Natalia Kusztal: Terminarz ligi nie był dla was zbyt dobry, ale wy odniosłyście dwa zwycięstwa.
Daria Mieleszyńska: - To był drugi mecz z rzędu, w którym początek był strasznie trudny. Nie grałyśmy konsekwentnie w ataku, co rzeczywiście było widać. Na pewno to spowodowało trochę kłopotów, ale cieszę się, że zbierałyśmy piłki przede wszystkim w obronie. Po raz drugi udowodniłyśmy, że nawet w sytuacjach krytycznych jesteśmy w stanie się zebrać
i walczyć do końca.
Co było kluczem do odniesienia zwycięstwa w tych meczach?
- Oba zespoły mają bardzo dobrych centrów. Przede wszystkim są to drużyny, której izolują centrów, tak więc odcięcie podań do środka na pewno bardzo nam pomogło. Starałyśmy się w tych dwóch spotkaniach robić to jak najlepiej potrafimy.
Przed rozpoczęciem sezonu brałyście udział w różnych turniejach i to wam w dużej mierze pomogło w zgraniu drużyny.
- Na pewno takie spotkania pomagają, bo dzięki nim się zgrywamy. Jest zupełnie inaczej, kiedy ćwiczy się na treningach, ale dla sytuacji meczowych takie zgranie jest konieczne. Cieszę się, że rozegrałyśmy dosyć sporo meczów w tych turniejach.
Jaka atmosfera panuje teraz w drużynie? I jak oceniasz wasz skład?
- Na pewno mamy bardzo wyrównany zespół - obwód jest silniejszy, ale również wzmocnieniem są też Amerykankami - Carter i Parker. Każda dziewczyna jest w stanie wkroczyć na parkiet i dołożyć swoją cegiełkę do zwycięstwa. Cieszę się, że w tym roku mamy zmienniczki, bo to bardzo pomaga.
Na co was stać w tym sezonie?
- Jest mi bardzo trudno powiedzieć na co nas stać. Nie chciałabym niczego zapeszać, bo dwa spotkania o niczym nie świadczą. Jest dużo zespołów, które na pewno postawią nam poprzeczkę bardzo wysoko. Będziemy walczyły o najwyższe cele, bo to jest cel każdego sportowca. Jestem bardzo pozytywnie nastawiona do tego sezonu, razem z zespołem - na czele z trenerem, damy sobie radę.