1 października 2021 roku Igor Milicić został trenerem reprezentacji Polski. Na tym stanowisku zastąpił amerykańskiego szkoleniowca Mike'a Taylora, z którym to w 2019 roku nasi koszykarze zostali ósmą drużyną świata.
Początek przygody z nową posadą nie był najlepszy dla Milicicia. Biało-Czerwoni z nim na ławce przegrali trzy swoje pierwsze mecze. Obecnie jego bilans to dwa zwycięstwa i cztery porażki (wliczając sparing z Chorwacją).
W czwartek po niesamowitym pojedynku Polacy ograli Izrael (90:85 po dogrywce) i zachowali szansę na awans do kolejnej fazy eliminacji mistrzostw świata. Sytuacja nadal jest jednak trudna, żeby nie powiedzieć, że bardzo trudna.
ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski
Czy brak awansu może oznaczać jakieś przykre konsekwencje dla samego Milicicia? - Ma pełne wsparcie. Nie ma dyskusji o żadnych zmianach. Takiej możliwości nie bierzemy pod uwagę - przyznał w rozmowie z TVP Sport prezes PZKosz Radosław Piesiewicz.
- Igor zaczął swoją pracę i drogę niedawno. Po raz pierwszy miał więcej czasu, żeby wdrożyć swoje schematy i zagrywki. Trzeba czasu, żeby zawodnicy wszystko to poznali i zrozumieli - dodał.
Przed Miliciciem i naszą kadrą decydujący mecz w Bremie z Niemcami (niedziela 3 lipca). Chcąc pozostać w grze o mistrzostwa, trzeba wygrać. Porażka nie zmieni jednak podejścia. - Nie ważne jaki będzie wynik, Igor może być spokojny o swoją pracę. Patrzymy długofalowo na współpracę z trenerami - wyjaśnił Piesiewicz.
Prezes dodał, że niedzielna potyczka jest bardzo ważna i liczy na zwycięstwo. - Nie ważne jak, ważne żeby wygrać - przyznał i dodał jednocześnie, że głównym celem dla naszej kadry jest wrześniowy EuroBasket.
Zobacz także:
Wygrana, która dała wiarę. Powrót, który dał nadzieję
Najważniejszy rzut w karierze Zyskowskiego. Fani oszaleli po tym trafieniu