Drużyna z Florydy zdominowała wtedy wydarzenia na parkiecie, rozbiła Boston Celtics aż 39:14 i przejęła kontrolę nad wtorkowym, pierwszym meczem finału Konferencji Wschodniej.
Heat, rozpoczynając czwartą kwartę, mieli 17 punktów przewagi nad Bostończykami (93:76) i pewnie utrzymali ją do końcowej syreny, zwyciężając 118:107. Oznacza to, że w serii do czterech wygranych, prowadzą 1-0.
- Wygraliśmy trzy kwarty, ale oczywiście, ta jedna będzie się wyróżniać. W czwartej odsłonie odbiliśmy się od dna i znów zaczęliśmy dobrze grać, ale jeśli przegrywa się fragment 14:39 i trafia wtedy tylko 2 na 15 oddanych rzutów, trudno jest wrócić - komentował w rozmowie z mediami trener Celtics, Ime Udoka.
ZOBACZ WIDEO: To się nazywa moc! Zobacz, co wyczarowała Anita Włodarczyk
Genialny we wtorek był Jimmy Butler. Skrzydłowy 27 ze swoich 41 punktów rzucił w drugiej połowie, miał też dziewięć zbiórek, pięć asyst, cztery przechwyty, dwa bloki i tylko dwie straty. Gwiazdor Heat trafił 12 na 19 oddanych rzutów z pola oraz 17 na 18 wolnych.
- Jimmy Butler to elitarny zawodnik. W tej lidze jest wielu zawodników, grających w koszykówkę. On walczy o zwycięstwo. To zupełnie inna sprawa i robi to tak samo, jak wszyscy - komplementował go trener, Erik Spoelstra.
Rozgrywający Gabe Vincent, który zastępuje aktualnie kontuzjowanego Kyle'a Lowry'ego, dodał do dorobku Heat 17 punktów, a "Zmiennik Roku", Tyler Herro miał 18 "oczek" i zebrał osiem piłek.
Celtics byli we wtorek poważnie osłabieni. Pauzował zmagający się z urazem stopy Marcus Smart, wyłączony z gry był też objęty protokołem sanitarnym związanym z COVID-19 dominikański środkowy, Al Horford.
Jayson Tatum w 44 minuty wywalczył 29 puntów, osiem zbiórek, sześć asyst i cztery przechwyty, a 24 "oczka" i 10 zbiórek zapisał przy swoim nazwisku Jaylen Brown.
Drugi mecz tej rywalizacji, ponownie w Miami, odbędzie się w czwartek.
Wynik:
Miami Heat - Boston Celtics 118:107 (25:28, 29:34, 39:14, 25:31)
(Butler 41, Herro 18, Vincent 17 - Tatum 29, Brown 24, Williams 18, Pritchard 18)
Stan serii: 1-0 dla Heat
Czytaj także: Takie właśnie powinny być finały! Emocje do samego końca