Mistrzowie Polski do grodu nad Brdą przyjechali w mocno okrojonym składzie. Z graczy nieobecnych można by stworzyć solidną piątkę. Przeciwko Astorii nie wystąpili bowiem Aleksander Wiśniewski, Justin Bibbs, Ivan Ramljak i Artsiom Parakhouski. A doliczając do tego jeszcze Jeremiaha Martina, który po rozgrzewce przebrał się w dres i ostatecznie nie wyszedł na parkiet, robi się naprawdę solidny zestaw zawodników, którzy spokojnie mogliby przecież jednocześnie przebywać w grze. Mimo tych problemów Śląsk wywiązał się z roli faworyta.
Mecz w Bydgoszczy rozpoczął się od świetnej gry Aleksandra Dziewy. Przy pięciopunktowym prowadzeniu gości, awarii uległ zegar 24 sekund i spotkanie zostało przerwane na kilkadziesiąt minut. Po powrocie na parkiet podopieczni Marka Popiołka zaczęli grać z większym zaangażowaniem i zbliżyli się do mistrza Polski. Grę miejscowych rozruszał Nathan Cayo, ale na sam koniec I kwarty z dystansu trafił Łukasz Kolenda i Śląsk prowadził 30:25.
W kolejnych fragmentach żaden z zespołów nie był w stanie narzucić swojego stylu gry. Obie ekipy wymieniały się skutecznymi akcjami w ataku, a wśród wrocławian prym wiedli Daniel Gołębiowski, który świetnie czuł się na dystansie oraz wspomniany już Kolenda, który popisywał się efektownymi wejściami pod kosz. Astoria jednak odgryzała się rywalom. Dobre momenty mieli głównie Aleksander Lewandowski i Mike Smith, ale to Śląsk kontrolował mecz i do przerwy prowadził, choć niewysoko, bo 59:54.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!
W trzeciej kwarcie goście mieli bardzo długo mecz w swoich rękach. Wydawało się, że tak może być do końca tej kwarty, ale wtedy kibicom pokazał się Benjamin Simons. Kapitan Astorii zdobywał punkty na przeróżne sposoby i po jednej ze swoich akcji doprowadził do remisu - po 73, na niecałe trzy minuty przed końcem tej części gry. Wtedy jednak bydgoszczanom ponownie znać o sobie dał Kolenda i Śląsk znów odskoczył.
W ostatniej kwarcie Śląsk nadal prowadził spotkanie. Astoria miała swoje szanse, ale brakowało jej wyrachowania, by przejąć mecz. Pomimo wąskiej rotacji, podopieczni Andreja Urlepa grali na tyle mądrze i skutecznie, że nie doprowadzili do nerwowej końcówki i w pełni zasłużenie wygrali w Bydgoszczy 111:99. Na ostatnie fragmenty szansę otrzymali jeszcze Mikołaj Adamczak i Michał Mindowicz, ale o wygranej gości przesądziła siódemka zawodników.
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - WKS Śląsk Wrocław 99:111 (25:30, 29:29, 22:25, 23:27)
Astoria:
Mike Smith 21, Benjamin Simons 17, Eddy Polanco 15, Nathan Cayo 14, Daniel Szymkiewicz 13, Aleksander Lewandowski 11, Igor Wadowski 5, Michał Pluta 3, Nick Muszynski 0.
Śląsk: Łukasz Kolenda 29, Aleksander Dziewa 23, Conor Morgan 19, Daniel Gołębiowski 15, Jakub Nizioł 11, Kodi Justice 11, Mikołaj Adamczak 2, Michał Mindowicz 0, Szymon Tomczak 0.
# | Drużyna | M | Z | P | + | - | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | WKS Śląsk Wrocław | 30 | 22 | 8 | 2540 | 2344 | 52 |
2 | King Szczecin | 30 | 22 | 8 | 2600 | 2465 | 52 |
3 | Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski | 30 | 20 | 10 | 2584 | 2426 | 50 |
4 | Legia Warszawa | 30 | 20 | 10 | 2536 | 2423 | 50 |
5 | PGE Spójnia Stargard | 30 | 18 | 12 | 2510 | 2462 | 48 |
6 | Icon Sea Czarni Słupsk | 30 | 17 | 13 | 2325 | 2221 | 47 |
7 | Anwil Włocławek | 30 | 17 | 13 | 2532 | 2395 | 47 |
8 | Trefl Sopot | 30 | 17 | 13 | 2468 | 2422 | 47 |
9 | Enea Stelmet Zastal Zielona Góra | 30 | 16 | 14 | 2561 | 2522 | 46 |
10 | Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia | 30 | 11 | 19 | 2464 | 2581 | 41 |
11 | Muszynianka Domelo Sokół Łańcut | 30 | 11 | 19 | 2292 | 2398 | 41 |
12 | MKS Dąbrowa Górnicza | 30 | 11 | 19 | 2544 | 2664 | 41 |
13 | Polski Cukier Start Lublin | 30 | 11 | 19 | 2414 | 2549 | 41 |
14 | Tauron GTK Gliwice | 30 | 10 | 20 | 2377 | 2516 | 40 |
15 | Arriva Polski Cukier Toruń | 30 | 9 | 21 | 2457 | 2618 | 39 |
16 | Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz | 30 | 8 | 22 | 2538 | 2736 | 38 |
Czytaj także:
Rewolucja w polskim klubie. To dlatego zwolnili graczy >>