Sprowadzeni na ziemię - tak w skrócie można podsumować drugi występ Biało-Czerwonych w praskiej O2 Arenie podczas EuroBasketu 2022.
Jak bowiem inaczej nazwać przegraną różnicą 30 punktów po tym, jak dzień wcześniej cieszyli się z triumfu 99:84 nad gospodarzami.
- Nie wiem czy to dotkliwa porażka, ale na pewno sposób w jaki nas pokonali nie był dla nas fajny - przyznał po meczu Aaron Cel dla TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Duża przemiana Bartosza Kwolka. "Zmieniłem się mentalnie"
Finowie od początku narzucili swój styl gry. Agresywna defensywa, grad "trójek" i Lauri Markkanen - w taki sposób nasi rywale sięgnęli po pierwszy triumf na turnieju. I grali tak do samego końca.
- Uważam, że po prostu grali przez pełne 40 minut. Nawet gdy prowadzili różnicą trzydziestu punktów, to chcieli nas dobić. I to jest sportowe zachowanie - dodał Cel. - Uważam, że my walczyliśmy niekoniecznie do końca.
Finowie zabrali Polakom całą grę. Nie było też nawet momentu, w którym Biało-Czerwoni byliby w stanie do niej wrócić. - Przede wszystkim nie powinniśmy wyglądać tak, jak wyglądaliśmy w drugiej połowie. Cóż, teraz trzeba się ogarnąć - skomentował Cel.
Dodał też, że różnica punktowa niekoniecznie go interesuje, pomimo że te mogą się liczyć. Dlaczego? - Musimy wygrać jeszcze dwa mecze - zakończył. Szansa na pierwsze - a drugie na turnieju - już w poniedziałek 5 września, kiedy Polacy zagrają o godz. 14:00 z Izraelem.
Zobacz także:
EuroBasket. Polacy rozbici przez Finów. Milicić wskazał problemy