O sprawie Brittney Griner głośno zrobiło się w połowie lutego. Amerykanka została zatrzymana na lotnisku Szeremietiewo.
Uwięziono ją za rzekome posiadanie oleju haszyszowego, który wykorzystany miał być jako wkład do e-papierosa. Zawodniczkę oskarżono jednak o handel narkotykami na dużą skalę. Grozi jej do dziesięciu lat więzienia.
W weekend Griner miała rozmawiać ze swoją żoną Cherelle. Połączenie nie doszło jednak do skutku z powodu błędu popełnionego przez amerykańską ambasadę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wchodziła pod kosz i nagle... Coś niesamowitego!
Cherelle Griner wykonała aż jedenaście połączeń, ale... w ambasadzie USA w Moskwie nie było nikogo, kto mógłby potwierdzić to połączenie, choć rozmowa planowana była od kilku tygodni.
- Byłam zrozpaczona, zraniona. Miałam dość - powiedziała Cherelle Griner w rozmowie z Associated Press.
Rzecznik Departamentu Stanu Ned Price powiedział we wtorek, że telefon "odbędzie się w najbliższym czasie". Powtórzył, że służby głęboko żałują, że Griner nie mogła porozmawiać ze swoją żoną.
- To była kwestia logistyczna, która po części została pogłębiona przez fakt, że nasza ambasada zmaga się z licznymi ograniczeniami pod względem personelu - tłumaczył Departament Stanu.
31-latka przebywa w areszcie tymczasowym, który obecnie jest przedłużony do początku lipca. Departament Stanu uważa, że koszykarka UMMC Jekaterynburg została niesłusznie zatrzymana.
Czytaj także:
- "Wszyscy czekają na pieniądze". Tak drużyna zareagowała na odejście Miłoszewskiego
- Amerykanka nadal w rosyjskim areszcie. Rzecznik Kremla zabrał głos