym ani jednej straty.
Polak otarł się o triple-double, ale ostatecznie zabrakło mu jednego oczka do chociażby skompletowania podwójnej zdobyczy, czyli double-double.
San Antonio Spurs nie potrafili we wtorek zatrzymać Damiana Lillarda. Gwiazdor Milwaukee Bucks zdobył aż 40 punktów i poprowadził ekipę z Wisconsin do zwycięstwa 132:119. Lillard został przy tym 51. zawodnikiem w historii NBA, który przekroczył barierę 20 tysięcy rzuconych punktów.
ZOBACZ WIDEO: "Coraz trudniej". Pokazała, jak trenuje w ciąży
Giannis Antetokounmpo zapisał przy swoim nazwisku triple-double (11 punktów, 14 zbiórek, 16 asyst), a Bobby Portis zaaplikował rywalom 23 oczka. Przebieg meczu podyktował już jego początek, Bucks szybko prowadzili 21:3, a następnie 44:26.
Spurs próbowali odrabiać straty, ale to się im nie udało. Doznali 22. porażki w tym sezonie. Dodatkowo we wtorek musieli radzić sobie bez swojego podstawowego zawodnika, kontuzjowanego Victora Wembanyamy.
- Gdyby nie początek spotkania, to uważam, że zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie. Nie trafialiśmy, ale też nie byliśmy wystarczająco agresywni. Potem się to zmieniło - przyznał po meczu trener przegranych, Gregg Popovich.
Wynik:
Milwaukee Bucks - San Antonio Spurs 132:119 (44:26, 28:33, 35:26, 25:34)
(Lillard 40, Portis 23, Middleton 17 - Johnson 28, Collins 22, Vassell 17)
Czytaj także:
Równo z syreną na zwycięstwo! Jimmy Butler pogrążył Chicago Bulls
Genialna seria 268 meczów przerwana! Gwiazdor tym razem nie trafił ani razu